Początkowo Terenowa Integracja dla Choinki odbywała się tylko w okolicach Warszawy, a za jej organizowanie odpowiadał klub wawa4x4. Ogromne zainteresowanie zdecydowało jednak, że warszawski klub wystąpił z inicjatywą przygotowania podobnych imprez do klubów 4x4 z całej Polski. Na początku grudnia 2013 roku (czwarty raz z rzędu) imprezy charytatywne zorganizowało kilkanaście klubów.
Tradycyjnie odwiedziliśmy warszawską edycję imprezy, z której mróz i lodowaty wicher przegoniły część osób. Termin imprezy niefortunnie wypadł w czasie największej aktywności orkanu Ksawery.
Łączna długość trasy turystycznej podzielonej na dwie pętle to ok. 65 km. Wiodła ona zarówno szutrami (sady i lasy), jak i drogami asfaltowymi. Za sprawą pogody pokonanie części bocznych dróg asfaltowych było równie trudne jak próby terenowe – lód i silny wiatr wymuszały czujność. Większość tras, w tym okresie zazwyczaj pokryta błotem, tym razem okazała się zamarznięta.
Wicher podniósł też stopień trudności dojazdówek – w jednym miejscu złamał drzewo, które spadło w poprzek drogi. Błoto pozostało na dojeździe do prób usytuowanych na tyłach bazy, tuż nad Pilicą. Ustawione przez organizatora Unimogi miały tu co robić. Odcinki specjalne zostały zgrupowane w trzech miejscach – przy samej bazie i na obu pętlach.
Podstawą klasyfikacji były pokonywane na czas oesy. Przygotowano krótkie próby (o długości do kilometra), ale było ich kilkanaście. Oddzielne zadania (walka o osobne trofea) wyznaczyła firma Actifun. Była tu jazda w alkogoglach, zagadka logiczna wykonywana przy użyciu przekładanych kół (niezły wysiłek fizyczny, felga z oponą waży kilkanaście kilogramów), jazda z piłeczkami do tenisa na masce itp.
Choć na choinkę przyjeżdża się w szczytnym celu (wiele osób wpłaca wpisowe i nawet nie przystępuje do prób), nie brak załóg, które nastawiają się na rywalizację. Niejedno auto opuszczało imprezę lżejsze o plastikowe osłony, zdarzały się pogięte felgi i stłuczone reflektory. Sportową rywalizację wygrał (podobnie jak w ostatnich latach) rodzinny duet (ojciec i syn) Darek i Bartek Krzywkowscy.
Ze względu na niesprzyjającą aurę tym razem centrum imprezy stanowił budynek muzeum karawaningu w Warce (specjalnie na tę okazję opróżniony z eksponatów). Można było się tam nieco ogrzać i posiedzieć. Tam również zlokalizowano biuro imprezy oraz scenę służącą do rozdawania nagród i przeprowadzenia tradycyjnej loterii (sponsorzy przekazują interesujące fanty, uczestnicy kupują losy). Dochód z loterii i wpisowego (łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych) jest zamieniany na prezenty, które trafiają do domów dziecka.
Galeria zdjęć
Wichura urozmaiciła turystyczną pętlę. Takie przeszkody to jednak nie problem.
Dodatkowa próba polegająca na przerzucaniu kół na czas. Mimo że nie były one duże, zadanie okazało się ciężkie – i to dosłownie!
Auta seryjne, „zmoty”, rodzinne ekipy, żony za kółkiem – choinka daje okazję do wspólnej zabawy.
Auta seryjne, „zmoty”, rodzinne ekipy, żony za kółkiem – choinka daje okazję do wspólnej zabawy.
Większość prób szybkościowych prowadziła po lekko zaśnieżonych łąkach.
O klasyfikacji decydował czas pokonania kilkunastu krótkich prób szybkościowych.
O klasyfikacji decydował czas pokonania kilkunastu krótkich prób szybkościowych.
Obyło się bez większych strat, choć kilka ekip było zmuszonych do zmiany koła.
Trochę ćwiczeń fizycznych w przerwie między oesami – ten Maluch ma moc… dwóch żywych ludzi.
Drobne kłopoty na dojazdówce? Organizator postawił tam Unimoga, ale chętnych do pomocy i tak nie brakowało.
Mała Vitara, podobnie jak większość ekip, nie poradziła sobie z kałużą.