- Akcesoryjne urządzenie ISA wykorzystuje dane GPS do sprawdzania ograniczeń prędkości i odcina moc przy ich przekroczeniu
- Stan Wisconsin zamierza montować ten "gadżet" w samochodach kierowców, którzy w ciągu pięciu lat dwukrotnie rażąco przekroczyli prędkość
- Każde nowe auto sprzedane na terenie UE jest fabrycznie wyposażone w system ISA. Uaktywnienie w nim funkcji blokującej moc to kwestia aktualizacji
- Polski minister sprawiedliwości proponuje inną elektroniczną nowinkę. Chce "obrączkować" kierowców łamiących sądowe zakazy
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Problem piratów drogowych nie występuje tylko w Polsce. Policjanci na całym świecie szukają skutecznych sposobów na kierowców nagminnie przekraczających prędkość — tych, na których nie robią wrażenia tradycyjne metody dyscyplinowania, czyli zakazy sądowe czy mandaty. Waldemar Żurek, minister sprawiedliwości, chce "obrączkować" kierowców, którzy prowadzą pojazdy pomimo zakazu. Stróże prawa z amerykańskiego stanu Wisconsin mają jeszcze inny pomysł — planują zakładać piratom drogowym elektroniczny "kaganiec" występujący pod nazwą ISA.
Poznaj kontekst z AI
Jak działa inteligentny asystent prędkości (ISA)?
Nazwa nowego policyjnego urządzenia ze Stanów Zjednoczonych może być myląca, bo... każdy nowy samochód sprzedawany na terenie Unii Europejskiej jest fabrycznie wyposażony w system ISA informujący kierowcę o przekroczeniu prędkości. Amerykanie określają tym samym skrótem też "gadżet", który może zrewolucjonizować walkę o większe bezpieczeństwo na drogach.
Urządzenie ISA miałoby być montowane w pojazdach osób, które nagminnie nie stosują się do ograniczeń prędkości. Sposób działania elektronicznego "kagańca" jest bardzo prosty, bo wykorzystuje bazę danych GPS. Na podstawie pozyskanych z niej informacji przypisuje konkretne ograniczenia prędkości do danego fragmentu drogi. Co robi potem? Komunikuje się z jednostką sterującą silnika i odcina moc w momencie, w którym kierowca zamierza jechać z prędkością przekraczającą limit.
W czyich samochodach będą montowane urządzenia ISA?
Jak informuje serwis motoryzacyjny Vezess, z obowiązkową instalacją takiego urządzenia w swoim aucie będą musieli liczyć się kierowcy, którzy w ciągu pięciu lat dwukrotnie zostaną przyłapani na rażącym przekroczeniu prędkości. Mowa tu o jeździe szybszej o ponad 20 mil na godzinę (32 km na godz.) od dopuszczalnego limitu. Z polskiego punktu widzenia taka kara groziłaby więc tzw. drogowym recydywistom, którzy karani są podwójną stawką mandatu.
Urządzenie ISA ma sporą wadę — kosztuje 1700 dol., czyli w przeliczeniu ponad 6100 zł. Władze stanu Wisconsin są jednak zdania, że korzyści w postaci poprawy bezpieczeństwa na drogach są tego warte (zresztą koszt tego urządzenia zapewne będą pokrywali ukarani kierowcy). Osoby, które pomimo nakazu nie zainstalują tego "gadżetu" i zostaną na tym przyłapane podczas kontroli drogowej, będą musiały liczyć się z wysokim mandatem — 600 dol., czyli w przeliczeniu prawie 2200 zł.
Czy nowy bat na kierowców może pojawić się w Polsce?
Wisconsin nie jest jedynym stanem, który planuje wdrożenie tego rozwiązania. Wirginia zapowiedziała, że podobny system zacznie w niej obowiązywać od 1 lipca 2026 r., a stan Waszyngton chce go wprowadzić w 2029 r. Stany Zjednoczone zaczynają więc traktować piratów drogowych bardzo poważnie. A Europa?
Wprowadzenie inteligentnych ograniczników prędkości budzi mieszane uczucia. Z jednej strony, to najskuteczniejszy sposób na zapobiegnięcie przekroczeniu prędkości, z drugiej, ogromna ingerencja w swobody obywatelskie — porównanie elektronicznego "kagańca" do więziennej "obrączki" nie będzie przesadą. Pojawia się też pytanie o aspekt bezpieczeństwa — czy odcięcie mocy w podbramkowej sytuacji na drodze nie będzie ryzykowne?
Na razie nie zanosi się na to, żeby takie rozwiązanie mogło zacząć działać w Polsce (i jakimkolwiek innym europejskim kraju). Nasi politycy i policjanci mówią głośno o walce z piratami drogowymi, ale nie wdrażają aż tak radykalnych pomysłów. Może niesłusznie?