Jeśli coś nie mieści się w kabinie auta, to można spróbować to przewieźć na aucie. Tyle że do tego potrzebne są dodatkowe akcesoria: hak holowniczy, relingi dachowe, belki i oczywiście montowane na nich bagażniki lub uchwyty przeznaczone do konkretnych rodzajów ładunku.
Hak holowniczy to najbardziej uniwersalny i przydatny dodatek – montując go już za kilkaset złotych, można znacząco poprawić możliwości przewozowe samochodu. Najbardziej oczywistym zastosowaniem jest ciągnięcie autem przyczepy. Można go jednak wykorzystać zupełnie inaczej – jako miejsce mocowania bagażnika rowerowego, uchwytu do nart lub nawet dodatkowej skrzyni na akcesoria. W przypadku ciężkiego sprzętu, np. rowerów, to znacznie wygodniejsze rozwiązanie niż bagażnik dachowy.
Niestety, mimo że większość takich produktów ma europejską homologację, w Polsce wciąż obowiązują przepisy utrudniające korzystanie z takich bagażników, m.in. nie ma możliwości wyrobienia dodatkowej tablicy rejestracyjnej, a policjantom nie zawsze podoba się oświetlenie mocowane na bagażniku (światła auta są z reguły zasłonięte). Większości użytkowników wcale to nie przeszkadza, a trzeba przyznać, że i funkcjonariusze drogówki coraz rzadziej utrudniają im życie.
Żeby móc przewozić bagaże na dachu, auto trzeba wyposażyć w odpowiedni bagażnik i we właściwe dla niego mocowanie. Potrzebny jest do tego tzw. bagażnik bazowy – czyli belki. Produkuje się je w trzech podstawowych odmianach: mocowane do fabrycznych relingów dachowych auta, przytwierdzane do specjalnych punktów montażowych przewidzianych przez producenta (ukrytych pod listwami ozdobnymi na dachu) lub przykręcane do rynienek lub do krawędzi dachu. Ten ostatni wariant jest najgorszy, bo grozi porysowaniem dachu, ale z drugiej strony da się je zamontować w niemal każdym aucie.
Występują belki stalowe (z reguły najtańsze) oraz aluminiowe. Te drugie są lżejsze, ładniejsze i droższe. Mają też inną zaletę – większość z nich jest bardziej aerodynamiczna, dzięki czemu powodują mniej hałasu. Warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób do belek mocowane są bagażniki lub uchwyty. Do najprostszych modeli przytwierdza się je, używając skręcanych obejm, w produktach wyższej klasy dominują tzw. wsuwki – w belce znajduje się tzw. rowek (kanał) montażowy, w który wsuwa się odpowiednio wyprofilowane uchwyty. Na szczęście można kupić przejściówki do różnych typów mocowań.
Naszym zdaniem
Na dodatkowych bagażnikach nie warto oszczędzać. Te najtańsze zwykle są nietrwałe, niewygodne, a w dodatku mogą uszkodzić auto.
Tak załadowany samochód ma bardzo wysokie opory aerodynamiczne. Przez wyżej umieszczony środek ciężkości gorzej się prowadzi.
Jeśli wybieracie się na narty całą rodziną, boks dachowy może nie pomieścić waszego sprzętu. Tańsze (choć znacznie mniej uniwersalne od zamykanych bagażników dachowych) są uchwyty do nart. Dostępne są w szerokim wyborze typów i modeli – od najtańszych, przykręcanych do belek dachowych na śrubowe obejmy, przez uchwyty magnetyczne, aż po zaawansowane konstrukcje, które można bez wysiłku zsuwać z dachu na specjalnych szynach, po to, żeby można było łatwiej umieścić na nich narty. Te ostatnie sprawdzają się w przypadku SUV-ów i busów, w których trudno sięgnąć na dach. Narty w uchwytach dachowych należy zawsze przewozić tyłem do przodu – jeśli noski nart będą ustawione w kierunku jazdy, drastycznie wzrośnie opór aerodynamiczny, a co za tym idzie hałas i zużycie paliwa, a przy wyższych prędkościach wiatr może je wyrwać z mocowań.
Nie wymaga belek dachowych (bagażnika bazowego) – wystarczy go przyłożyć do dachu.
