- Zimą nie wolno przez długi czas rozgrzewać silnika na postoju
- Niezależnie od pogody nie wolno kierować samochodem z oblodzonymi, nieprzejrzystymi szybami
- Także reflektory i tablice rejestracyjne powinny być oczyszczone ze śniegu
Policjanci mają do dyspozycji, poza tzw. mandatownikiem szczegółowo podającym kary za poszczególne wykroczenia, niezwykle pojemne przepisy ogólne, które można dopasować do niemal każdego niebezpiecznego zachowania kierowcy. Przykłady? "Używanie pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim" – 200 zł. "Spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym" (w tym przypadku wysokość grzywny zależy od skutków naszej niefrasobliwości). I tak dalej…
A czy można ogólnie, w jednym zdaniu powiedzieć, jakich "zimowych" wykroczeń drogowych każdy kierowca powinien się wystrzegać? Należy z auta korzystać tak, aby nikomu nie zagrażać, nikomu bez potrzeby nie przeszkadzać, samochód ma być, na ile to możliwe: czysty, całkowicie sprawny i bezpieczny.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Galeria zdjęć
Kodeks drogowy mówi: "Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu". Jazda bez odpowiedniej widoczności jest niebezpieczna i do takiego wykroczenia policjant może podejść w różny sposób: albo – jeśli po prostu nie chciało nam się szyby oczyścić – dać mandat zimą za narażenie kogoś na niebezpieczeństwo albo – jeśli np. zabrakło nam płynu w spryskiwaczu lub wycieraczki nie działają, jak należy, użyć przepisu z mandatownika: "Dopuszczenie przez właściciela, posiadacza, użytkownika lub prowadzącego pojazd pojazdu do jazdy na drodze publicznej nienależycie zaopatrzonego w wymagane urządzenia lub przyrządy albo pomimo że nie nadają się one do spełnienia swojego przeznaczenia: 50-200 zł".
Uwaga: jeśli dojdzie do kolizji lub wypadku, a "druga strona" zauważy naszą oblodzoną szybę, konsekwencje będą wyższe – z odpowiedzialnością karną włącznie!
Tu pasuje (nie wprost, ale ten przepis jest używany) inny zapis mandatownika: "Zakrywanie świateł oraz urządzeń sygnalizacyjnych: 300 zł". Oczywiście, policjant powinien widzieć, czy po prostu auta nie chciało się nam odśnieżyć, czy pogoda jest taka, że reflektory po chwili jazdy są brudne. To samo z tablicą rejestracyjną: jeśli nie odśnieżyliśmy jej (niedopełnienie przez kierującego pojazdem obowiązku utrzymywania tablic (tablicy) rejestracyjnych i innych wymaganych oznaczeń pojazdu w należytym stanie oraz zapewnienia ich czytelności) należy się mandat 100 zł. Jeśli tablica przestaje być czytelna po 10 minutach jazdy – to przecież zmienia sytuację. W tym drugim wypadku mamy do czynienia z siłą wyższą – o mandacie zimą można podyskutować, pouczenie będzie bardziej zasadne.
Taryfikator mandatów mówi: "Używanie pojazdu na obszarze zabudowanym w sposób powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin do środowiska lub nadmiernym hałasem: do 300 zł". Ma to sens – rozgrzewanie silnika na postoju, zwłaszcza hałasowanie czy dymienie komuś pod oknami to zły zwyczaj. Zresztą z technicznego punktu widzenia rozgrzewanie silnika na postoju przy silnym mrozie przynosi więcej skutków ubocznych niż korzyści – doprowadza do rozrzedzenia oleju silnikowego paliwem i do przedwczesnego zużycia silnika, a nawet nagłej usterki!
3000 zł to maksymalna kara za jazdę z czapą śniegu na dachu, bo policjant może też użyć przepisu o "Używaniu pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w pojeździe lub poza nim", co skutkuje mandatem zimą w wysokości do 200 zł. Dopóki się nic nie stanie, zwykle na tym się kończy. Ale wyobraźmy sobie, co się stanie, jeśli rozpędzona, stwardniała czapa śniegu na zakręcie spadnie z dachu i uderzy przechodnia albo w inny samochód?
Zimą łatwo o stłuczkę, najczęściej spowodowaną najechaniem na tył innego samochodu. Mandat wynosi 1000 zł plus drugi mandat za "podstawowy" złamany przepis, ale przecież dochodząi inne straty (m.in. zwyżka składki na ubezpieczenie OC). Warto dostosować prędkość do nierzadko trudnych w okresie zimowym warunków jazdy.
W Polsce nie wolno korzystać z opon wyposażonych w kolce i obecnie są one na drogach rzadkością. Jeśli ktoś chce lub musi zapewnić sobie dobrą przyczepność na lodzie, rozwiązaniem są opony zimowe przeznaczone na rynek skandynawski wykonane z miękkiej mieszanki. Uwaga: na suchym, przyczepnym asfalcie takie opony zużywają się szybko, a stabilność auta niewystarczająca – zwłaszcza przy dużej prędkości.
"Używanie opon z umieszczonymi w nich na trwałe elementami przeciwślizgowymi: 100 zł"
Dopóki nic się nie stanie, za ciąganie sanek za samochodem zapłacimy 300 zł mandatu. Jednak takie zabawy kończą się czasem tragicznie – dzieci mogą się poważnie potłuc, w skrajnym wypadku zabawa kończy się dla jednych na cmentarzu, a dla kierowcy – w więzieniu.
W Polsce opony zimowe nie są obowiązkowe i jazda na letnich oponach nie jest wystarczającym powodem do ukarania kierowcy mandatem. Praktyka sądowa wskazuje jednak na to, że jeśli ktoś spowoduje wypadek w warunkach prawdziwie zimowych, mając nieodpowiednie ogumienie, to kończy się to zaostrzeniem kary.
Łańcuchów śniegowych można (nie tylko w Polsce!) używać jedynie na drodze pokrytej śniegiem. Zaczyna się czarny asfalt? Zdejmujemy! "Używanie łańcuchów przeciwślizgowych na oponach na drodze niepokrytej śniegiem: 100 zł". Podstawę prawną znajdziemy w Kodeksie drogowym: Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego nie powodowało niszczenia drogi.