Bierzesz nowe auto i w nosie masz to, co zwykle wiąże się z jego utrzymaniem: ubezpieczenie oraz serwis. Płacisz tylko równą miesięczną ratę – w przypadku Hyundaia i30 to 1200 zł za hatchbacka lub 1400 zł za kombi z dieslem. Można też taniej – za 999 zł dostaniecie model ix20. Oczywiście, nie każdemu chętnemu będzie dane skorzystać z tej oferty – firma leasingowa sprawdzi, czy klient jest wiarygodny, zwłaszcza finansowo.

Kilkanaście tysięcy zł za roczne korzystanie z nowego samochodu to – biorąc pod uwagę, że właśnie w tym okresie najwięcej traci on na wartości – niedużo. Bezpośredni zarobek na wypożyczaniu samochodów w ten sposób jest niewielki.

Pozwala jednak wprowadzić na rynek większą liczbę aut, którym klienci zamortyzują największą utratę wartości, bez zbytniego ich zużycia – ustalono bowiem limit przebiegu na poziomie 24 tys. km. Jeśli ktoś uważa, że przyjemność jazdy nowym autem warta jest takich pieniędzy, to czemu nie; trzeba się jednak liczyć z tym, że za rok nie będzie możliwości, żeby wziąć nowy samochód na identycznych warunkach.

Hasło „abonament” jest wykorzystywane także do maskowania średnio korzystnych ofert kredytowych. Prawie codziennie w samochodowym radiu słyszysz: nowe auto nawet bez wkładu własnego i już od 499 zł (kwoty padają różne), a za cztery lata możesz wymienić je na nowe. Jadąc starym rupieciem, którego utrzymanie kosztuje więcej niż 499 zł miesięcznie, zaczynasz się zastanawiać: czy dobrze robię, tkwiąc mentalnie w czasach Austro-Węgier?

Może czas wymienić auto na nowe? Spokojnie: tak naprawdę trudno o nowy samochód za nawet dwa razy wyższą kwotę! Policz dobrze: 48 rat po 500 zł daje 24 000 zł, a więc za mało nawet na najtańsze auto miejskie!

Trik polega na tym, że aby dostać np. Skodę Rapid 1.2 TSI (wycenioną na 60 000 zł) za 499 zł miesięcznie, musisz na początek wpłacić ponad 18 000 zł. Po czterech latach, nie licząc kosztów polisy AC, wpłacisz 42 000 zł. Jednak uważaj: samochód wciąż nie jest twój!

Jeśli chcesz go kupić, musisz zapłacić ostatnią ratę w wysokości... 26 500 zł. Możesz też nie płacić, tylko oddać auto, ewentualnie znów wpłacić wkład własny i od początku spłacać nową Skodę Rapid. Nie sądź jednak, że samochód zniszczysz, zaniedbasz i potem oddasz ot tak.

Masz dbać o niego jak o własny! Za nieusunięte na czas usterki, rysy i zaniedbania trzeba zapłacić. Jest i kolejna opcja: na spłatę ostatniej raty możesz wziąć kredyt, który – w pięciusetzłotowych ratach – będziesz oddawać przez kolejne kilka lat.

Tanie auto dla tych, którzy chcą jeździć, ale nie kupować? Nie, to jeden z droższych sposobów na posiadanie samochodu.

Naszym zdaniem

Z reklamą kredytów jest jak z Radiem Erewań: czy można mieć auto bez wkładu własnego i za niską ratę? Można, tyle że albo masz wysoki wkład własny, albo płacisz wysokie raty. I nie będziesz mieć auta, lecz tylko je używać.