A tymczasem, żeby sprawnie i bezpiecznie dojechać do zaplanowanego celu, trzeba przede wszystkim włączyć myślenie. Jazda oparta o przewidywanie i planowanie pozwala znacznie zmniejszyć liczbę hamowań, co oszczędza samochód oraz paliwo, a przede wszystkim nerwy pasażerów i portfel kierowcy. Technika jazdy oparta na zasadzie "gaz- -hamulec" jest może efektowna, ale wysoce nieekonomiczna i niebezpieczna.Co możesz zrobić, żeby tak często nie hamować? Najsensowniej jest nieco zwolnić (zdejmując nogę z gazu) znacznie wcześniej, niż byłeś przyzwyczajony robić to do tej pory. Gdy tylko zobaczysz przed sobą zapowiedź korka, czerwonego światła czy innej okoliczności wymagającej zmniejszenia prędkości, zdejmij nogę z gazu i w razie potrzeby rozpocznij delikatne hamowanie. Dzięki temu w wielu sytuacjach okaże się, że nie będziesz musiał się zatrzymywać, bo auta zdążą już ruszyć lub zmieni się światło.Niestety, wielu kierowców pruje do przodu bez namysłu i za wszelką cenę. Tak było na jednej z warszawskich ulic, po której prawym pasem jechało Renault Clio. Lewy pas był pusty i za moment miał się skończyć, gdy nagle przed maską Clio niespodziewanie "wyrosło" czerwone Audi. Prawym bokiem przejechało po przednim zderzaku Renault - doszło do kolizji. Kierowca Audi wcale nie był zdziwiony ani nawet zakłopotany tym, co zrobił. Widocznie to nie pierwszy taki wyczyn w jego wykonaniu - są bowiem kierowcy, których kolizja niczego nie jest w stanie nauczyć. Po naprawie rozbitego samochodu wsiadają i jeżdżą dokładnie tak, jak wcześniej. Popełniają te same wykroczenia: Audi przed kolizją minęło zakaz wyprzedzania, a poza tym wymusiło pierwszeństwo na kierowcy Renault, wciskając się przed jego samochód.Wniosek jest prosty: wpychanie się i wymuszanie pierwszeństwa to nie przejaw umiejętności, lecz wstyd dla kierowcy, który jeździ tak, jakby nie umiał prowadzić.Pomocna dłońW poprzedniej "Kronice" zwróciliśmy Czytelnikom uwagę na uczynną postawę funkcjonariuszy drogówki, którzy w każdej sytuacji gotowi są pomóc potrzebującym. Nie wiemy, czy z powodu naszej publikacji, czy po prostu z nudów kierowca 40-tonowej ciężarówki, słysząc w CB-Radiu, że policja właśnie prowadzi pościg za uciekającym pojazdem, i to właśnie w miejscu, gdzie się ów kierowca znajdował, postanowił funkcjonariuszom pomóc. Wyjechał na środek drogi, aby ją częściowo zablokować. Niestety, uciekający sprawnie wyhamowali przed ciężarówką i skręcili w boczną drogę, a radiowóz wjechał w "blokadę" z takim impetem, że poleciały wióry. Policjanci zostali ranni. I znów nie wiemy, czemu do tego doszło: czy przez zwykły przypadek, czy po prostu ściganie jakiegokolwiek współczesnego samochodu Polonezem 1.6 to zadanie dla samobójcy?Kolej bliższa ludziomLubimy autostrady, ale pod warunkiem, że nie przebiegają tuż pod naszym domem. Dowiódł tego były minister Jan Szyszko, próbując przesunąć planowaną obwodnicę Warszawy spod Wesołej, gdzie mieszka, w kierunku Halinowa, z którym nic go nie łączy. Co innego z komunikacją publiczną: powinna być na wyciągnięcie ręki! Kiedyś dbał o to poseł Gosiewski, który sprawił, że we Włoszczowej (zwanej teraz Gosiewem) zatrzymuje się pociąg ekspresowy. Dziś, jak złośliwie donoszą media, o zbliżenie komunikacji (międzynarodowej) z prostym człowiekiem dba senator PiS Stanisław Kogut. Podobno to dzięki niemu w 3-tysięcznej wsi Stróże zatrzymuje się pociąg EuroCity relacji Warszawa-Budapeszt, zwany kiedyś "Józef Bem", a obecnie przez niektórych "EC Kogut". Senator zaprzecza, że to wynik jego interwencji, a my oczywiście mu wierzymy. Przecież na pewno ktoś obliczył, że zatrzymywać pociąg EC w Stróżach warto. A skoro warto, to nie opłaca się, aby pociąg przejeżdżał przez Stróże "na biegu". Proste? Proste!