• Kierowanie po alkoholu to plaga, jednak problem jest dość dobrze rozpoznany
  • Policja ma odpowiednie procedury i sprzęt do wykrywania alkoholu u kierowców
  • Znacznie większy problem dotyczy osób kierujących pod wpływem narkotyków – sprzęt do wykrywania w organizmie środków działających podobnie do alkoholu jest drogi i zawodny
  • Brakuje szybkich procedur postępowania z osobami jeżdżącymi pod wpływem zakazanych substancji innych niż alkohol, a ryzyko "wpadki" jest znacząco niższe niż w przypadku kierowania po alkoholu

Wśród aktywności zakazanych pod wpływem alkoholu najsurowiej ścigane jest prowadzenie pojazdów. Wszelkich pojazdów: samochodów, rowerów, motocykli, łodzi (zwłaszcza silnikowych – bo to "pojazd silnikowy"), statków powietrznych itp. Pod wpływem alkoholu nie wolno wykonywać czynności, które mają jakikolwiek wpływ na bezpieczeństwo innych osób. To dlatego, że – najogólniej rzecz biorąc – alkohol ogranicza naszą sprawność psychomotoryczną. Pod wpływem alkoholu człowiek ma zaburzoną równowagę, ostrość widzenia, koordynację ruchów, może być pobudzony, senny i – być może przede wszystkim – ma zaburzoną ocenę rzeczywistości, odwaga zastępuje rozwagę.

Wykrywanie alkoholu u kierowców jest tanie i łatwe, testy robione są rutynowo

Z niedozwolonym prowadzeniem pojazdów po pijanemu system radzi sobie jednak dość dobrze. Choć tzw. prewencja kuleje, to jednak amatorów jazdy po kieliszku wyłapuje się i eliminuje dość łatwo, w liczbach hurtowych i niedrogo. Polscy policjanci wykonują rocznie miliony kontroli na zawartość alkoholu w organizmach kierowców, w 2023 r. zatrzymano po alkoholu ponad 93 tys. kierowców.

W większości wypadków test przesiewowy nie wymaga nawet zużycia jednorazowego ustnika, bo nowoczesne alkotestery wykrywające nawet niewielkie stężenia alkoholu w powietrzu działają bezdotykowo i w ciągu kilku sekund. Kierowca "czysty" może jechać dalej. Dopiero gdy szybki alkotester stwierdzi obecność alkoholu w wydychanym przez kierowcę powietrzu, funkcjonariusz sięga po sprzęt precyzyjny, zużywając ustnik wart kilkadziesiąt groszy. Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach pojawia się wynik wskazujący na popełnienie wykroczenia lub przestępstwa. Potem jeszcze kwadrans przerwy, kolejne badanie i zazwyczaj na tym etapie wszystko staje się jasne.

To takie proste, ponieważ niezależnie od tego, z jakiego alkoholu korzystamy (piwo, wino, wódka, likiery, itp.) substancja psychoaktywna zawarta w trunkach "rozweselających" jest zawsze ta sama: to alkohol etylowy. To substancja świetnie rozpoznana, jej stężenie w organizmie mierzy się łatwo i precyzyjnie (można też samodzielnie za pomocą domowych urządzeń), są ustalone precyzyjne wartości, które mówią, czy kierowca jest "w prawie", w stanie "po użyciu" (wykroczenie) czy też nietrzeźwy (przestępstwo). Z innymi substancjami psychoaktywnymi, które nazywamy narkotykami czy np. dopalaczami, jest już inaczej.

By być na rauszu, nie trzeba sięgać po alkohol. Z punktu widzenia organów ścigania sprawa się komplikuje

Substancji, które działają na człowieka podobnie do alkoholu (albo powodują równie groźne upośledzenie zdolności psychomotorycznych) są setki, może tysiące. I można je mieszać w dowolnych proporcjach, uzyskując nieprzewidywalne rezultaty. I wcale nie jest tak, że ich obecność w organizmie kierowcy określa się łatwo i szybko. Jeszcze trudniejsza jest ocena, w jakim stopniu kierowca był "pod wpływem": czy w stopniu kwalifikującym go do ukarania grzywną za wykroczenie, czy tak bardzo, że powinien odpowiadać za przestępstwo?

Jeszcze większy problem pojawi się za trzy miesiące, gdy do dwóch dziś stosowanych progów upojenia alkoholowego – 0,2-0,5 prom. uznawanego u kierowcy za wykroczenie i ponad 0,5 prom. uznawanego za przestępstwo dołączą kolejne: 1,0 prom. i 1,5 prom. kwalifikujące delikwenta (w zależności od sytuacji) do ukarania konfiskatą pojazdu.

Teoria jest prosta – na jazdę po narkotykach są odpowiednie przepisy

Przepisy przewidujące kary za jazdę po alkoholu zawarte w Kodeksie wykroczeń i Kodeksie karnym jednocześnie mówią o analogicznie działających środkach, nie precyzując dokładnie, o jakie środki chodzi.

