• W nowych radarach wykorzystując tryb do pomiarów prędkości motocykli, można „wydrukować” dowolny wynik
  • Radary ręczne to urządzenia dla świadomych, świetnie wyszkolonych użytkowników. Nie wszyscy policjanci wiedzą, jak ich poprawnie używać, a konsekwencje tego ponoszą kierowcy
  • Pomysł wprowadzenia do wyposażenia policji mierników prędkości z funkcją rejestracji obrazu jest świetny

Już wkrótce do policjantów drogówki ma trafić 400 nowych mierników laserowych z funkcją rejestracji obrazu. To pokaźny zastrzyk sprzętu, bo w tej chwili funkcjonariusze mają do dyspozycji ok. 1190 radarów ręcznych i tylko ok. 600 mierników laserowych, tyle że bez funkcji rejestracji obrazu. Wprowadzenie nowego sprzętu nie oznacza jednak, że z dróg od razu znikną używane dotychczas radary, czego oczekują nie tylko stowarzyszenia broniące praw kierowców, lecz nawet pewna część policjantów, którzy mają dosyć tłumaczenia się przed sądem z niewiarygodnych pomiarów.

Na czym polegają problemy z dotychczas używanymi „suszarkami”? Pierwszy i zasadniczy jest taki, że jedynym dowodem na to, że kierowca popełnił wykroczenie, jest zeznanie funkcjonariusza. Miernik wskazuje wprawdzie prędkość, tyle że nie identyfikuje, którego pojazdu ona dotyczy – cel określa policjant.

Jedynym zabezpieczeniem przed fałszywym oskarżeniem okazuje się... sekundnik, wskazujący, ile czasu minęło od pomiaru. Nie ma dowodów w postaci zdjęcia ani nagrania wideo. Kiedyś to policjantom wystarczało, bo sądy zawsze stawały po stronie funkcjonariuszy. Tyle że sytuacja się zmieniła, od kiedy stało się powszechnie wiadome to, że znaczna część pomiarów jest wadliwa. Mierniki radarowe mogą mierzyć dalej i szerzej, niż widzi to ich operator. Nawet jeśli policjant celuje w zbliżający się do niego samochód, to przy odrobinie pecha pomiar może dotyczyć np. większego lub szybszego pojazdu, który jedzie nieopodal. Ręczne mierniki radarowe nie nadają się więc do pomiarów w gęstym ruchu ani w miejscach, w których wiązka mikrofal może się odbijać np. od dużych tablic reklamowych.

Mierniki laserowe wykorzystywane przez polskich policjantów już od ok. 8 lat są bardziej selektywne od radarów, ale również one nie gwarantują pewnej identyfikacji mierzonych aut. Zatrzymany kierowca wciąż nie ma pewności, czy wynik pokazany mu przez funkcjonariusza na wyświetlaczu urządzenia dotyczy jego auta.

Wadliwy pomiar nie musi wynikać ze złej woli policjanta. Funkcjonariuszom na szkoleniach przekazano, że przy użyciu takiego sprzętu da się zmierzyć prędkość pojedynczego auta, oddalonego nawet o 600-800 metrów. Sprzęt rzeczywiście pozwala wykonać pomiar na odległość ponad kilometra, tyle że wtedy cel jest tak mały, że jeśli na drodze znajdzie się obok siebie kilka aut, to operator nie ma prawa wiedzieć, w co trafił.

Żeby uniknąć wątpliwości, funkcjonariusze mają mieć teraz mierniki ręczne z funkcją rejestracji obrazu – czyli takie, dzięki którym już w trakcie kontroli policjant będzie mógł pokazać kierowcy obwinionemu o popełnienie wykroczenia zdjęcie poświadczające to, że to jego auto zostało zmierzone. To dobrze, tyle że niestety, mamy też złą wiadomość – nowe mierniki LTI 20/20 TruCAM, które wybrała w przetargu polska policja, nie są ani odporne na brak wiedzy użytkowników, ani całkowicie zabezpieczone przed próbami zafałszowania wyników, a takie czasem się zdarzają.

Poniżej pokazaliśmy, że korzystając z prostych trików, da się sfabrykować fałszywe pomiary w sposób, który na drodze jest nie do wychwycenia przez kierującego. Omówiona przez nas manipulacja pozostawia ślady, ale trzeba wiedzieć, gdzie ich szukać, a jeśli sprawa trafi do sądu, ten powinien też wiedzieć, jakiego materiału dowodowego ma domagać się od policji.

Jak sfabrykować fałszywy pomiar?

