Klocki i tarcze hamulcowe to elementy eksploatacyjne, które zużywają się stosunkowo szybko, więc popyt na nie jest zapewniony. A skoro jest popyt, to i na podaż nie można narzekać. Części układu hamulcowego to z reguły pierwsze podzespoły do każdego modelu, które są dostępne jako zamienniki. Jeśli sprawdzicie elektroniczne katalogi hurtowni części zamiennych, to w przypadku rzadko spotykanych modeli lub takich, które na rynku są od niedawna, często to właśnie klocki, tarcze, paski i filtry są jedynymi dostępnymi do nich podzespołami.
W zasadzie żaden poważny producent samochodów nie wytwarza samodzielnie układów hamulcowych. Najczęściej elementy montowane w autach pochodzą od kilku wyspecjalizowanych poddostawców. Poza częściami na pierwszy montaż i dostarczanymi do autoryzowanych sieci serwisowych producentów aut firmy te mają w swojej ofercie także podzespoły przeznaczone na rynek wtórny. Warto jednak wiedzieć, że części „pierwszomontażowe” i „aftermarketowe” pochodzące od tego samego producenta, wcale nie muszą być tak samo wysokiej jakości.
Homologacja części niewiele znaczy
Obok części, które mają po prostu zastąpić zużyte elementy w aucie, można też kupić takie, których zadanie polega na poprawieniu fabrycznych hamulców. W ofercie wielu dystrybutorów części zamiennych znajdują się np. sportowe klocki i tarcze hamulcowe. Trzeba jednak wiedzieć, że „sportowe” nie w każdym przypadku musi automatycznie oznaczać: „lepsze”. Niektóre z nich są np. znacznie mniej trwałe od standardowych, skutecznie działają dopiero po rozgrzaniu i przeraźliwie hałasują. Kosztują z reguły więcej niż standardowe.
Teoretycznie wszystkie klocki i tarcze oficjalnie sprzedawane na rynku muszą być homologowane według regulaminu ECE R90, określającego wymagania dla takich podzespołów. Zarówno na opakowaniu, jak i na samej części powinna znajdować się informacja o numerze tej homologacji. Takie oznaczenie nie daje jednak stuprocentowej gwarancji jakości. Po pierwsze – do uzyskania homologacji wystarczy, żeby część spełniała tylko minimalne wymogi, znacznie niższe od tych, które obowiązują w przypadku części stosowanych na pierwszy montaż. Po drugie – producenci azjatyckich podróbek nie mają żadnych skrupułów przed nadrukowywaniem oznaczeń homologacyjnych nawet na części, które badań przejść nie mogły.
Naszym zdaniem
Najtańsze klocki i tarcze hamulcowe z reguły nie są warte swojej ceny. Nie dość, że zużywają się znacznie szybciej od części markowych, to na dodatek hałasują, pylą i... słabo hamują. W drugą stronę też nie należy przesadzać – w autach użytkowanych normalnie nie ma sensu montować najdroższych hamulców sportowych, które ujawniają swoje zalety dopiero na torze.
Oferta elementów układu hamulcowego do popularnych aut jest olbrzymia. Można przebierać między częściami oryginalnymi a zamiennikami o różnej jakości. Które są najlepszym wyborem?
Klocki kupowane w ASO, sygnowane przez producenta samochodu, to z reguły najmniej ryzykowne, choć jednocześnie bardzo drogie rozwiązanie. Z reguły stanowią niezły kompromis między trwałością, skutecznością, ilością wytwarzanego podczas hamowania pyłu a komfortem jazdy. Oznacza to jednak, że w żadnej z tych dziedzin nie są najlepsze – na rynku da się znaleźć klocki, które np. będą skuteczniejsze, za to np. głośniejsze lub mniej delikatne dla tarcz hamulcowych albo bardziej pylące. W serwisach wielu marek oferowane są też sygnowane przez producentów aut tańsze linie klocków, przeznaczone na rynek wtórny, zwykle zauważalnie gorsze od tych używanych na pierwszy montaż, ale wciąż bezpieczne.
