Nie ma sensu przypominać o zachowaniu ostrożności czy wolnej jeździe, która ma nas uchronić przed uszkodzeniem auta! Jeśli jedziemy w nocy poza miastem, szansa, że w porę dostrzeżemy wyrwę i zdążymy właściwie zareagować, jest minimalna. Czasem nerwowa reakcja kierowcy jedynie potęguje straty: hamowanie bezpośrednio na nierówności dociąża przód auta i powoduje, że zamiast zniszczyć tylko opony, psujemy również felgi.
Im bardziej niskoprofiowa opona, tym większe ryzyko, że tego nie przeżyje. Tak czy inaczej: mamy prawo jeździć po gładkich drogach i choć nie możemy wyegzekwować, aby były utrzymywane w nienagannym stanie, to gdy już dojdzie do usterki, ich zarządca płaci.
Łatwo zaobserwować, że spośród czterech rodzajów dróg publicznych (gminne, powiatowe, wojewódzkie i krajowe) najwięcej odcinków w fatalnym stanie jest na drogach gminnych. To dlatego że wielu gmin zwyczajnie nie stać na utrzymanie dróg, co jednak nas nie powinno interesować. Istotne jest to, że w przypadku większości uszkodzeń samochodów spowodowanych złym stanem nawierzchni pierwszym podejrzanym jest miejscowy urząd gminy.
Tam należy się skierować w pierwszej kolejności, aby potwierdzić, czy dany odcinek drogi leży w gestii gminnego zarządu dróg. Jeśli okaże się, że nie, to w urzędzie gminy dowiemy się, gdzie należy się udać. Ważne: musimy dokładnie wiedzieć (co w przypadku dróg pozamiejskich wcale nie jest oczywiste), gdzie doszło do zdarzenia. Jeśli obok nie ma żadnego budynku, który pozwoli ustalić dokładny adres, powinniśmy odczytać dane z przydrożnych słupków hektometrowych.
Potem wiele zależy od zarządcy drogi: jedni podają poszkodowanym numer polisy OC, co w zasadzie rozwiązuje problem. Inni za wszelką cenę próbują uniknąć odpowiedzialności, żądając okazania dowodów, które – jeśli nie zadbaliśmy o nie w porę – są trudno dostępne. Rada: jeśli nie macie czasu czekać na miejscu na policję, a uszkodzenie drogi nie jest takie, że każdy kolejny kierowca narażony jest na utratę konroli nad autem, zadzwońcie pod 112 lub 997 i poinformujcie dyżurnego o zdarzeniu. Na komisariat możecie zgłosić się następnego dnia. Jeśli wyrwa jest niebezpieczna, od razu przez telefon żądajcie zabezpieczenia drogi.
Tak uzyskasz odszkodowanie
1. Wjechałeś w dziurę, aż zatrzęsło samochodem? Zatrzymaj się i sprawdź, czy nic się nie stało. Dotyczy to w szczególności właścicieli samochodów z drogimi alufelgami o dużej średnicy i niskoprofilowymi oponami, które są najbardziej narażone na uszkodzenia i jednocześnie najwięcej kosztują. Na wszelki wypadek zapamiętaj, gdzie to się wydarzyłoi w którą dziurę wjechałeś, aby – jeśli powietrze zejdzie np. za godzinę – znać winnego.
2. Zabezpiecz dowody. Może to być: zdjęcie, notatka funkcjonariuszy policji, zeznanie świadka itp. Jeśli pora dnia i warunki na to pozwalają, zrób zdjęcie choćby telefonem komórkowym. Najlepiej, jeśli wezwiesz policję, która spisze notatkę. To niepodważalny dowód zaistnienia zdarzenia dla ubezpieczyciela sprawcy – zarządcy drogi. Jednak nawet bez notatki policyjnej, na podstawie innych dowodów, możesz domagać się odszkodowania.
3. Ustal zarządcę drogi. Jest on odpowiedzialny za jej utrzymanie i odpowiada finansowo za szkody spowodowane jej złym stanem. Mamy drogi: gminne, powiatowe, wojewódzkie i krajowe. Gminnymi zarządza jednostka należąca do urzędu gminy lub np. w Warszawie urzędy dzielnic,powiatowymi – starostwa powiatowe, wojewódzkimi – wojewódzkie zarządy dróg, krajowymi – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
4 .Zgłoś się, zadzwoń lub napisz do zarządcy z pytaniem, czy jest ubezpieczony i czy preferuje jakiś sposób załatwiania szkody. Może się zdarzyć, że dostaniesz dane policy OC, zgłosisz się do firmy ubezpieczeniowej i sprawa zostanie załatwiona tak, jak w przypadku kolizji. To optymalna dla poszkodowanego sytuacja. Jeśli tak nie jest, to zachowuj rachunki za wszystkie naprawy i napisz wniosek o odszkodowanie do urzędu.
