- Nie każdy kierowca z prawem jazdy kategorii B może prowadzić motocykl o pojemności 125 cm3
- Nie wszystkie motocykle spełniają wymogi, które pozwalają prowadzić je na prawo jazdy kategorii B
- Prowadzenie motocykla bez wymaganych uprawnień grozi bardzo poważnymi karami – niedawno drastycznie zaostrzono przepisy
- Dodatkowe przywileje dla kierowców z kategorią B obowiązują tylko w wybranych krajach – aktualne polskie przepisy dają więcej możliwości niż te w innych krajach!
Kiedy latem 2014 r. weszły w życie przepisy pozwalające kierowcom mającym tylko samochodowe prawo jazdy prowadzić nie tylko motorowery, ale też i motocykle o pojemności do 125 cm3, eksperci od bezpieczeństwa drogowego, przedstawiciele policji i oczywiście, "prawdziwi motocykliści" przestrzegali, że skończy się to masakrą na drogach.
Że na ulice trafią dziesiątki tysięcy świeżo upieczonych motocyklistów, którzy masowo będą ulegali wypadkom. Z perspektywy niemal 8 lat obowiązywania nowych przepisów wiemy już, że nic takiego się nie stało. Choć segment jednośladów o pojemności do 125 cm3 gwałtownie urósł (w pierwszym pełnym sezonie obowiązywania nowych przepisów sprzedaż "125-ek" wzrosła o 351 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim), to liczba wypadków z udziałem kierowców motocykli wprawdzie również wzrosła, ale niewspółmiernie wolniej do liczby nowych motocykli i ich świeżo upieczonych kierowców, zwolnionych z obowiązku zrobienia kursu i zdania egzaminu na motocyklowe prawo jazdy.
Oczywiście, nie zabrakło i takich, którzy ocenili zmianę przepisów jako karygodny błąd i wciąż nawoływali (i nawołują) do ich zaostrzenia. Obiektywnie rzecz biorąc, okazało się, że ograniczenia dotyczące wymaganego stażu za kierownicą i mocy pojazdów były skuteczne i z możliwości prowadzenia lekkich maszyn skorzystali głównie rozważni kierowcy.
Wcześniej przepisy dotyczące prowadzenia jednośladów raczej zaostrzano, np. do 19 stycznia 2013 r. każda osoba pełnoletnia mogła legalnie, bez konieczności uzyskania jakichkolwiek dodatkowych uprawnień, prowadzić motorower (pojazd jednośladowy lub dwuśladowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3, później do definicji dodano również silnik elektryczny o mocy do 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h) – młodsi musieli mieć kartę motorowerową, którą można było uzyskać w wieku 14 lat. Osoby, które uzyskały pełnoletniość do 19 stycznia 2013 r., nadal mogą prowadzić motorowery na dowód osobisty, młodsi potrzebują prawa jazdy kategorii AM lub wyższej, czyli np. kat. B.
Motocykl na kat. B: kto i na czym może jeździć?
Pierwotnie planowano, że możliwość prowadzenia jednośladów z silnikami o pojemności do 125 cm3 na prawo jazdy kategorii B będzie ograniczona tylko do maszyn wyposażonych w przekładnię automatyczną, czyli w praktyce do skuterów. W trakcie prac nad ustawą ograniczenie to jednak zniknęło. Jakie ograniczenia więc pozostały?
Przede wszystkim, żeby móc prowadzić motocykl o pojemności do 125 cm3 na prawo jazdy kategorii B, trzeba je mieć od co najmniej 3 lat. Świeżo upieczeni kierowcy samochodów muszą wykazać się cierpliwością lub po prostu zrobić kurs i zdać egzamin na kategorię A1 (do 125 cm3, od 16. roku życia) lub A.
