Terenowa dzielność Land Rovera Defendera od lat nie budzi wątpliwości.Nawet całkowicie seryjne pojazdy są przygotowane do pokonywania stosunkowo trudnych przeszkód. Profesjonalne auta nie ulegają przejściowym modom, nakazującym ciągłe poprawianie stylistyki.
Land Rover Defender całe lata opiera się liftingom, ale rynek jest też nieubłagany – żąda zmniejszania emisji spalin i ograniczania spalania. Dlatego pod maskę Defendera trafił nowy diesel – o pojemności 2,2 l.
Jak na utylitarny charakter samochodu ma on zaskakująco wygodne fotele przednie. Trasa 500 km nie stanowi problemu. Kaskadowe ustawienie siedzeń zapewnia lepszą widoczność osobom jadącym z tyłu. Silnik 2.2 sprawia wrażenie nieco cichszego, co na długiej trasie miało niebagatelne znaczenie. Równie istotne okazało się jednak, że średnie spalanie na całej trasie nie przekroczyło 10 l na 100 km. O to chyba twórcom nowego silnika chodziło.
Oczywiście, wysokie zawieszenie sprawia, że wsiadanie jest utrudnione. To tylko jeden kłopot. Ważniejsza jest słaba stabilność auta na asfalcie, szczególnie gdy na kołach mamy wąskie opony MT, a w wyposażeniu brak ABS-u. Cóż, wiadomo, że to auto do terenu.
Aby w praktyce sprawdzić wady i zalety nowego auta, udaliśmy się na poligon w okolice Drawska Pomorskiego, gdzie w terminie 12-15 lipca odbywał się zlot pasjonatów brytyjskiej marki. LR Only zgromadził ponad 140 załóg (!). Wiele osób przyjechało z całymi rodzinami, widok dzieci „uwalnianych” z zatopionych aut był naprawdę niesamowity!
Niemało było załóg z zagranicy – głównie z Niemiec. Nasz Defender podążał trasą turystyczną, która tym różniła się od sportowej, że przewidywała objazd trudniejszych miejsc (głównie rozlewisk). Nie pomógłby nawet snorkel potrzebny do pokonywania głębszej wody – tam wstęp miały w zasadzie tylko mocno zmodyfikowane pojazdy.
Można było za to docenić seryjny przedni zderzak, dobrze współpracujący z podnośnikiem hi-lift (sprawdzone na trasie). Opony MT – hałaśliwe przy wyższych prędkościach – doskonale pracowały w terenie. Brak progów w karoserii pozwala utrzymać czystość we wnętrzu. Łatwo zmiotką wymieść piach czy umyć wężem.
Atrakcji nie brakowało również w bazie zlotu – były wyświetlane filmy, konkurencje sprawnościowe, a dla dzieci – malowanie buziek i wykonywanie totemów. Pomimo deszczu wszyscy świetnie się bawili.
Generalnie Defender po raz kolejny sprawdził się w ciężkim terenie ale czy musi kosztować 200 tys. zł?