Ludzka pomysłowość nie zna granic, szczególnie w momentach kryzysu. Sięgając kilka kart historii wstecz dowiemy się, że w okresie międzywojennym z wiadomych przyczyn występował kryzys paliwowy. Ludność cywilna pomimo iż wyposażona w coraz bardziej dostępne samochody nie mogła się nimi przemieszczać. Stąd też pojawiały się coraz ciekawsze pomysły jak zastąpić benzynę czy olej napędowy. Okazało się, że drewno nadaje się do produkowania paliwa, a konkretniej gazu drzewnego, zwanego również "holcgazem".

Teoretycznie każdy silnik z zapłonem iskrowym może być zasilany za pomocą gazu drzewnego. Ta sprawa dotyczy również silników wysokoprężnych, ale do tego konieczna jest dodatkowa przeróbka, w postaci dołożenia instalacji zapłonowej. Jak wynika z różnych doświadczeń przeprowadzanych na przełomie dziesięcioleci, najlepszą metodą do napędzania samochodu tym nietypowym paliwem jest wytwornica gazu wodno-czadowego, czyli tzw. wytwornica Imberta.

Ta technologia została opracowana na początku lat 20-stych ubiegłego wieku. Pewnie ta skomplikowana terminologia mało mówi potencjalnemu czytelnikowi, dlatego też poniżej pojawi się wyjaśnienie działania tego systemu. Takie rozwiązanie pozwala wytworzyć z 2 kg drewna lub 1,5 węgla drzewnego 1 litr paliwa. A jak wiadomo cena tego surowca, nawet w najmniej optymistycznej wersji, jest mniejsza przynajmniej trzy razy niż w przypadku produktu finalnego w postaci benzyny.

Jak to działa?

W wytwornicy Imberta powietrze jest doprowadzane strumieniem do paleniska od górnej części do dolnej, wobec czego jest przepuszczane przez palące się drewno lub węgiel drzewny. Tlen wchodzący w skład powietrza łączy się z węglem tworząc dwutlenek węgla. Z kolei ten ostatni reagując z węglem redukuje się do tlenku węgla. W tym momencie para wodna, która wydziela się z płonącego drewna, pod wpływem bardzo wysokiej temperatury łączy się z węglem tworząc tlenek węgla i wodór. Popiół gromadzi się w popielniku. Gaz uzyskany spod rusztu jest odprowadzany przewodem skierowanym do góry, co uniemożliwi zanieczyszczenie go popiołem.

Gaz wędruje przez specjalny osadnik, gdzie następuje wstępne oczyszczanie, a dopiero potem dostaje się do chłodnicy. Tutaj temperatura zostaje obniżona i gaz zostaje odseparowany od wody. Potem przechodzi przez filtr korkowy i trafia do mieszalnika, gdzie łączy się z powietrzem, które jest dostarczane z zewnątrz po przefiltrowaniu. Dopiero wtedy gaz jest dostarczany do silnika.

Temperatura otrzymywanego gazu nie jest wysoka dlatego, że wytwornica Imberta wykorzystuje reakcje egzotermiczne, natomiast moment redukcji dwutlenku węgla do tlenku jest reakcją endotermiczną, identycznie jak reakcja pary wodnej z węglem. Dla zmniejszenia strat energetycznych ścianki wytwornicy są podwójne. Między dwie warstwy wpuszczane jest powietrze wpływające do wytwornicy.

Druga strona medalu

Niestety takie rozwiązanie pomimo tego, że potrafi w znaczącym stopniu zredukować koszty eksploatacji, sprawia że silnik zasilany gazem drzewnym osiąga moc niższą niż zasilany benzyną. Z reguły jest to wartość w okolicach 30 procent. Jednak można to zniwelować zwiększając stopień sprężania w jednostce. Druga, poważniejsza sprawa to wielkość takiej konstrukcji. Wytwornica Imberta z racji reakcji jakie w niej zachodzą jest urządzeniem o dość dużych gabarytach. Dlatego była ona z reguły "doczepiana" na zewnątrz samochodu.

"Holcgas" sprawdzi się najlepiej w pojazdach o długim dziennym czasie pracy. Wynika to z tego, że uruchomienie silnika zasilanego tym paliwem trwa około 20-30 minut. Tyle zajmuje 'rozpalenie' generatora gazu. Póki co najlepszym miejscem, gdzie mogłyby się sprawdzać pojazdy na gaz drzewny są tereny o łatwej dostępności drewna, gdzie najbliższa stacja benzynowa jest oddalona o kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów.

Na razie jednak pomimo wysokich cen paliw, raczej nie grozi nam kryzys paliwowy. Wykorzystywanie węgla drzewnego jest dobrą alternatywą w momencie lub miejscach, gdzie o paliwo naprawdę trudno. W obecnej sytuacji owy wynalazek można, póki co, traktować jedynie w formie ciekawostki.