Uwaga! Nie każdy motocykl o pojemności do 125 cm3 podpada pod te przepisy. Obowiązuje limit mocy maksymalnej (do 11 kW/15 KM), a stosunek mocy do masy własnej nie może przekraczać 0,1 kW/kg, czyli motocykl o maksymalnej dopuszczalnej mocy nie może ważyć mniej niż 110 kg.
Obecne przepisy obejmują również jednoślady elektryczne – te o mocy do 4 kW, rozwijające prędkości do 45 km/h, traktowane są tak, jak motorowery (w przypadku urodzonych po 12 stycznia 1995 wymagane jest prawo jazdy kat. AM, starsi mogą jeździć na dowód), a te o mocy do 11 kW i stosunku mocy do masy do 0,1 kW/kg traktowane są analogicznie do motocykli z silnikami spalinowymi o pojemności do 125 cm3.
W przypadku motocykli o pojemności do 125 cm3 przepisy nie przewidują np. konstrukcyjnego ograniczenia prędkości pojazdu.
Nie każdy motocykl klasy 125 cm3 spełnia wymogi!
Importerzy nowych maszyn z reguły dbają o to, żeby znajdujące się w ich ofercie motocykle i skutery klasy 125 cm3 spełniały wymogi pozwalające prowadzić je z prawem jazdy kat. B. Niestety, w przypadku maszyn używanych, szczególnie tych sprowadzanych z zagranicy, nie jest to wcale regułą. Zwłaszcza w przypadku starszych maszyn typu enduro, wyposażonych w silniki dwusuwowe, problemem może być za wysoka moc lub nieodpowiedni współczynnik mocy do masy pojazdu. Wiele "okazji" z ogłoszeń to "125-ki", które wymagają posiadania prawa jazdy kategorii A! Po niedawnych zmianach przepisów drastycznie zaostrzających odpowiedzialność w przypadku prowadzenia pojazdów bez wymaganych uprawnień, konsekwencje jazdy takimi motocyklami są naprawdę poważne (czytaj dalej), a w razie wypadku szkody trzeba w całości pokryć z własnej kieszeni!
Uwaga! To, że np. dany model motocykla sprzedawany na polskim rynku ma 15 KM mocy, nie oznacza, że ten sam model, ale pochodzący z innego rynku albo sprowadzony do Polski przed zmianami w przepisach, nie ma wyższej mocy – decydujące jest nie to, co znajduje się w katalogach, ale w dokumentach pojazdu!
Motocykl o pojemności powyżej 125 cm3 na prawo jazdy kat. B To możliwe, jeśli ma 3 koła!
Pod koniec 2018 r. kierowcy mający prawa jazdy kategorii B zyskali jeszcze większe uprawnienia – parlament uchwalił zmiany w przepisach, w myśl których takie prawo jazdy uprawnia na polskich drogach również do prowadzenia motocykli trójkołowych. Co ciekawe, w tym przypadku nie ma ograniczenia ani mocy, ani pojemności silnika! Tak samo jednak jak w przypadku możliwości prowadzenia maszyn klasy 125 cm3, również i tu kierowca musi mieć prawo jazdy kat. B od co najmniej 3 lat, żeby móc korzystać z dodatkowych uprawnień.
Warto wiedzieć, że motocykle trójkołowe to nie tylko znane głównie z amerykańskich filmów "trajki" z silnikami Harleya-Davidsona – maszyny z przodem z motocykla i tyłem z dwukołową osią. Nowoczesne trójkołowe skutery i motocykle mają zwykle dwa koła z przodu, a do tego skomplikowane zawieszenie wielowahaczowe. Dzięki temu są znacznie stabilniejsze od zwykłych motocykli na łukach (choć patrząc na nie, trudno w to uwierzyć), a w dodatku znacznie lepiej od nich hamują – co dwa koła, to nie jedno! Trójkołowe maksiskutery mają zwykle możliwość blokowania zawieszenia na postoju tak, że np. stojąc na światłach, nie trzeba podpierać maszyny nogami.
