Pudełkowaty kształt, płaskie szyby, spartańskie wnętrze, a pod maską litrowy silnik o mocy 48 KM. Tak w 1983 roku wyglądała pierwsza Panda 4x4 – małe auto o dużej dzielności terenowej, dostępne za rozsądne pieniądze. Od tamtego czasu minęło prawie 30 lat, w sprzedaży znajduje się już model trzeciej generacji, a mimo to żaden z producentów nie zdecydował się na zbudowanie w segmencie A pojazdu, który stanowiłby konkurencję dla Pandy 4x4.
To jedyne auto segmentu A z 4x4
Jedynymi samochodami na rynku, z którymi można próbować porównywać Pandę 4x4 1.3 Multijet (przynajmniej cenowo), są Dacia Duster 1.5 dCi/90 KM 4x4 (od 59 000 zł) oraz Suzuki Jimny 1.3/85 KM (od 53 900 zł). Opinia dzielnego auta terenowego towarzyszy każdej generacji modelu – także ostatniej, o czym mieliśmy okazję przekonać się podczas testu na fabrycznym torze Fiata w Balocco („AŚ” nr 44/12). Tym razem jednak test Pandy 4x4 przeprowadziliśmy nie na zaprojektowanym przez producenta offroadowym torze, lecz w naturalnym dla tego modelu środowisku – na szutrowych drogach Podlasia.
Wczesnym rankiem wyruszyliśmy z Warszawy w kierunku Siemiatycz (150 km). Na tym odcinku doceniliśmy dobrą dynamikę 1,3-litrowego diesla (w bielskiej fabryce wyprodukowano ponad 5 mln sztuk) oraz niskie spalanie – 5,1 l/100 km. Zwiedzanie Podlasia rozpoczęliśmy od Drohiczyna, gdzie znajduje się klasztor benedyktynek. Jadąc dalej na wschód, naszą uwagę przykuły powojenne bunkry, które stanowiły pas sowieckich umocnień (linia Mołotowa). Kilka kilometrów za Siemiatyczami skręciliśmy do Mielnika, gdzie oprócz góry zamkowej, na której znajdują się ruiny kościoła z 1420 roku, warto odwiedzić jedyną w Polsce odkrywkową kopalnię kredy. Kilka kilometrów dalej – w Wajkowie – droga równoległa do koryta Bugu zmieniła się z asfaltowej na szutrową.
Mieliśmy pecha, bo tego dnia naprawiano ją i kilka razy na środku drogi napotkaliśmy wysypane pryzmy żwiru. Ominięcie ich nie zawsze było możliwe (z jednej strony wzniesienie, z drugiej rzeka), dlatego zdani byliśmy na offroadowe możliwości Pandy. Trzeba przyznać, że auto świetnie poradziło sobie z przeszkodami, w czym bezsprzecznieoprócz napędu na cztery koła – pomocne okazały się większy prześwit i dobra geometria nadwozia oraz duży moment obrotowy silnika.
Dotarliśmy też do Niemirowa, gdzie można przeprawić się na drugą stronę Bugu. Tam zdecydowaliśmy się jednak odbić na północ, do Koterki, gdzie tuż przy granicy polsko-białoruskiej znajduje się zabytkowa cerkiew Matki Boskiej Pocieszycielki z 1852 roku. By do niej dojechać, trzeba było pokonać kilkunastokilometrowy odcinek zniszczonej drogi leśnej, pełnej wyboi i grząskiego piasku. I tym razem Panda nie zawiodła, pokonując trasę bez problemów. Po obejrzeniu cerkwi z zewnątrz (obiekt był zamknięty) ruszyliśmy dalej na północ, do miejscowości Tokary, w której znajduje się zabytkowy kościół z lat 30. ubiegłego wieku. Ostatnim punktem wyprawy była Grabarka – miejsce kultu religijnego prawosławnych – do której dotarliśmy szutrowymi leśnymi duktami. Zwiedzenie doliny Bugu i zabytków Podlasia wraz z dojazdem i powrotem do Warszawy (łącznie 400 km) zajęło nam 10 godzin.
Galeria zdjęć
Kościół Benedyktynek w Drohiczynie
Panda na tle Bugu - okolice Siemiatycz
Zabytkowy kościoł na górze zamkowej w Mielniku
Cennych wskazówek dojazdu udzielił kierowca z kopalni kredy w Mielniku
Mieliśmy pecha, bo tego dnia naprawiano ją i kilka razy na środku drogi napotkaliśmy wysypane pryzmy żwiru. Ominięcie ich nie zawsze było możliwe (z jednej strony wzniesienie, z drugiej rzeka), dlatego zdani byliśmy na offroadowe możliwości Pandy. Trzeba przyznać, że auto świetnie poradziło sobie z przeszkodami, w czym bezsprzecznie – oprócz napędu na cztery koła – pomocne okazały się większy prześwit i dobra geometria nadwozia oraz duży moment obrotowy silnika.
Nawigacja TomTom na bezdrożach Podlasia okazała się mało pomocna
Krótki odpoczynek w trasie
Dotarliśmy też do Niemirowa, gdzie można przeprawić się na drugą stronę Bugu.
Panda tuż przy granicy polsko-białoruskiej
Zabytkowa cerkiew w Koterce
Krótka przerwa na zaplanowanie w trasy i za chwilę dalej w drogę
Grabarka - miejsce kultu prawosławnych
Na asfalcie doceniliśmy dobrą dynamikę 1,3-litrowego diesla (w bielskiej fabryce wyprodukowano ponad 5 mln sztuk) oraz niskie spalanie – 5,1 l/100 km.
Dzięki specjalnym oponom M+S Panda 4x4 zachowuje dobrą stabilność na każdym rodzaju nawierzchni
Warto odwiedzić jedyną w Polsce odkrywkową kopalnię kredy.
Wnętrze jak w zwykłej Pandzie? Niekoniecznie. Deska rozdzielcza w 4x4 ma zielone wykończenie i dodatkową kieszeń na drobiazgi.
Inna jest także tapicerka foteli
ELD za pośrednictwem hamulców poprawia trakcję w terenie (do 50 km/h)
Bagażnik jak zwykłej Pandzie – 225/870 l
Napęd zarządzany jest przez elektroniczny moduł sterujący, który rozdziela moment obrotowy na przednią i tylną oś
Start-stop pozwala oszczędzać paliwo
Funkcja City to silniejsze wspomaganie kierownicy przy małych prędkościach
Ilość w 2. rzędzie foteli nie rozpieszcza. Radzimy używać sporadycznie
Automatyczna klimatyzacja sprawdzała się znakomicie. To element opcjonalny