Nasz redakcyjny kolega Rafał nie tak dawno odwiedził Koreę, gdzie mógł przetestować prototypowy egzemplarz Hyundaia i30 N. Był zachwycony możliwościami jezdnymi i przyznaje, że auto śmiało może konkurować z wiodącym prym w w klasie Golfem GTI. Samochód zadebiutuje na rynku już jesienią bieżącego roku.
Ale co właściwie oznacza literka „N”? Fani rajdów pewnie skojarzą ją z grupą N, ale nie tędy droga. N dla Hyundaia to tak jak M dla BMW lub S/RS dla Audi albo R dla Volkswagena. Po prostu oznaczenie sportowych wersji modeli, które powstały w fabryce producenta. Co ciekawe, za oddział N Hyundaia odpowiedzialny jest Albert Biermann, facet do niedawna kierujący zespołem M GmbH w BMW. A to oznacza nieprawdopodobny zastrzyk know how dla koreańskiej marki.
Hyundai oprócz niedalekiej premiery i30 N zapowiedział plany na budowę i20 N. Ma to o tyle sens, że taki samochód rywalizuje w Rajdowych Mistrzostwach Świata, a nawet stanął na najwyższym stopniu podium w Rajdzie Polski 2017. Auto ma rywalizować z Fordem Fiestą ST, VW Polo GTI, Renault Clio RS czy nową Toyotą Yaris GTNM. Pod maską prawdopodobnie będzie pracować silnik 1.6 turbo o mocy ok. 200 KM. Manualna lub dwusprzęgłowa automatyczna skrzynia biegów ma napędzać koła przednie jak na hot hatcha przystało.
Czekamy na więcej informacji. Plany Hyundaia podobają nam się coraz bardziej i jesteśmy niezwykle ciekawi drogowej wersji i30 N. Czy Koreańczycy potrafią robić już tak dobre i szybkie samochody jak Europejczycy...?