Analizując wyniki wszystkich grup wiekowych uwzględnionych w raporcie TÜV 2011, można dojść do wniosku, że usterkowość rośnie proporcjonalnie do wieku samochodów. Wśród 2- i 3-letnich aut tylko 5,5 proc. miało usterki, które diagności uznali za poważne, natomiast w grupie 10- i 11-latków równie istotne awarie stwierdzono w 26 proc. samochodów – czyli blisko 5-krotny wzrost wieku przełożył się na 5-krotnie większą usterkowość.
O czym to świadczy? O tym, co wszyscy kierowcy doskonale wiedzą: im starszy pojazd, tym większe ryzyko poważnych awarii. Z wiekiem zmieniają się też inne cechy auta, a ogólne koszty utrzymania nie zawsze rosną. Zastanówmy się więc nad tym, czy warto interesować się opisywaną grupą wiekową i czy nie jest ona już zbyt ryzykowna.To, jak często mogą wystąpić poważne usterki, okazuje się uzależnione bardziej od przebiegu i kultury obsługi niż od wieku samochodu.
Dlatego nawet wśród 10-latków można znaleźć auto w dobrym stanie, które odpowiednio zadbane posłuży jeszcze kilka lat bez większych problemów. Oczywiście, osobom, które stać na zakup samochodów nowych lub 2-, 3-letnich, modele sprzed dekady kojarzą się z drogimi w utrzymaniu „szrotami”.Inne zdanie na ten temat będą mieli kierowcy, którzy na co dzień jeżdżą pojazdami za kilka tys. zł (to wciąż duża część aut na polskich drogach). Według nich np. 10-letnia Honda Accord z przebiegiem 160 tys. km to wciąż atrakcyjny, godny zaufania i mało problematyczny samochód.
Jak zwykle prawda leży gdzieś pośrodku. Na pewno zaletą starszych aut jest niska utrata wartości. Jeśli kupimy samochód za 15 tys. zł, to po 4 latach eksploatacji stracimy z tego powodu tylko od 4 do 6 tys. zł. Natomiast wartość auta kupionego w salonie np. za 60 tys. zł zmniejszy się w tym samym czasie o od 20 do 30 tys. zł. To dość duża różnica, ale nowe samochody mają kilka innych zalet.
Jedne z najważniejszych to: małe ryzyko awarii, ochrona gwarancyjna i po prostu fakt, że można im zaufać (chociaż z tym jest coraz gorzej). Jak pokazują badania, auta z salonu kupujemy zazwyczaj też dla przyjemności – daje ją jazda nowym modelem i możliwość skonfigurowania wyposażenia pod własny gust. Oprócz bezstresowego poruszania się ważna jest przewidywalność kosztów (wiadomo mniej więcej, ile wydamy na przegląd).
Niestety, to wszystko kosztuje. Dokładne obliczenia pokazują, że 3-letnia eksploatacja 10- lub 11-letniego samochodu okazuje się tańsza nawet po uwzględnieniu potencjalnych awarii. Większość „staruszków” ma o wiele prostszą budowę od swoich współczesnych odpowiedników. W praktyce sprowadza się to do tego, że koszt usunięcia tożsamej usterki będzie niższy, a niektóre w ogóle się nie zdarzą, bo np. w większości aut z lat 90.
XX w. z silnikami Diesla nie było jeszcze awaryjnych kół dwumasowych czy skomplikowanych systemów oczyszczania spalin. Niestety, mimo że rachunki za naprawy nie są wysokie (zawsze istnieje alternatywny sposób na ich obniżenie, np. poprzez zastosowanie zamienników), to i tak wszystko zależy od aktualnego stanu technicznego. Zadbane i serwisowane przy użyciu części dobrej jakości 10- lub 11-letnie auto, w dodatku z niedużym przebiegiem (do 150 tys. km), to dość ciekawa propozycja. Problem w tym, że na polskim rynku trudno o takie egzemplarze.
Niestety, każdy kilkunastoletni samochód w idealnym stanie szybko znajduje nowego nabywcę w gronie znajomych sprzedającego, a na rynek wtórny trafiają auta z dużym przebiegiem i takie, w których zbliża się moment wymiany wielu elementów.
Według raportu TÜV 2011 do najmniej awaryjnych 10- i 11-latków zaliczają się w większości te same modele co w młodszych grupach, ale np. 10. miejsce należy do VW Polo III, który zazwyczaj zajmował niższe lokaty. Wzrost formy wynika z tego, że to starszy model o dużo prostszej i trwalszej konstrukcji. Zaskoczeniem okazała się bardzo wysoka, 12. pozycja Citroëna Xantii.