Wbrew pozorom klocki ceramiczne nie są przeznaczone do aut sportowych. W porównaniu z klockami półmetalicznymi i organicznymi okładziny ceramiczne mają wiele zalet: pracują od nich znacznie ciszej, wolniej zużywają tarcze hamulcowe, a przede wszystkim hamowaniu nimi towarzyszy znacznie niższa emisja pyłu. W dodatku pył jest szary i – w przeciwieństwie do rozgrzanych opiłków metalu odrywających się z klasycznych półmetalicznych okładzin hamulcowych – nie wżera się w podłoże i nie koroduje. Najpoważniejszą wadą klocków ceramicznych jest relatywnie wysoka cena, choć z reguły dobre zamienniki wykonane w tej technologii nie są wcale droższe od oryginalnych części kupowanych w ASO. A co ze skutecznością hamowania? Tu niestety cudów nie ma – uzyskiwane przez nie wyniki nie odbiegają od tych, które osiągają okładziny montowane fabrycznie. Tyle że przynajmniej felgi będą dłużej czyste!
Wśród zamienników można znaleźć zarówno klocki spełniające wymagania części na pierwszy montaż, jak i byle jaką taniochę. Najbezpieczniej jest kupować produkty renomowanych firm, tych samych, u których zaopatrują się producenci aut. Na wolnym rynku klocki porównywalne do fabrycznych da się zwykle kupić o ok. 30-40 proc. taniej niż w ASO. Różnice między tanimi a dobrymi klockami dotyczą składu mieszanki ciernej, precyzji wykonania płytek nośnych oraz zastosowania dodatkowych elementów tłumiących drgania i hałas. Można wybierać spośród klocków: półmetalicznych (trwałe, ale zwykle szybciej zużywają tarcze), organicznych (z reguły ciche, szybko się zużywają, mogą pylić, ale nie niszczą nadmiernie tarcz), niskometalicznych oraz ceramicznych. Uwaga na pochodzenie części – na rynku pojawiają się podróbki!
Jeśli szybko jeździcie, sportowe klocki mogą być dobrym rozwiązaniem. Ich największą zaletą jest odporność na pracę w wysokich temperaturach, w których standardowe hamulce gwałtownie słabną. Przed zakupem trzeba jednak przeczytać specyfikacje konkretnego produktu. Do zastosowań w „cywilnym” samochodzie nie nadają się klocki wymagające rozgrzania w celu uzyskania pełnej skuteczności! Przydatnym źródłem wiedzy bywają też opinie użytkowników. Niektóre sp śród sportowych okładzin są znane z np. bardzo głośnej pracy lub tego, że w zastraszającym tempie zużywają tarcze. Najlepszy efekt zapewniają dobrane do siebie sportowe klocki i tarcze, płyn hamulcowy o zwiększonej odporności na wysokie temperatury oraz przewody hamulcowe w stalowym oplocie.
W przypadku tarcz hamulcowych liczy się precyzja wykonania (wyważenie, rozmiar, rozmieszczenie otworów), a przede wszystkim materiał, z którego je wykonano. Na rynku od dłuższego czasu pojawiają się tarcze wyglądające całkiem przyzwoicie, tyle że zrobione z nieodpowiedniego, źle odlanego żeliwa. Taki materiał może być nadmiernie porowaty, znacznie łatwiej będzie się odkształcał lub wręcz pękał w przypadku gwałtownego wychłodzenia lub nadmiernego rozgrzania. Podejrzanie tanie tarcze lepiej omijać z daleka. Do nowych tarcz należy zawsze zakładać nowe klocki – bezpiecznym rozwiązaniem jest zastosowanie elementów od tego samego producenta.
Tarcze do samochodów o podwyższonych osiągach są zwykle nawiercane lub nacinane lub jednocześnie nacinane i nawiercane. Takie tarcze można kupić do niemal każdego auta, tyle że nie zawsze ma to sens. Nacięcia lub otwory służą do skuteczniejszego odprowadzania gazów i pyłów powstających na styku klocka i tarczy, co poprawia skuteczność hamowania. Niestety, często ubocznymi efektami takich tarcz są hałas i szybsze zużycie klocków hamulcowych. Kombinacja ceramicznych klocków i nacinanych lub nawiercanych tarcz jest niezalecana! Tarcze nawiercane mogą być też wrażliwsze na przegrzanie (mniej materiału), o ile nie są wykonane ze znacznie lepszego materiału w stosunku do tarcz standardowych.