Kodeks wykroczeń:

I Kodeks karny:

Powstaje pytanie: co to jest "środek odurzający"? Odpowiedź znajdujemy w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia (...) w sprawie wykazu środków działających podobnie do alkoholu oraz warunków i sposobu przeprowadzania badań na ich obecność w organizmie. Mówi ono:

Opioidy to m.in. morfina i heroina. Amfetamina – wiadomo. Kokaina to również znany, choć w Polsce chyba rzadziej używany narkotyk. Pod czwórką mamy substancje czynne zawarte m.in. w marihuanie, pod piątką substancje zawarte w wielu lekach uspokajających i nasennych, ale też w różnych dopalaczach.

Tyle teoria.

Praktyka jest taka, że substancji psychoaktywnych jest znacznie więcej, występują one w najróżniejszych konfiguracjach i nie wszystkie są wykrywane zarówno podczas szybkich testów wykonywanych przez policjantów na drodze, jak i w laboratorium. Żeby bowiem coś znaleźć, trzeba wiedzieć, czego się szuka.

Jak wygląda kontrola kierowcy na zawartość środków "podobnie działających do alkoholu"?

O ile w warunkach typowych dla kontroli drogowej pomiar na obecność alkoholu w organizmie trwa kilka sekund, jest niemal bezkosztowy i jego wynik łatwo zweryfikować, to już test na obecność narkotyków w organizmie jest po pierwsze, drogi (od kilkunastu do kilkudziesięciu zł kosztuje jednorazowa "kasetka" albo płytka niezbędna do wykonania testu), po drugie, trwa dłużej i po trzecie, jest zawodny. Zwłaszcza narkotestery elektroniczne przystosowane do wykrywania wielu różnych substancji psychoaktywnych często dają fałszywe wyniki. Są to zarówno wyniki fałszywie dodatnie, jak i fałszywie ujemne – przy czym problem z dokładnością urządzeń, o czym pisał Onet, jest wręcz szokujący.

Skali pomiarów fałszywie ujemnych z oczywistych względów nie znamy. Po stwierdzeniu, że kierowca jest "czysty" policjanci zazwyczaj pozwalają mu jechać dalej, no chyba, że zachowanie kierowcy w oczywisty sposób sugeruje, że coś jest nie tak.

Ekran narkotestera Foto: Policja
Ekran narkotestera

W każdym razie policjanci niechętnie sięgają po narkotestery, bo po pierwsze, to sporo kosztuje, a po drugie, przynosi mnóstwo kłopotów. Badaniu na obecność narkotyków w organizmie poddawani są jedynie niektórzy sprawcy kolizji i wypadków oraz kierowcy, którzy zachowują się w nietypowy sposób. Niektórzy policjanci (ale raczej emerytowani, którzy mogą mówić swobodnie bez ryzyka poniesienia konsekwencji służbowych jak np. Marek Konkolewski, obecnie ekspert BRD) mówią wprost, że służby w kwestii narkotyków są niedoinwestowane, a system (np. z powodu czasu oczekiwania na wyniki badań krwi) niewydolny.

Jeśli narkotester stwierdzi obecność w organizmie kierowcy zakazanych substancji, wciąż nie wiadomo, jak duże jest ich stężenie. Kierowca jest więc dostarczany na obowiązkowe badanie krwi. Od tego momentu do otrzymania wyników mija nawet kilka tygodni. Badanie laboratoryjne nie wykrywa wszystkich możliwych substancji psychoaktywnych, a jedynie niektóre z nich, natomiast stwierdza nie tylko obecność, ale i ilość. To trochę jak szukanie igły w stogu siana: trzeba szukać konkretnych związków chemicznych i po kolei potwierdzać ich obecność lub stwierdzać brak.

Rozporządzenie dopuszcza także badanie moczu kierowcy na zawartość substancji psychoaktywnych, ale to, czy kierowca zostanie zmuszony do poddania się badaniu krwi czy moczu zależy m.in. od tego, jakie Policja ma podpisane umowy z laboratorium.

Jazda po narkotykach: skąd biorą się wyniki fałszywie dodatnie i co to oznacza dla kierowcy?

Problem w tym, że z konieczności elektroniczne urządzenia wykrywające niedozwolone substancje ustawiane są tak, aby wykrywać jak najwięcej związków chemicznych uznanych za działające podobnie do alkoholu. Niestety, wśród wielu całkiem legalnych, w tym także dostępnych bez recepty leków są preparaty bardzo podobne do substancji zakazanych. To m.in. liczne preparaty przeciwkaszlowe, niektóre środki brane na katar, na przeziębienie, na astmę itp. Wystarczy dobrze "naszprycować się" takimi lekami, by szybki test wykonany elektronicznym urządzeniem wypadł pozytywnie.

