Fakty są nieubłagane: klasa E, będąca wizytówką Mercedesa sprzedaje się coraz gorzej i traci pole na rzecz nowszych konkurentów, BMW serii 5 i Audi A6. Dodatkowe problemy są efektem elektronicznych problemów obecnej wersji (np. system brake-by-wire ). Sytuację poprawić ma znaczny face lifting, jaki czeka popularnego “okularnika" w połowie przyszłego roku. Wtedy to aktualny model znajdzie się na półmetku swego rynkowego życia. Świeży wygląd zapewnią nowe zderzaki, przednie reflektory, grill, zmienione drzwi i błotniki. We wnętrzu pojawią się innowacje zaczerpnięte z luksusowej klasy S.

Jak jednak widać na zdjęciach lifting rzeczywiście odświeży, natomiast nie zmieni diametralnie oblicza klasy E. Na prawdziwe zmiany można liczyć pod koniec 2009 lub na początku 2010 roku. Wtedy nadejdzie czas piątej generacji określonej kodem W212.

Nowy model nie może pozwolić sobie na najmniejsze nawet wpadki, czy “choroby wieku dziecięcego". Stąd koniec z nowinkami, w zamian solidna, sprawdzona technologia. W nowej klasie E nie będziemy mieli do czynienia z niechlubnym SBC (elektroniczny system wspomagający nagłe hamowanie). “Okularnik" a.d. 2009 nie pozostawi nas jednak z zupełnie schematycznym układem hamulcowym. Poprawiać skuteczność będą samoosuszające się tarcze hamulcowe i kontrola siły hamowania każdego koła. Opcjonalnie dostępny będzie układ kompozytowo - ceramiczny (przede wszystkim w wersji AMG).

Następca, podobnie jak klasa S, będzie miał znoszące się ku górze przetłoczenie poniżej linii klamek, masywne zderzaki i panoramiczny dach. Mercedes pokierował swego przedstawiciela klasy średniej wyższej w stronę dynamizmu i nadał mu sportowego zacięcia. Obłości zastąpiono krawędziami. Wloty powietrza będą mieć bardziej wyraziste kształty, to samo dotyczy reflektorów. Tylko liczba świateł z przodu nie ulegnie zmianie. Na miejscu czterech owalów pojawiły się lampy romboidalne, które kryją bi-xenonowe źródło światła. Efekt jest bardzo udany, jednak niemiecki klasyk upodobnił się do ...japońskiego Lexusa. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że dotąd to Lexus komentowany był jako naśladowca Mercedes-Benz. Do oficjalnej premiery projektanci ze Stuttgartu mają jeszcze sporo czasu, więc może wpadną jeszcze na jakieś wyróżniające rozwiązania stylistyczne. Na szczęście tył samochodu, ze swoimi płynnymi i lekkimi liniami nie przywodzi na myśl aut japońskich. Tu widać sentyment do niemieckiej szkoły: odrobinę tu CL, SL i S-klasy.

Bardzo atrakcyjnie prezentuje się wersja T, czyli mercedesowskie kombi. Nareszcie niemiecki producent pojął, że samochód za ponad 200 tysięcy złotych rzadko służy do przewozu lodówek i szaf, a częściej ma po prostu wskazywać na dynamiczny charakter jego właściciela.

Nowa klasa E na pewno będzie autem bezpiecznym. I nie chodzi tu tylko o bezpieczeństwo bierne. System “driver-assist" strzegł będzie kierowcę i pasażerów przed niebezpieczeństwami czyhającymi na drodze. W razie potrzeby ostrzeże o zbaczaniu samochodu z obranego toru jazdy, śledzi bowiem pasy ruchu. Nie dopuści do zaśnięcia za kierownicą dzięki śledzeniu ruchu oczu kierującego. Samochód sam rozpozna znaki drogowe i przypomni o nich kierowcy. System stabilizacji poza dotychczasowymi funkcjami uchroni nas przed niebezpieczeństwem bocznych podmuchów wiatru czy nierównej nawierzchni.

Kierowca będzie mógł liczyć także na pomoc, opartego na czujnikach laserowych, systemu “night vision", znanego z aktualnej klasy S. Do tego jeszcze radar mierzący odległość od poprzedzającego pojazdu i reagujący na zbyt szybkie zbliżanie się do auta jadącego z przodu. Gdyby jednak kolizja była nieunikniona kolejny system zwany “pre-safe" automatycznie napnie pasy bezpieczeństwa, domknie szyby i szyberdach, a także ustawi ciało w optymalnej pozycji.

Wszystkie informacje wyświetlane będą na większym niż dotąd monitorze systemu Comand. Obsługa systemu odbywa się za pomocą myszki ze zintegrowaną klawiaturą umieszczonej między siedzeniami.

Zawieszenie samochodu tradycyjnie oparte będzie na układzie wielodrążkowym. Klient będzie miał wybór między hydrauliczym i pnuematycznym systemem regulacji zawieszenia.

Mercedes chce zaproponować swoim klientom opcjonalny napęd na cztery koła dla wszystkich wersji sześcio- i ośmiocylindrowych (czyżby Mercedes był zazdrosny o popularoność Audi Quattro?). Trzecia generacja napędu 4Matic (tak producent ze Stuttgartu określa swój napęd 4x4) ma być lżejsza, oszczędniejsza i zapewniać ma lepsze osiągi w stosunku do obecnej. Nowością w 4Matic ma być także połączenie z siedmiostopniową automatyczną skrzynią biegów (dotąd tylko 5-biegowa).

Podstawą napędu nowej klasy E mają być silniki sześciocylindrowe. Czterocylidrowe jednostki przeznaczone będą tylko na niektóre rynki (kraje rozwijające się i Europa południowa), a także specyficznych grup odbiorców, takich jak taksówkarze. Prawdopodobnie ostaną się dwa tego typu silniki: benzynowy 1.8 o mocy ok. 180 koni mechanicznych, mówi się, że traducyjny dla Mercedesa kompresor zostanie tu zastąpiony lżejszą turbosprężarką; i diesel 2.2, który osiągnie 177 KM. Oba małe silniki będą zasilane przez wtrysk bezpośredni.

Pozostałe propozycje będą kształtować się następująco:

Benzynowe V6: E 250- 2,5 l -214 KM • E 300- 3,0 l - 243 KM • E 350- 3,5 l- 272 KM

Benzynowe V8: E 400- 4,0 l- 320 KM • E 550- 5,5 l- 388 KM • E 63 AMG- 6,3 l- 571 KM

Diesle V6: E 280- 3,0 l- 204 KM • E 300- 3,0 l- 225 KM • E 350- 3,0 l- 313 KM

Diesel V8: E 400- 4,0l- 354 KM

Jest niemal pewne, że diesle poza filtrem cząstek stałych zaopatrzone zostaną także we wkłady urynowe, które dodatkowo ograniczą emisję szkodliwych związków do atmosfery. To zabieg podyktowany przede wszystkim chęcią walki o rynek amerykański, na którym szczególna wagę przywiązuje się do ekologii. Dodatkowo klasa E ma oszczędzać paliwo korzystając z systemu stop&go.