- Jak klienci przyjeżdżają do mnie, schemat na stacjach zawsze wygląda tak samo. Najpierw podszedł do nich pan z obsługi, zachęcał ich do wlania paliwa premium a następnie lał tak, żeby oprócz podstawowego zbiornika, zapełnił się ten przelewowy. Pod kątem – mówi Krzysztof Marzec, mechanik samochodowy.

- Klienci zaskoczeni "pojemnością" swojego baku szli do kasy, grzecznie płacili. Po kilku minutach jazdy dochodziło do zatkania filtrów paliwa czy układu paliwowego. Zaczynało śmierdzieć benzyną lub ropą w całym aucie. I to zawsze niepokoiło kierowców, którzy do mnie przyjeżdżali.

Niby nic wielkiego, ale nadmiar paliwa trzeba było spuścić, wymienić filtry. Taki gratis do tankowania to nawet 200 złotych dla mnie, więc czasami trzeba uważać, by obsłudze na stacji się "nie przelało". Ale to nie jest najgorsze  - dodaje. - W momencie wypadku, nadlane paliwo znajduje się w strefie zgniotu. Jeśli będzie zapłon, to może się skończyć bardzo tragicznie. Z czego chyba nie zdają sobie sprawy pracownicy stacji, którym zależy tylko na premii ze sprzedaży paliwa.

A zdezorientowani kierowcy, którzy dostali "nadwyżkę" rozkładają ręce, bo mówiąc "do pełna", nie mieli na myśli drugiego zbiornika. Wtedy z pomocą może przyjść Urząd Miar, o którym niewiele osób słyszało.

- Do Głównego Urzędu Miar nie trafia aż tak wiele zgłoszeń. Jest to liczba od kilku do kilkunastu zgłoszeń rocznie. Najczęściej zgłoszenia trafiają do stosownego okręgowego urzędu miar, który ma uprawnienia, aby przeprowadzić kontrolę na swoim terenie  - mówi Adam Żeberkiewicz, starszy specjalista w Gabinecie Prezesa GUM. Ale niestety, drobne oszustwa pracowników, nie zawsze można ukrócić.

- Jeśli chodzi o OUM Warszawa, to wpłynęło do tut. Urzędu od początku roku do dnia dzisiejszego 13 zgłoszeń w sprawie błędnego działania dystrybutorów na stacjach paliw. Zasadnych okazało się 3 (przekroczenia błędów wskazań).

Innych nieprawidłowości nie stwierdzono – dodaje. - Można zgłosić taką stację do kontroli. Najlepiej zrobić to w okręgowym urzędzie miar, na obszarze działania którego znajduje się ta stacja: http://bip.gum.gov.pl/pl/bip/oum. Zgłoszenia można dokonać drogą pisemną, telefoniczną, mejlową lub osobiście, składając ustne zgłoszenie do protokołu.

Dobrze, jeżeli zgłoszenie zawiera, oprócz nazwy i lokalizacji stacji, informację dotyczącą rodzaju tankowanego paliwa i numeru dystrybutora (stanowiska). Nie jest konieczne podawanie marki samochodu – dla poprawnego działania dystrybutora marka nie ma znaczenia.

Gdy okaże się, że to nie pracownik zawinił, a wadliwy dystrybutor, właściciel stacji będzie musiał się liczyć z karą.

- W przypadku wadliwego działania dystrybutora, osoba kontrolująca nakłada mandat karny z art. 26 ust. 1 pkt. 2 "kto stosuje … przyrządy pomiarowe podlegające prawnej kontroli metrologicznej bez ważnych dowodów tej kontroli lub niespełniające wymagań – podlega karze grzywny". Niespełniające wymagań – to najczęściej przypadki, gdy wartość błędu przekracza wartości błędów granicznych, i za to nakładane są mandaty. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu – kierowane są wnioski do właściwego sądu rejonowego. Mandaty wynoszą od 50 do 500 zł, przy czym, jeśli już dochodzi do nieprawidłowości, to nakładane są mandaty bliższe tej wyższej kwocie, ze względu na wagę problemu -  dodaje.

Dla bezpieczeństwa,  gdy wiemy, że w naszym samochodzie znajduje się drugi zbiornik paliwa, poinformujmy obsługę, że chcemy konkretną ilość paliwa. Zaoszczędzi nam to później kłopotów u mechanika i ocali nasz portfel. Po rozmowie z mechanikami, można wywnioskować, że proceder przelewania paliwa ma miejsce w: Warszawie, Krakowie, Trójmieście i Katowicach.