Tym razem zajęli się bardzo praktycznym, ale też ciekawym Mercedesem. Mieliśmy okazję jeździć klasą V i trzeba przyznać, że to jeden z najwygodniejszych samochodów na długie trasy. Może nie najszybszy, ale pozwala przetrwać wielodniowe wyprawy w dobrej kondycji. Nie mówiąc już tym, że nie trzeba ograniczać się z bagażem.
Czasy kiedy montowanie telewizorów w limuzynach było szczytem ekstrawagancji już dawno minęły. Dziś takie udogodnienia pojawiają się w zwykłych samochodach. Dlatego Mansory postarało o to, by pasażerowie poczuli się w vanie Mercedesa jak w samolotowej pierwszej klasie.
Jako bazę wybrano wersję V 250d. Mansory zamontowało kilka elementów z włókna węglowego, by dodać sportowego charakteru biznesowemu autobusowi. Z tyłu pojawiły się trapezowe wydechy i subtelny dyfuzor, a całość podkreślają 19-calowe felgi.
Jednak to co najciekawsze kryje wnętrze. Zapewnienie odpowiedniego komfortu podróży wymagało ograniczenia liczby foteli do sześciu. Dzięki temu z tyłu można było stworzyć przestrzeń dla czworga spragnionych negocjacji biznesmenów. Z tym, że dwójka z nich jest wyraźnie faworyzowana. Pewnie można sobie zażyczyć inną konfigurację, ale w samochodzie, który Mansory pokazało tylko dwa fotele wyglądają ekskluzywnie, jakby były wyjęte z Maybacha. Po emocjonujących rozmowach funkcja masażu z pewnością przyniesie ulgę, podobnie jak zawartość lodówki. Oczywiście nie brakuje tu łączności Wi-Fi i … a jakże, telewizora.
Choć w tym modelu moc nie jest najważniejsza Mansory dodało sinikowi 52 KM. W sumie tuningowana klasa V 250d ma 252 KM i może rozpędzić się do 210 km/h.
Mansory nie podaje ceny podrasowanego vana Mercedesa. Wiemy, że za podobnie wyposażonego Brabusa Business Lounge trzeba zapłacić 300 tys. dolarów.