Dla przypomnienia: raport TÜV 2011 powstał na podstawie wyników 7,2 miliona badań przeprowadzonych w trakcie obowiązkowych przeglądów wykonanych w Niemczech od lipca 2009 do czerwca 2010 r. Niemal 37,8 proc. wszystkich 10- i 11-latków nie miało żadnej awarii, zaś 34,4 proc. – drobne. Na powtórne badanie skierowano 26,0 proc. pojazdów.Średni przebieg 10- i 11-letnich aut użytkowanych w Niemczech wynosi 130 tys. km. Warto jednak pamiętać o tym, że modele klas wyższej i średniej, SUV-y oraz vany należące do tej grupy wiekowej wykazują na ogół dużo większy przebieg niż auta niższych klas. Przykład? Rekordzistą w tej grupie okazało się Volvo S70/V70, które przeciętnie miało na liczniku 201 tys. km.
Galeria zdjęć
O to doskonały przykład tego, że starsze auta mogą sprawować się lepiej niż ich młodsze generacje. Polo III zajęło 10. miejsce wśród 10- i 11-latków (19,1 proc. poważnych usterek), tymczasem wśród 8- i 9-latków – dopiero 31. pozycję (19,6 proc. poważnych usterek), ale w tej grupie większość stanowiły bardziej awaryjne egzemplarze poliftingowe.
Bardzo wysokie, 12. miejsce Citroëna Xantii pokazuje, że francuskie auto sprawdza się w kraju, w którym przeważają drogi dobrej jakości. Poważne usterki stwierdzono tylko w 20,8 proc. badanych samochodów, co jest wynikiem lepszym od średniej dla tego segmentu (26 proc.). Niestety, w polskich warunkach ponad 10-letnie egzemplarze Xantii to często auto w złym stanie technicznym.
Honda Accord z lat 1998-2003 jest autem, któremu warto zaufać, nawet jeśli ma powyżej 10 lat. Nie polecamy tylko wersji z dieslem produkcji Rovera – to nietrwała i awaryjna jednostka. Zaletą Accorda w stosunku do wielu rywali jest dość prosta, ale nie przestarzała konstrukcja. Wyniki rankingu pokazują, że dużo egzemplarzy ma problem z hamulcami.
VW Golf IV to jeden z najdroższych kompaktów na rynku wtórnym, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że za zadbane egzemplarze warto dużo zapłacić. Ogólna awaryjność tego modelu jest niska. Większą od przeciętnej liczbę usterek stwierdzono tylko w układzie hamulcowym (krótka żywotność tarcz), niezbyt trwałe okazały się też elementy układu wydechowego (korozja).
Mazda 323 należy do cenionych aut, ale mimo to w Polsce nie jest bardzo popularna. Kierowcy postrzegają ją jako trwałą konstrukcję, ale mimo wszystko obawiają się tego modelu z powodu drogich części. Trochę w tym racji, warto jednak docenić Mazdę za wysoką niezawodność. Potwierdza to 20. miejsce w rankingu TÜV. Zastanawia tylko spora liczba usterek zawieszenia.
W przypadku Nissana Almery większość podzespołów mechanicznych i elektrycznych okazuje się bardzo trwała, co potwierdza dobre, 21. miejsce (na 70 badanych modeli). Niestety, model ten ma poważny problem z korozją karoserii, gdyż wykryto ją w aż 20,7 proc. egzemplarzy. Na ogół rdza występuje na progach i rantach tylnych nadkoli. Usunięcie jej może być kosztowne.
Popularny kompakt Audi jest zbudowany na tych samych podzespołach co VW Golf IV, a mimo to uplasował się na gorszym, bo 24. miejscu (Golf IV – 14. pozycja). Co więcej, Audi okazuje się dużo droższe – nawet o kilka tys. zł. Dopłacając te pieniądze, zyskamy przede wszystkim prestiż i nieco lepsze materiały we wnętrzu, a także skuteczniejsze wyciszenie, istotne przy silniku 1.9 TDI.
Problemy z rozległą korozją nadwozia Renault Mégane I są powszechnie znane, a wyniki rankingu tylko to potwierdzają. Przeczą natomiast powszechnemu mniemaniu o nietrwałości zawieszenia. Okazało się, że zaledwie 5,5 proc. egzemplarzy miało problem z przednim podwoziem i tylko 3,9 proc. z tylnym. Częstą dolegliwością są wycieki oleju z układu napędowego.
28. miejsce Skody Octavii można uznać za przyzwoite. Drugi sklasyfikowany model tej firmy, Felicia, wypadł dużo gorzej w zestawieniu aut 10- i 11-letnich – znalazł się na pozycji trzeciej od końca. Wracając jednak do Octavii, to bardzo poprawne i przede wszystkim niedrogie w utrzymaniu auto. Większość najważniejszych podzespołów okazuje się zadowalająco trwała.