Ale uwaga! Nie każdy motocykl z trzema kołami spełnia wymogi pozwalające prowadzić go z samochodowym prawem jazdy. Maszyna musi być homologowana i zarejestrowana jako pojazd kategorii L5e, odległość między bliźniaczymi kołami musi wynosić co najmniej 460 mm, przy czym nie ma znaczenia, czy są to koła przednie, czy tylne, napędzane, czy nie. Motocykle z wózkami bocznymi nie są zaliczane do motocykli trójkołowych! Podobnie jak w przypadku maszyn klasy 125 cm3 pochodzących z rynku wtórnego, również tu często zdarzają się pułapki w papierach. Warto dokładnie sprawdzić wpisy w dokumentach – starsze egzemplarze maszyn, które w aktualnej ofercie producentów występują jako pojazdy kategorii L5e mogą być zarejestrowane jako maszyny z homologacją L3e, wykluczającą prowadzenie ich z prawem jazdy kategorii B! Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o planowanych zmianach w przepisach, modelem, który najbardziej rozgrzewał wyobraźnię tych, którzy chcieliby jeździć na ścigaczach, choć nie mają motocyklowego prawa jazdy, była potężna Yamaha Niken o mocy 115 KM – z prawem jazdy kategorii B legalnie jej nie poprowadzicie!
Najpopularniejsze modele w tej kategorii to Yamaha Tricity, Piaggio MP3 czy Peugeot Metropolis. Występują one z różnymi silnikami: 125 cm3, 300 cm3 czy nawet 500 cm3 – mocniejsze jednostki zapewniają im osiągi jak w poważnych motocyklach! Największą wadą tych maszyn, obok kontrowersyjnego wyglądu, są z reguły ceny o co najmniej kilkadziesiąt procent wyższe niż w przypadku dwukołowych modeli o porównywalnych gabarytach i osiągach. Ekstremalny przypadek: trójkołowa Yamaha Tricity 300 kosztuje ok. 60 000 zł, podczas gdy dwukołowy maksiskuter tej samej marki, z tym samym silnikiem, czyli model Xmax 300, wyceniany jest na niespełna 30 000 złotych!
Jakie są kary za jazdę motocyklem bez prawa jazdy?
Jeszcze niedawno tajemnicą poliszynela było to, że znaczna część motocyklistów jeżdżących po polskich drogach nie miała prawa jazdy kategorii A. Nikogo nie dziwiło to, że ktoś najpierw kupował sobie motocykl, uczył się na nim jeździć (oczywiście, na drogach publicznych), a dopiero później nadrabiał braki formalne. Ryzyko wpadki nie było wcale duże, a ewentualne konsekwencje nie wydawały się odstraszające. Mandat za prowadzenie pojazdu przez kierowcę, który wprawdzie prawo jazdy miał, ale brakowało mu odpowiedniej kategorii, wynosił zaledwie 300 zł – tym, co mogło odstraszać, był najwyżej fakt, że w razie wypadku nie działało ubezpieczenie AC, a o kwotę wypłaconą poszkodowanym z OC sprawcy ubezpieczyciel mógł wystąpić z regresem do kierowcy bez wymaganych uprawnień. Te czasy względnej bezkarności już minęły! Od 1 stycznia tego roku kary za jazdę bez uprawnień są o wiele wyższe i nawet jeśli nic się nikomu nie stanie, na niewielkim mandacie na pewno się nie skończy. W "Kodeksie wykroczeń" zmieniono brzmienie artykułu 94. Teraz ma on następującą treść:
Art. 94. § 1. Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu prowadzi pojazd mechaniczny, nie mając do tego uprawnienia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 1500 złotych.
§ 3. W razie popełnienia wykroczenia, o którym mowa w § 1, orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów.