Operator mierzy 
prędkość jadącego 
szybko auta. Później
namierza... rower i na zdjęciu do pokazania
kierowcy widać... rower 
jadący 95 km/h!
Foto: Auto Świat
Operator mierzy prędkość jadącego szybko auta. Później namierza... rower i na zdjęciu do pokazania kierowcy widać... rower jadący 95 km/h!

Korzystając z tego triku w terenie zabudowanym, można zabrać prawo jazdy niemal każdemu! Ustawiamy się w miejscu, gdzie obok siebie przebiegają drogi z różnymi ograniczeniami prędkości. Znajdujemy sobie szybko jadący cel na drodze z wyższym limitem – naciskamy spust, urządzenie mierzy jego prędkość. Wciąż trzymając wciśnięty spust, mierzymy w pojazd poruszający się po drodze z niższym ograniczeniem i puszczamy spust – mamy na to tylko kilka sekund.

Efekt? Na zdjęciu mamy prędkość pierwszego pojazdu, ale widzimy pojazd drugi. Taka manipulacja nie jest możliwa, gdy wykorzystuje się standardowy tryb pomiarów prędkości aut, ale w urządzeniu przewidziano opcję mierzenia szybkości nadjeżdżających motocykli, które przecież z przodu nie mają tablic rejestracyjnych.

W taki właśnie sposób uzyskaliśmy wynik widoczny na zdjęciu powyżej – pomiar dotyczył auta, ale na zdjęciu widać tylko „pędzący” rower.

Uwaga! Urządzenie nagrywa też sekwencję wideo (o niskiej jakości), na której oszustwo jest udokumentowane. Tylko kto, poza Czytelnikami „Auto Świata”, będzie wiedział, że poza zdjęciem ze wskazaniem prędkości warto się domagać reszty materiału dowodowego?

Wieczne problemy policji z radarami

Foto: Szypulski Piotr / Auto Świat

W ciągu ostatnich lat najwięcej kontrowersji wzbudziły rosyjskie radary ręczne Iskra, które – zwykle na skutek obsługi niezgodnej z zaleceniami producenta – mogą generować kosmiczne wręcz wyniki, np. wskazywać prędkości rzędu kilkudziesięciu km/h w przypadku stojącego auta. Urządzenia są tak czułe (jeśli zostaną źle ustawione, a pomiar wykonuje się z bliska), że mierzą nawet... prędkość dmuchawy pracującej pod maską.

Innym kontrowersyjnym typem sprzętu są polskie radary Rapid 1a, które nie dość, że są już skrajnie przestarzałe i nie spełniają obowiązujących od 2004 roku wymogów, to na dodatek zdaniem wielu ekspertów co najmniej od końca 2013 roku – od chwili wygaśnięcia przepisów przejściowych pozwalających na ich użytkowanie – są legalizowane bezprawnie. Główny Urząd Miar nic z tym jednak nie robi.

Nowy sprzęt policji LTI 20/20 Trucam - sprawdzony, ale nie najnowocześniejszy

Foto: Auto Świat

Miernik laserowy LTI 20/20 TruCAM jest już na polskim rynku od 2009 roku, kiedy to uzyskał tzw. zatwierdzenie typu, czyli wydawany przez Główny Urząd Miar dokument dopuszczający dany typ urządzenia jako instrument do wykonywania pomiarów dowodowych.

Urządzenie ma trzy obiektywy – ten z boku to obiektyw (ogniskowa 75 mm, bez zoomu i z ręcznym ustawianiem ostrości i przysłony!) kamery o rozdzielczości 3,1 megapiksela, natomiast dwa pozostałe to obiektywy dalmierza laserowego. Urządzenie działa pod kontrolą systemu operacyjnego Linux i jest wyposażone w odbiornik GPS, pozwalający na zapis informacji o czasie i miejscu wykonania pomiaru.

TruCAM waży mniej więcej 1,5 kg z baterią. Ustalona w przetargu cena to ok. 35 000 zł za sztukę.

Naszym zdaniem - jest postęp ale...

Pomysł wprowadzenia do wyposażenia policji mierników prędkości z funkcją rejestracji obrazu jest świetny – zwłaszcza że konsekwencje przekroczenia prędkości bywają dolegliwe. Niestety, nowy sprzęt – choć używany też w wielu innych krajach – nie jest pozbawiony wad. Miejmy nadzieję, że wraz z nim poprawi się jakość szkoleń dla policjantów, bo bez tego trudno odzyskać zaufanie do policyjnych pomiarów.