Pst, ściśle tajne! Sprawa jest tak poufna, że nie możemy nawet napisać, gdzie dokładnie byliśmy – ot, gdzieś na ziemi niczyjej, na północ od kręgu polarnego. Tor testowy był oczywiście zamknięty i niedostępny dla motoryzacyjnych paparazzi, którzy mają w zwyczaju śledzić poczynania producentów i fotografować najnowsze, choćby zamaskowane auta. Wraz z kilkoma dziennikarzami mogliśmy bliżej przyjrzeć się nowemu XC90 – na rok przed oficjalną premierą rynkową. Nigdy wcześniej żaden producent nie wyłożył tak wcześnie kart na stół ani nie ujawnił tylu szczegółów nowego modelu. Volvo ma jednak dobry powód. „Nowe XC90 nie jest rozwinięciem poprzednika. Ze starym modelem nie łączy go ani jedna śrubka. Platforma, elektronika, silniki, skrzynie – wszystko jest całkowicie nowe” – mówi Peter Mertens, szef ds. rozwoju.
Oczywiście, Szwedzi są trochę nerwowi i dlatego już teraz oczekują od nas informacji zwrotnych na temat auta. Nowe XC90 jest pierwszym modelem zaprojektowanym przez niemieckiego stylistę Thomasa Ingenlatha. Optycznie można mówić o zupełnym początku. W oczach designera dotychczasowe modele były zbyt barokowe, trochę przekombinowane. Dlatego właśnie wraz z nowym XC90 Volvo wraca do swych korzeni. Klarowne formy, bardziej kanciaste niż dotychczas – niby na pierwszy rzut oka widać, że to Volvo, ale jednak zupełnie inne niż do tej pory. Takie balansowanie na krawędzi, które Ingenlath opanował do perfekcji. W końcu stylista nie chciał żadnego designu retro, lecz dokładnego wytyczenia drogi na przyszłość. Udało się.
Podczas naszej wizyty w Laponii po raz pierwszy mogliśmy obejrzeć niezamaskowanego SUV-a. Wstępne wrażenie: nie jest tak futurystyczny, jak zaprezentowane wcześniej koncepty, ale od razu widać, że mamy do czynienia z Volvo. Na całkiem nowe tereny Szwedzi wkraczają wnętrzem auta. Podczas gdy u konkurentów coraz to nowsze funkcje telematyki sprawiają problemy z obsługą, Peter Mertens zapewnia: „Podążyliśmy zupełnie nowymi drogami”. Centralny element deski rozdzielczej stanowi dotykowy ekran w formacie, jaki znamy np. z Tesli Model S, obsługiwany tak jak iPad, czyli ruchami palca po wyświetlaczu. Wszystko jest intuicyjne i nie bez powodu przypomina w obsłudze urządzenia Apple’a – w stworzeniu systemu pomagali Amerykanie. Ekran został zabudowany w robiącym świetne wrażenie kokpicie, który od razu uświadamia nam, co Ingenlath ma na myśli, gdy mówi o „skandynawskim premium”. Spokojnie poprowadzone powierzchnie, szlachetne drewno i delikatne detale, jak np. wykonane ze szlifowanego metalu pokrętło do zmiany głośności systemu audio. To pokazuje, że Volvo robi wszystko zupełnie inaczej niż konkurenci, choć wcale nie znaczy, że gorzej. Oglądanie jest OK, ale przybyliśmy tu, żeby nowym XC90 pojeździć. Dokładniej rzecz ujmując – by jeździć na fotelu pasażera, bo za kierownicą siedział Mertens. Pozycja z przodu jest zaskakująco niska.
W zestawieniu z wąskimi przednimi słupkami i płaską deską rozdzielczą mamy zupełnie nowe wrażenia z podróżowania SUV-em. Nawet na szybko pokonywanych zakrętach nadwozie XC90 nie przechyla się na boki. Z poczucia galopowania słoniem (znanym z poprzednika) nic już nie zostało – Volvo zrobiło na nas bardziej wrażenie sportowej limuzyny niż ciężkiej pseudoterenówki. „Volvo było kojarzone z komfortem i chcemy do tego wrócić” – mówi Mertens. Rzeczywiście, XC90 zdumiewająco miękko i jedwabiście resoruje nawet na krótkich, nieregularnych nierównościach. W nowym XC90 będzie dostępny aktywny układ jezdny, który w trybie Comfort ma wyznaczać standardy w klasie. Już pierwsze spotkanie z XC90 udowodniło, że Szwedzi podążają we właściwym kierunku. Klarowny design, duża dawka komfortu i świadomość własnej tożsamości – za to lubiliśmy i nadal lubimy Volvo.
Podsumowanie
Bardzo przejrzysty design, nowa, ale niezwykle udana koncepcja obsługi urządzeń pokładowych i bardzo pozytywne wrażenia z jazd, choć na razie na fotelu pasażera – Volvo odrobiło lekcje i stworzyło naprawdę udany samochód. Ma teraz jeszcze ponad rok na dopracowanie detali i ostatni szlif. Idziemy o zakład, że nowe XC90 będzie sukcesem.