Jak widać, minimalna grzywna za kierowanie motocyklem bez wymaganych uprawnień to 1500 zł. Maksymalna robi jeszcze większe wrażenie, bo to aż 30 000 zł. Dotychczas sąd mógł w takich przypadkach orzec zakaz prowadzenia pojazdów, a teraz taki zakaz jest obligatoryjny. Z taryfikatora zniknął też mandat za prowadzenie pojazdu z nieodpowiednią kategorią prawa jazdy (300 zł), bo teraz taką sprawą musi zająć się sąd, opcja uproszczonego postępowania mandatowego w tym przypadku została zlikwidowana. Wysoka kara finansowa to jednak nie wszystko: zakaz prowadzenia pojazdów orzekany za wykroczenie trwa minimum 6 miesięcy, a maksymalnie 3 lata. Jeśli ktoś w trakcie trwania takiego orzeczonego zakazu usiądzie jednak za kierownicą pojazdu mechanicznego, to nie popełnia wykroczenia, lecz przestępstwo – za to grozi teraz kara 5 lat więzienia!
Art. 244 "Kodeksu karnego":
Kto nie stosuje się do orzeczonego przez sąd zakazu zajmowania stanowiska, wykonywania zawodu, prowadzenia działalności, wykonywania czynności wymagających zezwolenia (...), prowadzenia pojazdów (...) albo nie wykonuje zarządzenia sądu o ogłoszeniu orzeczenia w sposób w nim przewidziany, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Jak nauczyć się jeździć na motocyklu?
Motocykl klasy 125 cm3 to nie zabawka, choć wiele maszyn wygląda dosyć niepozornie. Pod wieloma względami takie maszyny są jednak bezpieczniejsze od motorowerów – mają od nich z reguły lepsze hamulce i zawieszenia. To widać np. w przypadku modeli występujących w wersjach 50/125 cm3 – te motorowerowe, choć na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie, mają np. z tyłu hamulce bębnowe zamiast tarczowych, jeden zamiast dwóch amortyzatorów itd. Korzystne dla bezpieczeństwa okazują się też w wielu przypadkach lepsze osiągi. Jazda motorowerem – takim nieodblokowanym, rozpędzającym się do dopuszczalnych 45 km/h – w gęstym ruchu jest wyjątkowo nieprzyjemna, bo wyprzedzają nas dosłownie wszyscy. Pół biedy, jeśli wyprzedza samochód osobowy, gorzej, jeśli robi to długi miejski autobus czy olbrzymi ciągnik siodłowy z naczepą. Na motocyklu lub skuterze klasy 125 cm3 nie będziemy oczywiście najszybsi na drodze, ale przynajmniej da się "płynąć z prądem" i nie być wyprzedzanym przez wszystkich zawalidrogą.
Nasza rada: żeby pojeździć na motocyklu klasy 125 cm3, kierowcy aut nie muszą już zdawać na motocyklowe prawo jazdy i to akurat dobre rozwiązanie, ale mimo wszystko warto dla własnego bezpieczeństwa wziąć choćby kilka lekcji z profesjonalnym instruktorem. Nawet w przypadku skuterów, którymi dzięki automatycznej skrzyni biegów – na pozór – jeździ się bardzo łatwo, kilka dobrych rad eksperta, który podpowie, np. jak hamować, jak skręcać przy wyższych prędkościach i jak wystrzegać się niebezpiecznych sytuacji, może naprawdę uratować zdrowie, a czasem nawet życie. Takie szkolenie to zupełnie co innego niż zwykły, z reguły nudny kurs na motocyklowe prawo jazdy – tu nie chodzi o to, żeby zdać egzamin, ale żeby przeżyć na drodze i cieszyć się przyjemnością z jazdy. Ceny kilkugodzinnych zorganizowanych szkoleń zaczynają się od ok. 600-800 zł, czasem warto popytać wśród znajomych motocyklistów, czy znają dobrego instruktora, i po prostu umówić się z nim na kilka jazd.