Przeciętny Niemiec zarabia miesięcznie równowartość 11 tys. złotych, statystyczny Polak musi się zadowolić pensją trzykrotnie niższą. Duża różnica! Z drugiej jednak strony wiele rzeczy jest u nas tańszych – mniej płacimy za jedzenie, a dzięki niższym kosztom pracy tańsze są też usługi. A co z samochodami? Za nie też zwykle płacimy mniej – wyjątek stanowią auta z silnikami o pojemności powyżej 2 litrów, które są u nas obłożone wysoką akcyzą (18,6 proc.), przez co są wyraźnie droższe niż u naszych zachodnich sąsiadów.

Po samochody małe i po kompakty Niemcy chętnie przyjeżdżają do nas. Mamy też nieco tańsze paliwo – choć oczywiście różnica ta nijak ma się do różnicy w zarobkach.

Czytelnicy donoszą: za granicą bywa znacznie taniej

Po artykule o skandalicznie wysokich cenach części zamiennych, który zamieściliśmy w lutowym wydaniu „Poradnika”, do naszej redakcji zaczęły napływać maile od czytelników, którzy twierdzili, że autoryzowani dilerzy w Polsce są bardziej pazerni od dilerów za naszą zachodnią granicą.

Postanowiliśmy to sprawdzić na przykładzie trzech marek: Kia, Volkswagen i Mitsubishi. Porównaliśmy więc ceny 10 ważnych podzespołów – zarówno części typowo eksploatacyjnych, jak i takich, które wymienia się sporadycznie. Zapytania o ceny poszczególnych podzespołów wysłaliśmy do niemieckich serwisów znajdujących się stosunkowo blisko polskiej granicy – w końcu w zjednoczonej Europie granice nie mają większego znaczenia, jeśli chcemy coś kupić czy załatwić.

Polskie serwisy powinny się przyzwyczaić, że konkurują także z firmami z innych krajów. Dla warsztatów niezależnych stało się to już oczywiste – wiele zakładów usługowych działających w Polsce nastawia się na klientów z Niemiec.

Nasze porównanie zaczęliśmy od ASO Mitsubishi. W zestawieniu, które opublikowaliśmy w lutym, ceny części do aut tej marki okazały się szokująco wysokie – nawet kilkakrotnie wyższe niż w przypadku niemieckich marek premium, takich jak Mercedes, Audi czy BMW.

Czy to tylko polska specyfika?

Raczej tak. W Niemczech ceny do Mitsubishi najniższe nie są – ale nie odbiegają aż tak od tych obowiązujących u konkurencji. W przypadku Volkswagena spodziewaliśmy się, że różnice w cenach będą minimalne – przedstawiciele tej firmy nieoficjalnie zapewniali nas, że koncern dba o to, żeby na sąsiadujących ze sobą rynkach ich poziom był zbliżony.

Trzeba jednak pamiętać, że Niemcy są w uprzywilejowanej pozycji – u naszych zachodnich sąsiadów stawka VAT-u to 19 proc., a u nas aż 23 proc. Teoretycznie w Niemczech niższe powinny być też koszty dostarczenia części z magazynów. W praktyce okazuje się, że podzespoły, których zakup nie jest poważnym wydatkiem (np. klocki i tarcze hamulcowe), są wyraźnie droższe w Niemczech – klient i tak nie poczuje różnicy.

Co ciekawe, części takie jak wtryskiwacze, filtr cząstek stałych czy turbosprężarka są droższe w Polsce. W przypadku samochodów Kia sytuacja też nie jest jednoznaczna – zdarzają się ceny zarówno wyższe, jak i niższe.

Czy w takiej sytuacji mieszkańcy miejscowości przygranicznych powinni korzystać z zagranicznych serwisów? Tu pewnym ograniczeniem mogą okazać się koszty robocizny. W Niemczech są one z reguły wyższe – ale wcale nie aż tak, jak mogłoby się wydawać.

Przypomnijmy: statystyczny Niemiec zarabia trzy razy więcej od Polaka – ale na koszty robocizny przekłada się to umiarkowanie. W najtańszych niemieckich ASO za roboczogodzinę zapłacimy równowartość ok. 270 zł – niektóre polskie serwisy autoryzowane mają zbliżone stawki!

Szokujące ceny w polskich serwisach. Niemcy mają lepiej

nZa każdym razem, kiedy sprawdzamy ceny części Mitsubishi, robimy to w kilku źródłach – wiele z nich wygląda wprost niewiarygodnie. Podobnie zrobiliśmy i tym razem. Z trzech niemieckich serwisów, do których wysłaliśmy zapytania (wszystkie z okolic Berlina i Frankfurtu nad Odrą), otrzymaliśmy bardzo zbliżone wyceny interesujących nas podzespołów.

Zbliżone oczywiście do siebie, ale w wielu punktach skrajnie różne od tych, jakie uzyskaliśmy w polskich warsztatach autoryzowanych. Tylko przednie i tylne klocki hamulcowe okazały się tańsze w naszym kraju. Auta marki Mitsubishi uchodzą za bezawaryjne.

Jeśli jednak przydarzy się jakakolwiek poważna awaria, a samochód nie ma już gwarancji, to niezależnie od tego, czy auto znajduje się w Szczecinie, czy w Białowieży – gdy właściciel upiera się, żeby skorzystać z ASO, to prawdopodobnie opłaci się wynająć lawetę i zawieźć samochód do najbliższego serwisu w... Niemczech!

