O ile mnie pamięć nie myli, to wszystko zaczęło się od piłkarzy. Później obywatelstwo zmieniali lekkoatleci, kierowcy rajdowi, tenisiści itp. itd. Niektórzy uciekali ze swojego kraju przed wysokimi podatkami, ainni przed utrudnieniami w dalszym rozwoju. Z reguły w nowych warunkach było im znacznie lepiej, a przede wszystkim pracodawcy traktowali ich jak swoich i godnie płacili.

Prędzej czy później ta fala musiała przyjść do Polski. I tak pierwszym "wielkim Polakiem" został kilka lat temu piłkarz Emanuel Olisadebe, a za nim przyszli inni. Norweski żużlowiec, brazylijski piłkarz i inni mniej znani sportowcy.

Kilka dni temu Polskie media obiegła wiadomość, że polskie obywatelstwo chce przyjąć aktualny mistrz Polski w rajdach samochodowych, aktualnie obywatel Francji - Bryan Bouffiere.No, cóż.jak widać nadprodukcja polskich paszportów przekracza możliwości ich magazynowania. Chociaż rodowity Polak po taki dokument wciąż musi wystać się w kolejce i nie zawsze za pierwszym podejściem zostanie przez machinę urzędniczą załatwiony.

Wracając do sympatycznego rajdowca, to tę informację potraktowaliśmy z przymrużeniem oka. Myśląc logicznie - takie rozwiązanie dla obywatela Francji, który gościnnie ściga się po polskich traktach, nie ma najmniejszego sensu. W tym przypadku polscy dziennikarze podchwycili żartobliwo-marketingowe pytanie jednego ze sponsorów spotkania i.wieść poszła w świat. Zupełnie bez sensu.

Kilka dni temu polska reprezentacja przegrała prestiżowy mecz z Niemcami. Przegrali w uczciwej walce na boisku. Niestety, dwa zwycięskie gole strzelił były mieszkaniec Sośnicy. Natychmiast pojawiły się głosy, ze takiego Polaka trzeba pozbawić obywatelstwa.ale za co? Przecież to jego praca, chce się rozwijać w lepszych warunkach, więcej zarabiać. Czy za realizację marzeń można karać?

Jedna z sióstr Radwańskich też urodziła się w Niemczech i nawet wpisano jej w oryginalna metrykę imię Ursula.Dzisiajreprezentuje barwy RP. Wiele lat temu dwie znakomite polskie narciarki wyjechały na stałe do Francji, gdzie poślubiły urodziwych chłopaków i zdobywały laury dla nowej Ojczyzny.

No i doczekaliśmy się rewanżu. Niemiecki dziennik "Bild" rzucił hasło, żeby Robert Kubica, który de facto reprezentuje niemiecką markę na torze, też został obywatelem Niemiec. Pewnie jednak Kubica, którego dobre imię wykorzystywane jest do tych przepychanek, bardziej mógłby poczuć się... Włochem, bo w tym kraju spędził pół swojego życia. Tymczasem wciąż pozostaje Polakiem z Krakowa! Łza się w oku kręciła, gdy za sprawą Roberta w Montrealu usłyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego..

W ten sposób zatoczyliśmy koło. Nie wpadajmy jednak w moloch absurdów. Takie jest życie! I każdy może wybierać korzystniejszą dla siebie drogę. Ma do tego święte prawo. Taka jest demokracja! Taka jest Zjednoczona Europa!

Fot. Jiří Křenek