Obsługą układów hamulcowych zajmuje się praktycznie każdy warsztat samochodowy, a wymiana klocków czy tarcz to jedna z podstawowych umiejętności, które powinien mieć każdy mechanik. W wielu autach nie wykracza to nawet poza możliwości przeciętnego majsterkowicza. Niestety, w praktyce często okazuje się, że elementy eksploatacyjne hamulców są źle montowane. Większość błędów wynika z lenistwa i głupich oszczędności na drobiazgach.
Przede wszystkim zawsze podczas wymiany klocków należy starannie oczyścić, rozruszać i przesmarować zaciski. Przy okazji trzeba też sprawdzić stan gumowych osłon i przewodów hamulcowych – jeśli są spękane lub w jakikolwiek inny sposób uszkodzone, nadają się do wymiany. Jeżeli poprzednie klocki zużyły się nierównomiernie, np. po jednej stronie tarczy klocek jest wytarty do blachy, a po drugiej ledwie zużyty, to przed zamontowaniem kolejnego kompletu trzeba naprawić zacisk hamulcowy – bez tego nie dość, że auto będzie słabo hamowało, to na dodatek przedwcześnie zniszczą się i klocki, i tarcze. Wraz z nowymi klockami hamulcowymi należy założyć też nowy zestaw montażowy, czyli komplet blaszek, sztyftów i zawleczek. Do markowych klocków bywa on dodawany, w przypadku tańszych zamienników trzeba go dokupić – zwykle taki zestaw kosztuje od kilkunastu do ok. 100 zł. Skąpi właściciele i leniwi mechanicy zwykle starają się ratować skorodowane stare części albo całkiem z nich rezygnują. Bez niepozornych blaszek hamulce mogą hałasować i wibrować, z kolei stare sztyfty, prowadnice czy zawleczki często powodują, że klocki blokują się w zaciskach. Innymi często pomijanymi elementami są czujniki zużycia klocków hamulcowych. Rezygnacja z nich pozwala zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych, tyle że kierowca nie jest na czas ostrzegany o tym, że zużyte klocki niszczą tarcze hamulcowe. A skoro już jesteśmy przy tarczach – dopuszczalne zużycie to zwykle zaledwie 1 mm na stronę, przy czym nawet wystarczająco grube tarcze należy wymienić, jeśli są nierównomiernie zużyte. Przed zamontowaniem tarcz trzeba koniecznie starannie oczyścić miejsce ich styku z piastą.
Do wielu aut o podwyższonych osiągach – seryjnie lub jako wyposażenie opcjonalne – są oferowane hamulce węglowo-ceramiczne. To nie to samo, co klocki ceramiczne przeznaczone do zwykłych, „cywilnych” samochodów! Tu ceramiczne są też tarcze. Co ciekawe, podczas normalnej jazdy wcale nie czuć aż tak dużej różnicy w porównaniu ze zwykłymi hamulcami, staje się ona jednak odczuwalna po kilku naprawdę mocnych hamowaniach, np. podczas jazdy na torze – ceramika zachowuje skuteczność, nawet gdy tarcze rozgrzeją się już do czerwoności! Niestety, dopłata do ceramicznego układu hamulcowego wciąż jest wysoka i zwykle wynosi 30 000-60 000 zł. Na pocieszenie: ekstremalnie drogie tarcze hamulcowe, wykonane ze spieków, powinny wytrzymać całe życie samochodu.
Najtańsze klocki i tarcze hamulcowe z reguły nie są warte swojej ceny. Nie dość, że zużywają się znacznie szybciej od części markowych, to na dodatek hałasują, pylą i... słabo hamują. W drugą stronę też nie należy przesadzać – w autach użytkowanych normalnie nie ma sensu montować najdroższych hamulców sportowych, które ujawniają swoje zalety dopiero na torze.