Wówczas zaczynają się problemy: z miejsca trafiamy na przymusowe badanie krwi, zatrzymują nam prawo jazdy, możemy spodziewać się przeszukania w domu pod kątem posiadania zakazanych substancji. Najdalej po miesiącu z laboratorium przyjdzie wynik negatywny i wówczas odzyskamy prawo jazdy, ale tego, co się przez ten czas wydarzy, cofnąć nie sposób.

Jazda po narkotykach: skąd się biorą wyniki fałszywie ujemne?

Najogólniej rzecz biorąc: żeby urządzenie wykryło zakazaną substancję, musi być zaprojektowane do jej wykrywania. Tymczasem jest mnóstwo substancji działających na organizm człowieka w sposób, który absolutnie wyklucza prowadzenie pojazdów, ale nie ma ich na żadnej liście substancji odurzających. Są też substancje zawarte w różnych specyfikach "dopalających" podawane w minimalnych ilościach, jednak dzięki umiejętnemu zmieszaniu mogą one mieć piorunujące działanie, wręcz na granicy zagrożenia życia. I nie jest powiedziane, że takie substancje da się wykryć w prosty sposób i nazwać, a następnie zawsze precyzyjnie określić, w jaki sposób wpłynęły na zachowanie kierowcy.

Jazda po narkotykach: nie brałem nic zakazanego, a test laboratoryjny wykazał, że byłem pod wpływem. Jak to możliwe?

Jest wiele legalnych środków, które wykluczają prowadzenie samochodów, a kierowanie pod ich wpływem jest wykroczeniem bądź przestępstwem. Przykład? Choćby marihuana medyczna – tzw. miękki narkotyk, który podawany w odpowiedniej dawce może być skutecznym lekiem. Zawiera m.in. THC, organiczny środek chemiczny znajdujący się na urzędowej liście substancji działających podobnie do alkoholu. Brałeś – nie jedź! Zakazane substancje znajdują się też w lekach nasennych, uspokajających, przeciwlękowych itp. (w tym miejscu powstaje pytanie, czy osoba wymagająca kuracji takimi środkami w ogóle powinna prowadzić samochód).

Dość powiedzieć, że marihuana zażywana w dowolnej formie przez dłuższy czas może być wykryta przez narkotester oraz w badaniu laboratoryjnym nawet przez dwa-trzy tygodnie od ostatniego użycia. Jeśli brałeś kropelki, wypaliłeś skręta czy zjadłeś ciastko z "ziołem" – nie jedź. Po oczekiwanej przez wielu użytkowników fazie euforii związanej z zażyciem THC może nie być już śladu, człowiek funkcjonuje normalnie, wciąż jednak THC może ona być wykrywane w organizmie. To samo dotyczy wielu leków zażywanych z powodów medycznych.

Uwaga: to, że np. marihuanę przyjmujemy na receptę wypisaną przez lekarza, nie znaczy, że kierując pod jej wpływem samochodem, działamy legalnie. Nic z tych rzeczy: popełniamy albo wykroczenie, albo przestępstwo, no chyba, że z opinii biegłego wynika, iż lek nie miał wpływu na nasze zdolności do kierowania.

Jazda po narkotykach: kiedy popełniasz wykroczenie, a kiedy przestępstwo?

Wyrok sądu (zdj. ilsutracyjne) Foto: Shutterstock/Billion Photos
Wyrok sądu (zdj. ilsutracyjne)

To kolejny problem, ponieważ – inaczej niż w przypadku alkoholu – każdy przypadek określany jest indywidualnie. Oznacza to, że jeśli badanie laboratoryjne potwierdzi obecność w organizmie kierowcy zakazanej substancji innej niż alkohol, za każdym razem w sprawie musi wypowiedzieć się biegły tokstykolog.

Tu ciekawostka: w przypadku kilku "podstawowych" narkotyków istnieją tabele zamieszczane w specjalistycznych publikacjach, które pozwalają dość łatwo przyporządkować zawartość środka "działającego podobnie do alkoholu" do jednej z dwóch kategorii czynów zakazanych: kierowania "w stanie po użyciu" (wykroczenie) i "w stanie nietrzeźwości" (przestępstwo). Nie zawsze jednak jest to proste, ponieważ niektóre osoby zażywają niebezpieczne mieszanki substancji psychoaktywnych.

Bywa też, że osoby mieszają alkohol z tanimi narkotykami, uzyskując w "ekonomiczny" sposób piorunujące efekty w postaci silnego odurzenia. I tu pojawia się problem: jak precyzyjnie określić na podstawie badań toksykologicznych poziom odurzenia?

Problem jest istotny, ponieważ część kierowców, aby dobrze się bawić na imprezie, świadomie wybiera narkotyki, rezygnując z alkoholu. To – pomijając kwestie powodowanego zagrożenia na drodze – racjonalna decyzja: kontrole trzeźwości są częste i skuteczne, kary drakońskie, natomiast kontrole odurzenia za pomocą innych substancji niż alkohol to rzadkość, a ich efekt niepewny.

Ładowanie formularza...