Przewiezienie auta możemy zlecić za niewiele ponad 2 zł za kilometr, a już na jednym wtryskiwaczu zaoszczędzimy ponad 3500 zł, na turbosprężarce – prawie 7 tys. złotych, a na łożysku piasty – niemal 1200 zł. A jeśli na naprawę możemy zaczekać, to można zamówić części w niemieckim serwisie. Ich dostawa zajmie firmie kurierskiej najwyżej dwa dni, warto nawet dopłacić za usługę ekspresową.

Volkswagen kosztuje w swojej ojczyźnie podobnie jak w Polsce

Według nieoficjalnych informacji od przedstawicieli koncernu ceny części na większości rynków europejskich są w zasadzie ujednolicone, więc nie spodziewaliśmy się żadnych szokujących wyników.

Z uzyskanych przez nas wycen wynika, że na jakiekolwiek korzyści z zakupu części za granicą można liczyć tylko w przypadku nielicznych, drogich podzespołów. Różnice w cenach mogą wynikać z chwilowych różnic kursowych oraz niższego o 4 proc.

VAT-u w Niemczech. W praktyce, zamiast szukać tańszych części w innych krajach, lepiej po prostu twardo negocjować z miejscowym serwisem – przy dzisiejszym zastoju na rynku niemal zawsze można uzyskać zniżkę.

Kiedyś warto było rozejrzeć się też po serwisach innych marek koncernu (np. Skoda, Seat), które stosują identyczne podzespoły mechaniczne – ale od pewnego czasu różnice cenowe między tymi markami coraz bardziej się zacierają.

Dobra wiadomość jest taka, że serwisy niemieckiej marki nie mają odgórnie narzuconych marż i cen robocizny, warto więc nadal porównywać oferty różnych warsztatów.

Volkswagen nie może dyktować zbyt wysokich cen oryginalnych podzespołów, ponieważ do aut żadnej innej marki nie ma aż tak pełnej i urozmaiconej oferty zamienników, począwszy od części z najniższej półki aż po części identyczne z montowanymi fabrycznie.

strona 2

Części eksploatacyjne tańsze w Polsce – nie bez przyczyny!

Kia postanowiła zawojować europejskie rynki – z roku na rok oferuje coraz atrakcyjniejsze modele sprzedawane w dobrych cenach, z niezwykle długą (choć niekiedy dziurawą) gwarancją. Niemcy, choć zakochani w lokalnych markach, coraz częściej dają się przekonać do aut koreańskiej firmy.

Od niedawna niemieccy klienci poza siedmioletnią gwarancją mogą też liczyć na siedem lat darmowej obsługi w serwisach (bez dopłat za filtry, oleje, płyn hamulcowy czy nawet aktualizację nawigacji!). Najwyraźniej jednak Kia próbuje sobie przynajmniej część tych kosztów zrekompensować – części typowo eksploatacyjne są w niemieckich ASO znacznie droższe.

Z naszego zestawienia tańsze okazały się jedynie wtryskiwacze, ale różnica w cenie nie była powalająca. Teoretycznie Niemiec zrobiłby najlepszy interes, kupując i serwisując auto u siebie, jednak zamawiając części w polskim serwisie. Niestety, samochody kupione w naszym kraju nie są objęte pakietem serwisowym – na darmową obsługę w niemieckim serwisie nie mamy co liczyć.

Z doświadczenia wiemy, że salony Kii są za to niezłym źródłem części mechanicznych do aut marki Hyundai. Auta tych marek mają często identyczne silniki, skrzynie biegów, osprzęt, jednak Hyundai ceni się bardziej. To prawdopodobnie wynik tego, że marka ta oferuje krótszą, ale znacznie pełniejszą gwarancję.

Zakup części na odległość

Internet pozwala niezwykle łatwo porównywać ceny produktów nawet u sprzedawców oddalonych o tysiące kilometrów. Od niemal dekady Polska jest członkiem Unii Europejskiej, więc sprowadzanie towarów z innych krajów UE nie wiąże się z żadną biurokratyczną mitręgą – nie trzeba przejmować się cłami, podatkami.

Części można zamówić równie łatwo i w Koszalinie, i w Monachium. Różnice dotyczą jedynie kosztów dostawy oraz gotowości sprzedawców do wysyłania towarów za pobraniem. Nabywcy z Polski nie cieszą się dobrą opinią, więc trzeba z reguły płacić z góry.

To żaden problem, można to zrobić kartą kredytową albo przelewem internetowym – w ramach UE takie usługi nie są drogie. Najśmieszniejsze jest jednak to, że czas dostawy części z Niemiec jest zwykle zaledwie o jeden dzień dłuższy niż z Polski.

Granice nas nie ograniczają

Od 2004 roku mieliśmy czas, żeby przyzwyczaić się do korzyści wynikających z członkostwa Polski w UE. Jeśli szukamy okazji, to nie trzeba się ograniczać do własnego podwórka – w innych krajach często bywa taniej. Nasi zachodni sąsiedzi mają znacznie dojrzalszy, większy rynek.

Tamtejsi sprzedawcy zyskują dzięki korzyści skali – sprzedają więcej, więc mogą mieć niższe marże. Robiąc zakupy w niemieckich serwisach, klienci z Polski często dziwią się, że w porównaniu do pałaców ze szkła i marmuru, które zbudowali sobie nasi sprzedawcy aut, tamtejsze, zasiedziałe od lat warsztaty wyglądają skromnie. Za eleganckie wnętrza, skórzane kanapy, ciasteczka i kawę w recepcji trzeba jednak słono płacić. Pytanie tylko, czy warto?