Wiele firm zanim rozpoczęło produkcję samochodu, odnosiło sukcesy na rynku lotniczym. Na przykład marka BMW w pierwszym dwudziestoleciu XX wieku, znana była głównie z wyrobów lotniczych. Przypomina o tym znak firmowy (biało niebieska szachownica) mający oznaczać kręcące się śmigło samolotu.

Z "lotniczego okresu" firmy, największym osiągnięciem był gaźnik mogący działać bez względu na ciśnienie zewnętrzne, co zapewniało poprawne zasilanie benzyną zarówno na lotnisku, jak i w powietrzu. Zanim zdecydowano się na seryjną produkcję, 17 czerwca 1919 dwupłatowiec sterowany przez Franza Zeno Diemer wzniósł się na wysokość 9 760 metrów (czas wznoszenia wyniósł 89 minut). Wydarzenie to jest godne odnotowania, nie tylko ze względu na możliwości techniczne nowego silnika (czy raczej jego układu zasilania). Ważne są także możliwości ludzkie, gdyż pilot leciał bez kabiny ciśnieniowej, a jedynie w masce (!). Warto pamiętać, że poziom na jaką wzleciał samolot, jest przelotową wysokością współczesnych modeli odrzutowych.

Jeszcze bardziej znanym koncernem łączącym technikę lotniczą i samochodową jest szwedzka firma SAAB. Historia produkcji samochodów rozpoczęła się w czerwcu 1947. Podczas konferencji prasowej, pochwalono się wówczas trzema modelami: Saab 90 Safir, Saab 91 Scandia i Saab 92. Dwa pierwsze miały znaczną długość i wysokość, oraz posiadały .. skrzydła. Saab 91 był bowiem dwu-, a Saab 90 trzydziestodwumiejscowym samolotem. Stojący obok nich Saab 92 był natomiast pełnoprawnym samochodem.

Na tle ówczesnych pojazdów Saab 92 wygląda jak dzisiejsze koncepty przyszłości. Karoseria opracowana została z niezwykłą dbałością o parametry aerodynamiczne: szyba przednia była nachylona pod dużym kątem, reflektory wkomponowano w przednią partię nadwozia, a pokrywa komory silnika wyprofilowana była płynnie bez załamań i kantów. Najbardziej nietypowa była jednak linia boczna. Dzięki łagodnie opadającej linii dachu i zwężającej się u tyłowi sylwetce, Saab 92 przypominał kroplę wody,.

Ta zbieżność lotnictwa z motoryzacją czasami przybierała fascynujące formy. Ponieważ napęd przekazywany na koła samochodu jest ograniczony, poprzez bezwładność skrzyń biegów i układu napędowego, najkorzystniejsze wydaje się zbudowanie pojazdu, który byłby napędzany jak samolot. Pierwszym, który zdecydował się na taki napęd był inżynier Marcel Leyat. Zbudował on w okresie 1919 - 1925 trzydzieści modeli pojazdu "Helica", które zawdzięczały prędkość ... kręcącemu się śmigłu.

Pojazd miał dwucylindrowy silnik, którego wał korbowy połączony był z dużym śmigłem zamontowanym przed pojazdem. Ta nietypowa konstrukcja, jak zapewniał konstruktor, mogła jeździć z prędkością 100 km/h. Badania na torze w Montlhery wykonane w roku 1927, pokazały prawdziwe możliwości jazdy: Helica osiągnęła prędkość 170 km/h. Nietypowa konstrukcja i małe możliwości ładunkowe, pogrzebały jednak szanse wykorzystania nowej techniki.

Tak więc w dobie silników odrzutowych, wykorzystywanie ich do napędu samochodów nie może jawić się jako innowacja. Jest to raczej kontynuacja tradycji zapoczątkowanej prawie dziewięćdziesiąt lat temu.