Kierowcom w niektórych sytuacjach trudno porozumieć się słownie podczas prowadzenia swoich pojazdów. Utrudnia to panujący na drogach hałas i duży ruch, a także pośpiech. Z tego powodu często "rozmawiają ze sobą" przy pomocy gestów. Wiele z nich wymyślono jeszcze w czasach PRL-u, ale używane są do dziś.
Zobacz: Komunikujesz się tak z innymi kierowcami? Za te gesty możesz słono zapłacić
Jednym z takich gestów jest uniesiona dłoń z wyciągniętymi do góry trzema palcami: kciukiem, wskazującym i środkowym. Nie każdy wie, ale w języku kierowców używa się go, gdy chcemy za coś przeprosić, np. za wymuszenie pierwszeństwa na innym uczestniku ruchu drogowego.
Zobacz: To niesamowite, ile aut ściągamy z USA. Wolimy je niż te z Holandii i Szwajcarii
Takich gestów często używają kierowcy. "Gadająca dłoń" może ustrzec przed mandatem
Innym powszechnie używanym w PRL-u gestem, który przetrwał do dziś, jest uniesiona w górę otwarta dłoń. W ten sposób można za coś podziękować, np. gdy inny uczestnik ruchu drogowego wpuszcza nas przed siebie.
Przeczytaj: Chciał parkować auto służbowe pod domem. Fiskus uznał, że będzie go "kusić" i tego zabronił
Jeszcze innym gestem, który używany jest do dziś, choć wielu młodych kierowców go nie rozumie, jest "gadająca dłoń". W ten sposób można zasygnalizować komuś, że zapomniał włączyć świateł w swoim samochodzie. Dzięki temu osoba ta może uniknąć mandatu, ponieważ zgodnie z przepisami obowiązującymi w Polsce, podczas jazdy zawsze należy mieć włączone światła mijania.