Motor w wyniku utleniania cząsteczek wodoru tworzy energię elektryczną. Jedynym efektem ubocznym działania pokładowej elektrowni jest woda! Niestety na razie technologia okazuje się droga. Jej wdrożenie wymaga zatem dopłat. Szczególnie ciekawy jest model japoński.

Państwem, w którym napęd wodorowy jest szczególnie premiowany, okazuje się Japonia. Kupujący auto wyposażone w ogniwa paliwowe może liczyć na dopłatę wynoszącą 17 tysięcy dolarów. To prawie 62 tysiące złotych! Dodatkowo jeżeli zamieszkuje w Tokio, dotacja wzrośnie o kolejne 8,5 tysiąca dolarów, czyli prawie 31 tysięcy złotych. W sumie na subwencje dla mieszkańców stolicy włodarze Tokio chcą przeznaczyć sporą część z 385 milionów dolarów budżetu celowego na rozwój technologii wodorowych.

Japończycy dokładają nawet połowę ceny!

Dopłaty są znaczące i to nawet w przypadku tak drogiego pojazdu. Dla przykładu najnowsza Toyota Mirai kosztuje 57 400 dolarów (przeszło 208 tysięcy złotych). Dopłata wynosząca w sumie 25 500 dolarów stanowi zatem niemalże pięćdziesiąt procent wartości! Władze Tokio spodziewają się dużego zainteresowania programem wsparcia zakupu. Szacuje się, że w sumie w ciągu najbliższych pięciu lat może się sprzedać nawet 6 tysięcy pojazdów korzystających z ogniw paliwowych. Aby mieć pewność, że każdy z zainteresowanych kierowców otrzyma możliwość zakupu ekoauta, już teraz władze Tokio prowadzą rozmowy z producentami motoryzacyjnymi (Toyota i Honda) na temat możliwości zwiększenia produkcji.

Na samym dofinansowaniach inwestycje Japończyków się nie kończą. Popularyzacja samochodów korzystających z ogniwa paliwowego nie będzie możliwa bez stworzenia infrastruktury stacji tankowania wodorem. Dlatego władze będą dotować prywatne firmy, które zdecydują się na ich budowę. Dofinansowanie na terenie Tokio może wynieść od 80 do 100 procent inwestycji. Na górną granicę łapią się przede wszystkim małe przedsiębiorstwa. Poprzez stymulację budowy stacji, Japończycy za 5 lat chcą zapewnić na terenie stolicy aż 35 tego typu obiektów.

Skąd tak duża szczodrość japońskich władz? Kraj Kwitnącej Wiśni intensywnie przygotowuje się do organizacji letniej Olimpiady w roku 2020. Co impreza sportowa ma do ekologicznej jednostki napędowej? Rząd Japonii postanowił wykorzystać międzynarodowe wydarzenie do promowania ogniw wodorowych. I nie chodzi wyłącznie o popieranie słusznej, ekologicznej idei, a przede wszystkim dbanie o budżet i gospodarkę.

Japonia jest państwem pozbawionym jakichkolwiek zasobów naturalnych. Brak ropy naftowej, gazu czy nawet węgla sprawia, że staje się ona zależna od innych państw. Sytuacja dodatkowo pogorszyła się dokładnie trzy lata temu, gdy po katastrofie w Fukushimie, władze podjęły decyzję o zamknięciu wszystkich elektrowni atomowych w kraju. W nowoczesnych ogniwach paliwowych upatrywana jest zatem szansa na uzyskanie bezpieczeństwa energetycznego. Jeżeli te sprawdzą się pod maskami samochodów osobowych, być może już niedługo zaczną odgrywać rolę ekologicznych elektrowni dostarczających prąd do domów czy biurowców.

W Stanach dotacja to nawet 13 tysięcy dolarów

Inne kraje nie mają tak silnej motywacji w promowaniu napędu wodorowego jak Japonia, mimo wszystko także tworzą specjalne programy pomocowe. W Stanach Zjednoczonych każdy z kierowców wybierających ekoauto napędzane wodorem może liczyć na odliczenie od podatku dochodowego w wysokości 8 tysięcy dolarów (29 tysięcy złotych). Mieszkańcy Kalifornii dodatkowo otrzymają rabat. Podczas zakupu od wartości samochodu odliczone zostanie 5 tysięcy dolarów (18 tysięcy złotych). Słoneczny stan USA buduje także kolejne stacje z wodorem. Plan zakłada stworzenie nawet 70 takich punktów.

Na Starym Kontynencie władze skupiają się na razie na rozbudowie infrastruktury do tankowania. Unia Europejska realizuje właśnie projekt otwierania kolejnych stacji. Planem dofinansowań objętych jest na razie sześć krajów, czyli Dania, Szwecja, Niemcy, Austria, Włochy i Wielka Brytania. Po zakończeniu jego realizacji najwięcej punktów będzie w Niemczech. W sumie ma być ich nawet 100.

Pomijając subwencje rządowe, zakupy samochodów wodorowych premiują także sami producenci. Toyota dla przykładu proponuje bardzo ciekawy pakiet serwisowy wraz z najnowszym modelem Mirai. Japończycy w gratisie dają m.in. pomoc drogową, 3-letnią obsługę serwisową, paliwo, całodobową pomoc telefoniczną oraz 8-letnią gwarancję ograniczoną do 160 tysięcy kilometrów.

Japoński model promowania napędu wodorowego jest najbardziej rozbudowany. Patrząc na wszystkie zalety ogniw, nietrudno orzec, że tym samym powinien stać się wzorcem dla pozostałych krajów świata. Niestety zdroworozsądkowo oceniając sytuację, na taki scenariusz raczej nie ma co liczyć. Jaki jest zatem realny plan dla Europy? Podstawą są dotacje do zakupu wynoszące minimum kilka tysięcy euro. Poza tym niezbędny jest sukcesywny rozwój sieci stacji tankowania wodorem.