Wynalazek firmy Thule (SkiClick): dwa adaptery mocowane do belek (lub do ściany garażu) i pasująca do nich gumowo-materiałowa opaska.
Typowy uchwyt na narty w zależności od wersji może pomieścić 2, 3, 4, a nawet 6 par nart.
Można w nim wozić także deskę snowboardową.
Boksy dachowe przydają się przez cały rok. Zimą można przewozić w nich narty, latem inny sprzęt sportowy i niezbyt ciężkie bagaże. Podczas dobierania boksu należy zwrócić uwagę na to, żeby po zamontowaniu nie utrudniał on otwierania tylnej klapy auta – szczególnie w małych samochodach lepiej nie przesadzać z jego rozmiarami. Ceny takich bagażników zależą nie tylko od ich pojemności, ale i od wyposażenia. Te najtańsze, kosztujące 300-400 zł z reguły mają bardzo proste zawiasy i zamki oraz słabe uszczelki. W droższych modelach, kosztujących niekiedy nawet kilka tys. złotych, można liczyć na sprężyny gazowe podtrzymujące pokrywę, układ zawiasów pozwalających otwierać klapę w różnych kierunkach, wielopunktowy zamek, systemy szybkiego mocowania do belek bazowych i, oczywiście, staranniej wykonaną, lakierowaną obudowę.
W przypadku bagażników do tysiąca zł (na fot. Taurus Xtreme 400, cena ok. 800 zł) można liczyć na kufer odporny na uszkodzenia i o dobrej sztywności, zwykle brakuje jednak systemu łatwego mocowania czy np. centralnego zamka.
Dobry stosunek jakości do ceny (na fot. Thule Touring, ok. 1800 zł). Można liczyć na centralny zamek (nie da się wyjąć klucza, gdy jeden z zaczepów się nie domknął), system łatwego montażu czy otwieranie na obie strony.
Wybór właściwego bagażnika rowerowego zależy od tego, ile zamierzamy przewozić rowerów i jakie mamy auto. Generalnie najwygodniejszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem są bagażniki platformowe montowane na haku holowniczym. Rowery umieszcza się na nich znacznie łatwiej niż na bagażniku dachowym. Większość modeli ma opcję odchylania, niezbędną, jeśli przy załadowanym bagażniku chcemy się do niego dostać. Uwaga! Markowe bagażniki odchylają się zwykle łatwiej i dalej – przed zakupem warto wypróbować wybrany model na swoim aucie. Można również kupić bagażniki wieszakowe mocowane na hak – te najtańsze są mało stabilne (bujający się rower może zniszczyć samochód) i nie da się na nich pewnie zamontować rowerów o niektórych typach ram, np. damek. Dla odważnych: bagażniki mocowane wprost do klapy – nadają się najwyżej do sporadycznego użytku. Jeśli chodzi o bagażniki dachowe, to najtańsze kosztują zaledwie kilkadziesiąt zł, ale ich używanie jest niezwykle uciążliwe, a stabilne zamocowanie roweru okazuje się niemal niemożliwe. Do częstego użytku polecamy droższe modele.
Taki wieszak jest tani i zajmuje bardzo mało miejsca w garażu. Rowery wiszą umocowane do uchwytu za poziomą rurkę ramy.
Markową, dobrą platformę (np. Thule) zakłada się na hak w minutę, rowery stoją pewnie, cały sprzęt można odchylić. Wadą jest wysoka cena.
Konstrukcję złożoną z rurek i stalowych linek wykończonych gumą i plastikiem mocuje się do klapy. Porysowanie lakieru niemal pewne!
Typowy uchwyt dachowy podtrzymuje rower za ramę. To generalnie się sprawdza, ale nie wtedy, gdy rama roweru zrobiona jest z karbonu.
Wprawdzie koło jedzie w bagażniku (albo w osobnym uchwycie), ale delikatna rama szosówki nie jest narażona na uszkodzenia.
Nawet drogie uchwyty mają ograniczenia! Czy koło twojego roweru nie jest za wąskie albo za szerokie do uchwytu, który ci się podoba?
Niskiej jakości bagażniki mogą zerwać się z dachu nie tylko w przypadku najmniejszej choćby stłuczki, ale nawet podczas gwałtownego hamowania. Problemem są w nich też
delikatne i niepewne mocowania rowerów.