• O dobre oświetlenie wśród nowych samochodów najłatwiej w „schodzących” już modelach wyposażonych jeszcze w ksenony
  • Słabo świeci? To nie musi być kwestia wzroku! Zacznij od ustawienia świateł
  • Minimalny zasięg reflektorów określony przepisami to... 20 metrów, ale równie dobrze może to być 180 metrów
  • Wszystkie numery Auto Świata w jednym miejscu! Sprawdź naszą subskrypcję

Podobno na oko kierowca nie jest w stanie ocenić, czy ma dobre czy też złe światła w aucie. Ta teoria poparta badaniami naukowymi nie ma jednak zastosowania do niektórych nowoczesnych reflektorów full-LED: są tak złe, że trudno mieć wątpliwości.

Jeśli obszar tuż przed maską jest w miarę jasno oświetlony, ale za linią światła w odległości ok. 30 metrów od maski jest ciemność, jeśli nocą na nieoświetlonej drodze jazda z prędkością 90 km/h jest proszeniem się o guza, trudno tego nie zauważyć. Ale umówmy się: jeśli ktoś ma LED-y w aucie i te LED-y świecą zimnym, „nowoczesnym” światłem, to kto poskarży się na jakość oświetlenia? Przeciętny kierowca jest skłonny przyjąć, że źle widzi ze starości.

Jeden z niemieckich nabywców Seata Leona po roku zauważył, że od początku niezbyt dobre światła jego auta jeszcze osłabły. Gwarant zbadał auto i stwierdził: wydajność świateł mieści się w normie. Właściciel Seata nie uwierzył, na własny koszt zlecił badanie porównawcze świateł w niezależnej firmie – porównano LED-y Leona z halogenami H7 15-letniego Renault Twingo.

Okazało się, że... lampy Twingo emitowały o 20 proc. więcej światła! Ja osobiście do dziś pamiętam daleką, nocną podróż sprzed 3 lat całkiem nowym Leonem: padał deszcz, na „długich” odblaski od znaków drogowych były takie, że bolały oczy, po przełączeniu na mijania wypatrzenie kolejnych zakrętów ułatwiała... nawigacja GPS. Ale żeby nie było, że tylko Leon: słabe światła LED mają też VW Golf, Touran i auta wielu innych marek. Można wręcz powiedzieć: dobre światła LED owszem, zdarzają się, ale to rzadkość, która zazwyczaj wymaga słonej dopłaty! O dobre oświetlenie wśród nowych samochodów najłatwiej w „schodzących” już modelach wyposażonych jeszcze w ksenony.

Przyczyną są nie tylko pieniądze, ale i przepisy: wymagania homologacyjne nie zmieniły się od dziesięcioleci, nigdzie nie jest powiedziane, że reflektor LED ma świecić lepiej niż 30-letni reflektor H4, a LED im lepszy, tym droższy w produkcji. Minimalny zasięg reflektorów określony przepisami to... 20 metrów, ale równie dobrze może to być 180 metrów. To dlatego wadliwe reflektory Leona zostały uznane przez gwaranta za dobre – miał do tego pełne prawo, spełniały wymagania.

Po prawdzie już za czasów ksenonów stopniowo schodzono z kosztów. Najpierw producenci mieli dostęp tylko do wydajnych i drogich modułów 35-watowych, potem pojawiły się moduły 25-watowe, słabsze, niewymagające poziomowania i spryskiwaczy, wreszcie producenci oświetlenia stworzyli lampy ksenonowe na napięcie 12 V, niepotrzebujące przetwornic. Dla producentów implementacja takich ksenonów w nowym modelu to koszt minimalny, za to opcja, jaką klienci zamawiają w salonie, swoje kosztowała. Gorszy pieniądz wypiera lepszy, nic nowego.

Słabo świeci? To nie musi być kwestia wzroku! Zacznij od ustawienia świateł, LED-y też się reguluje, choć gwarancji, że to pomoże, brak.

Naszym zdaniem

Lampy ksenonowe pojawiają się jeszcze sporadycznie w nowych autach, głównie w starszych, „schodzących” modelach. Jak one świecą! Natomiast seryjnie montowane LED-y nierzadko gorzej świecą niż poczciwe halogeny.