Czy taki rajd, jak MT jest tylko dla zawodowców?

Jacek Bujański "Mr Quad": To jest rajd dla każdego, kto chce się trochę zmęczyć i przy okazji sporo nauczyć. Trasę czyta się z roadbooka, czyli wydruku przestawiającego kolejne elementy trasy i odległości do nich. Kierowca musi sam na bieżąco identyfikować, czy w podanej odległości znajduje się właściwy element krajobrazu. Jeśli wszystko się zgadza, to przewijamy kratkę i jedziemy dalej.

A jeśli się nie zgadza?

JB: Może być różnie, bo raz natkniemy się na zagadkę, innym razem zawinią za mało dokładne przyrządy, a czasem po prostu zabraknie wprawy. Czytania trasy trzeba się uczyć stopniowo i dopiero, kiedy się nabierze wystarczającego doświadczenia, można nie zwalniać na kolejnych punktach. Na początku powinniśmy dostosować tempo do umiejętności, czyli jechać ostrożnie.

Czy do startu w takim rajdzie trzeba mocno tuningować swój pojazd?

JB: To nie moce silników i szaleńcze tempo decydują o zwycięstwie, ale zdolność dokładnego odczytania intencji tego, kto układał trasę. Jeśli ktoś nagle szybko nas wyprzedzi, to pewnie zaraz się zapędzi, zjedzie z trasy i za chwilę znów będzie za nami. Nie ma się co martwić ścigantami, większość z nich nie dojeżdża do mety. A, wracając do pytania, do startu wystarczy sprawny, zarejestrowany quad i dużo chęci.

A jak przygotować siebie?

JB: Podczas takich rajdów sprawdza się dobra kondycja, bo jednak przez tydzień jesteśmy "w siodle", czyli ruszamy zaraz po śniadaniu i jedziemy aż do wieczora. Potem jeszcze trzeba zwinąć roadbook, przyszykować sprzęt na następny dzień i rano znów w drogę. W przygotowaniu pomogą nam treningi fizyczne na rowerze i bieganie. A już na trasie nie wolno zapominać o zapasie wody, ponieważ podczas jazdy w terenie organizm mocno się poci. Na szczęście na naszych quadach nie mamy takich problemów z bagażem jak motocykliści, więc i kanapki na drogę jest gdzie spakować.

Polecasz start?

JB: Pewnie, taki rajd to przygoda, doskonała zabawa i przy okazji jedyna legalna możliwość odbycia jazdy po naszych słynnych poligonach czołgowych. Zawsze można poleniuchować w długi weekend, ale aktywne osoby z pewnością nie odpuszczą okazji do przejechania kilkuset kilometrów.