Zacznijmy jednak od najważniejszego, czyli nowego benzynowego silnika bokser, na deser zostawiając modyfikacje w samym Foresterze.

Premiera obecnej, drugiej generacji boksera pamięta początki modelu Legacy, co miało miejsce w roku 1989, a więc już przeszło 21 lat temu. Dopracowana konstrukcja długo opierała się przed poważnymi modyfikacjami i przegrała dopiero z... ekologią.

Ofiarą wprowadzenia nowej normy emisji spalin Euro 5, która obowiązuje w Unii Europejskiej od początku tego roku, padł większy z benzynowych bokserów - o pojemności 2,5 litra. Na placu boju pozostał więc tylko motor 2-litrowy.

W przypadku jednostki napędowej, która na przestrzeni dwóch dekad zmieniała się w niewielkim tylko stopniu, nie jest łatwo wprowadzić rewolucyjne ulepszenia. W końcu zdecydowano, że przy zachowaniu łącznej pojemności skokowej 2 litrów, zmniejszona zostanie średnica cylindrów, przy jednoczesnym wydłużeniu skoku tłoków.

Inżynierowie Subaru mieli przy tym twardy orzech do zgryzienia, ponieważ budowa silnika typu bokser wprowadza ograniczenia związane z jego wymiarami, szczególnie z szerokością. Cel osiągnięto zmieniając konstrukcję układu otwierającego zawory i jego napędu oraz przez przekonstruowanie kadłuba silnika i głowic.

Główną korzyścią płynącą z tych modyfikacji jest obniżenie o ok. 10 proc. średniego spalania i uzyskanie średniej emisji CO2 na poziomie 173 g/km. Jak zapewniają inżynierowie Subaru, nowy bokser ma potencjał, by w przyszłości bez większych ulepszeń spełniać kolejne, bardziej surowe normy.

Dla kierowcy niemniej ważne są osiągi i w tej kwestii nowy benzynowy bokser prezentuje się lepiej od swojego poprzednika. Przez zwiększenie skoku tłoków, przy jednoczesnym zmniejszeniu średnicy cylindrów, więcej momentu obrotowego dostępnego jest w zakresie średnich i niskich obrotów wału korbowego. Widać to z wykresu przebiegu krzywej momentu obrotowego, ale przede wszystkim czuć podczas jazdy.

Jak zachowuje się nowy benzynowy bokser na drodze? Sprawdziliśmy to podczas pierwszych jazd testowych na zróżnicowanych trasach w Budapeszcie i jego okolicach.

Pierwsze wrażenie jest pozytywne. Po przekręceniu kluczyka silnik pracuje spokojnie i czuć, że jest doskonale wyważony. Dodanie gazu pozwala natomiast cieszyć się rasowym brzmieniem boksera, charakterystycznym dla tego rodzaju jednostek. Im wyższe obroty silnika, tym dźwięk dochodzący spod maski jest bardziej surowy, co z pewnością przypadnie do gustu kierowcom o sportowym zacięciu, ale niekoniecznie miłośnikom ciszy i spokoju.

Wyposażony w ten motor Subaru Forester porusza się sprawnie, choć wyraźnie odczuwalna jest spora masa auta w stosunku do parametrów jednostki napędowej. Brak mocniejszej, 2,5-litrowej odmiany benzynowej zrekompensuje jednak dostępny w ofercie producenta turbodiesel w układzie bokser. Ten, choć ma porównywalną moc maksymalną, wyraźnie zyskuje na dynamice dzięki o 150 Nm wyższemu momentowi obrotowemu.

Nowy 2-litrowy bokser lubi wysokie obroty. Maksymalna moc 150 KM uzyskiwana jest bowiem przy 6 tys. obr./min, a maksymalny moment obrotowy sięga 198 Nm przy 4 200 obr./min. Dlatego też do dynamicznej jazdy konieczna jest późna zmiana biegów, a wtedy kosztem lepszych osiągów generowany jest spory hałas wywoływany przez silnik.

Wydaje się, że nowa jednostka najlepiej pasować będzie do nieco lżejszych modeli, jak Impreza czy Legacy. Bo już dla Legacy Outbacka czy Forestera lepszym rozwiązaniem będzie wybór turbodiesla, co i tak czyni znaczna większość klientów aut tych klas.

A jeśli wybierać boksera "w benzynie", to tylko z manualną skrzynią biegów, bo przestarzały automat, który dysponuje zaledwie czterema przełożeniami, znacznie ogranicza komfort podróżowania.

Benzynowy bokser w trzeciej odsłonie jest dojrzałym i dopracowanym silnikiem, który w stosunku do poprzednika zużywa mniej paliwa, będąc przy tym bardziej żwawym. Co ważne, wprowadzenie nowej jednostki do oferty producenta nie spowoduje wzrostu cen w salonach.

W dalszej części naszego testu przedstawimy pierwsze wrażenia z jazd odświeżonym i udoskonalonym Subaru Foresterem...