5. Odbierz odszkodowanie w proponowanej wysokości. Jeśli uważasz, że jest za niskie, możesz się odwołać, a także złożyć sprawę do sądu. Zdecydowanie namawiamy, aby nie „odpuszczać” w takich sprawach.Pamiętaj, że jeśli powodem odmowy jest np. brak notatki policyjnej, a masz inne dowody (zdjęcia, świadków itp.), masz ogromne szanse wygrać taką sprawę. Zarządca drogi nie ma monopolu na stanowienie prawa!
Co robić przed wpadnięciem w dziurę,najeżdżając na wyrwę w jezdni i później?
Zarządca drogi odpowiada za wszystkie straty, jakie wiążą się z wjechaniem w dziurę. Możesz więc domagać się nie tylko pieniędzy za wymianę opony czy felgi, lecz także pokrycia rachunku za kontrolę geometrii czy ustawianie zawieszenia. Jeżeli z powodu złego stanu drogi doszło do wypadku, zarządca ponosi też odpowiedzialność za uszczerbek na zdrowiu wszystkich ofiar zdarzenia.
Gromadź rachunki za wszystkie usługi i części, które wiążą się z naprawą auta, jego parkowaniem czy holowaniem, które są niezbędne w związku z usterką. Najłatwiej uzyskać zapłatę za dobrze udokumentowane koszty.
Jeżeli zarządca drogi nie jest ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej i nie zgadza się wypłacić odszkodowania na podstawie rachunków czy opisu uszkodzeń i np. notatki policyjnej, trzeba zainwestować w opinię rzeczoznawcy, który opisze uszkodzenia oraz stan drogi w miejscu, gdzie doszło do nieszczęścia. Pieniądze trzeba zainwestować z własnej kieszeni, a na zwrot możemy liczyć dopiero wtedy, gdy zarządca sam zgodzi się zapłacić, albo dopiero po zakończonej pomyślnie sprawie sądowej. Zarządca drogi ma obowiązek utrzymać ją w odpowiednim stanie. Jeżeli droga nie nadaje się do użytku, zgodnie z prawem powinna zostać zamknięta.
Może się zdarzyć, że uszkodzimy samochód, wjeżdżając w niezabezpieczoną studzienkę kanalizacyjną lub rzecz ma miejsce np. na przejeździe kolejowym. W takiej sytuacji odpowiada właściciel wadliwej infrastruktury: np. miejski czy gminny zarząd wodociągów i kanalizacji lub właściciel torów.
Nie próbuj naprawiać opon przebitych lub rozdartych z boku, nie gódź się też na naprawianie uszkodzonych felg aluminiowych. Każdy rzeczoznawca przyzna właścicielowi rację, że naprawa takich rzeczy nie przywraca ich do stanu sprzed uszkodzenia i jest zwyczajnie niebezpieczna – nawet jeśli jakiś warsztat twierdzi, że ma opanowaną technologię prostowania aluminiowych obręczy.
Widząc, że zbliżasz się do wyrwy w nawierzchni, staraj się zmniejszyć prędkość, jednak przestań hamować najpóźniej na ułamek sekundy przed dziurą. Hamowanie powoduje, że przód samochodu „nurkuje” i dociąża przednie zawieszenie. Zdjęcie nogi z hamulca odciąża przód auta i zmniejsza szkody.
Niektóre uszkodzenia opon (np. wybrzuszenia)stają się widoczne dopiero po dłuższym czasie od zdarzenia. W takiej sytuacji nie mamy szans na znalezienie winnego. Tego rodzaju usterki kierowcy próbują reklamować u producenta, szczególnie jeśli opony są prawie nowe. W takiej sytuacji producent prześwietla oponę i widzi ślady uszkodzenia mechanicznego – na pozytywne rozpatrzenie reklamacji nie mamy co liczyć, gdyż usterkę spowodował wjazd w dziurę np. miesiąc temu.