Mając prawo jazdy kategorii B, można prowadzić auto o dopuszczalnej masie całkowitej do 3500 kg wraz z przyczepką lekką, czyli taką, której dmc nie przekracza 750 kg. Maksymalna łączna masa zestawu może wynieść do 4250 kg. A jeśli chcemy holować przyczepkę inną niż lekką? Też możemy, ale masa takiego zestawu nie powinna przekroczyć 3500 kg.

Jeżeli zamierzamy holować większe przyczepy, potrzebne będzie prawo jazdy kategorii B+E (auto do 3,5 tony z przyczepą o dmc do 3,5 tony) lub tzw. wpis B96 (uprawnienia wydawane od 2013 roku, na zestaw o dmc do 4250 kg, również z przyczepą inną niż lekka).

Wszystko jasne? Niezupełnie! To wyjaśnia tylko, do czego uprawniają poszczególne kategorie praw jazdy – pozostaje jeszcze kwestia tego, na co pozwalają warunki techniczne pojazdów, które chcemy połączyć w zestaw.

Tu polscy urzędnicy zrobili potworny bałagan w przepisach.

Jeśli chcemy ciągnąć autem przyczepę inną niż lekka, np. większą przyczepę kempingową, lawetę czy koniowóz, prawo jazdy kategorii B nie wystarczy.

Największe możliwości zapewnia prawo jazdy kategorii B+E. Mając je, autem o dmc równym 3,5 tony możemy maksymalnie ciągnąć przyczepę o takim samym dmc, czyli zestaw może ważyć do 7 ton.

W praktyce dopuszczalna masa zestawu może być o prawie tonę niższa ze względu na przepisy dotyczące aut i przyczep (holownik 3500 kg + przyczepa o dmc równym 3,500:1,33, czyli 2630 kg, dmc zestawu to 6130 kg). Jeśli nie potrzebujemy tak wiele, być może wystarczy kategoria B96 (zestaw o dmc do 4250 kg, z przyczepą inna niż lekka).

W obu przypadkach trzeba zdać taki sam egzamin (tylko praktyka) w WORD-zie, tyle że do B96 można przystąpić niemal z marszu (po dopełnieniu formalności), natomiast na kat. B+E wymagany jest kurs (teoria + praktyka, koszt ok. 1000 zł).

Jak czytać dokumenty?

Jeśli myślicie, że rzut oka w dowód rejestracyjny auta wystarczy, żeby określić, jaką przyczepę może ciągnąć auto, to nie doceniacie możliwości polskich urzędników.

Choć są tam rubryki O1 i O2 o dopuszczalnych masach przyczepy hamowanej i niehamowanej, to nie mówią one wcale wszystkiego.

Zgodnie z obowiązującymi u nas przepisami o warunkach technicznych pojazdów, hamulec najazdowy (w zasadzie tylko takie występują w przyczepach o dmc do 3,5 t) spełnia wymogi tylko w sytuacji, gdy stosunek dmc „holownika” do dmc przyczepy wynosi nie mniej niż 1,33:1.

Masę wpisaną w rubryce F1 należy podzielić przez 1,33 i w ten sposób uzyskujemy maksymalną dmc dla przyczepy, czyli wartość, którą teoretycznie powinniśmy odczytać z rubryki O1 dowodu rejestracyjnego – bo urzędnicy wiedzą lepiej niż producent, który określił te dane w homologacji.

Teoretycznie od tego zapisu istnieje „dyspensa” dla aut terenowych, ale stosowny zapis w ustawie odwołuje się do nieaktualnego rozporządzenia.

Dodatkowo rzeczywista masa przyczepy nie może przekraczać rzeczywistej masy pojazdu ją ciągnącego (pojazdy o dmc do 3,5 t).

Uwaga! Jadąc zestawem o dmc powyżej 3,5 tony, na wielu drogach podpadamy pod przepisy o elektronicznej opłacie viaTOLL – trzeba się zarejestrować w systemie i zamontować urządzenie viaBOX.