Podobnie jak w ubiegłym roku członkowie expedycji do Gruzji dostali się bezpośrednim lotem z Warszawy, a na miejscu korzystali z przewodników i wynajętych samochodów – Nissanów Pathfinder. Z oferty „Auto Świata 4x4” skorzystało kilkanaście osób z całej Polski.
Dziewięć terenówek wyruszyło z Tbilisi do Sighnaghi położonej na wschodzie kraju, by zwiedzić zamek Khornabuji i bezdrożami udać się do Parku Narodowego Vashlovani. Piękne krajobrazy podziwiać można poruszając się po drogach wyrytych w skalistych górach. Drugiego dnia wyprawa eksplorowała region Kachetii, zwiedzającklasztor Bodbe i muzeum Chavchavadze z ogrodami botanicznymi, by wieczorem dotrzeć do Tbilisi.
W programie były także odwiedziny słynnej winnicy Teliani Valley, gdzie każdy mógł spróbować pełnej gamy wybornych win i smacznych potraw. Miłym, spontanicznym akcentem kończącym dzień było spotkanie z ucztującymi na łonie natury Gruzinami, które zakończyło się śpiewami, tańcami i kolejną degustacją. Dzień trzeci to podróż malowniczymi okolicami, gdzie pośród pagórków i skał droga wiła się wśród bujnej zieleni. Mijając jeziora Paravani i Sagamo, średniowieczną twierdzę Khertvisi kawalkada dotarła do skalnego miasta Vardzia, gdzie do dziś zachowało się ponad 250 komnat, na 13 poziomach, oraz fragmenty sieci tuneli, korytarzy, schodów, pamiętających zamierzchłe czasy królowej Tamar.
Następnym celem stał się klasztor Saparai obserwatorium astronomiczne w Abastumani, gdzie o północy można było wysłuchać wykładu astronoma i obejrzeć teleskop. Niestety, tej nocy gęste chmury zasłoniły niebo i plany obserwacji planet Układu Słonecznego spełzły na niczym. Następnego dnia, po odwiedzeniu muzeum Stalina w Gori (którego nazwa niebawem ma być zmieniona na „ofiar Stalina”), terenowe Nissany musiały zmierzyć się z „gruzińską drogą wojenną”, której nawierzchnia asfaltowa czasy świetności ma już dawno za sobą, a na dodatek miejscami pokryta była śniegiem.
Szósty dzień ekspedycji chyba najmocniej wryje się w pamięć. Droga do Shatilii (60 km w 5,5 godziny) dostępna jest tylko wiosną i latem, a miasto leży na końcu górskiego wąwozu położonego 1400 m n.p.m. Zaskoczeniem był hotel w kamiennej wieży ze zbiorowymi salami i siennikami. Ostatniego dnia przez Mtskhetę karawana dotarła do Tbilisi.
Uroczysta kolacja przy suto zastawionych stołach z zapierającym dech widokiem na nocne Tbilisi zakończyła wyprawę do orientalnej Gruzji.