Producenci ogumienia niezbyt chętnie informują o tym, że mają w ofercie opony całoroczne. Reklamy takich gum to absolutna rzadkość. Czyżby nie było się czym chwalić? A może chodzi o to, żeby nie kusić klientów wizją jazdy przez okrągły rok na jednym uniwersalnym komplecie ogumienia zamiast na dwóch zestawach opon sezonowych?
Prawda leży gdzieś pośrodku. Opony całoroczne nigdy nie są idealnym rozwiązaniem – w warunkach letnich ustępują letnim, a na śniegu spisują się gorzej od wysokiej klasy zimówek. Mają też jednak niezaprzeczalne zalety. Przede wszystkim jeżdżąc na nich, nie trzeba się martwić o okresowe wymiany ogumienia – odpada więc stanie w kolejkach przed warsztatami wulkanizacyjnymi w szczycie sezonu lub też nieprzyjemne zaskoczenie, kiedy rano przez okno widać śnieg, a auto w najlepsze stoi wciąż na
oponach letnich.
No cóż, może i ogumienie całoroczne nie jest doskonałe, ale na ośnieżonej nawierzchni na pewno będzie lepsze od każdych opon letnich, a na suchym asfalcie poradzi sobie zwykle lepiej od dobrych zimówek. W naszym klimacie jest to ważne, bo w Polsce pierwszy śnieg w październiku nie dziwi, tak samo jak biała droga w majowy weekend czy ciepłe dni w listopadzie. W wielu przypadkach warto się pogodzić z nieco gorszymi osiągami, a zyskać za to większą wszechstronność.
Po raz kolejny postanowiliśmy sprawdzić, co dokładnie ryzykujemy, gdy stosujemy opony całoroczne zamiast sezonowych. Dlatego w naszym teście obok gum uniwersalnych uczestniczyły też opony zimowe i letnie.
Na pierwszy rzut oka widać, że w typowo zimowych próbach – w pomiarach trakcji na ośnieżonej drodze, hamowania i w slalomie na śniegu – różnice między dobrymi oponami całorocznymi a referencyjną zimówką okazują się znikome.
Często wręcz opony wielosezonowe wygrywają z zimowymi. Zanim jednak postanowicie zainwestować w komplet gum całorocznych: na takie wyniki można liczyć tylko w przypadku niedużych i niezbyt mocnych aut. W pozostałych przypadkach, decydując się na tylko jeden komplet opon, musicie się liczyć z niższym poziomem bezpieczeństwa i mniejszą przyjemnością z jazdy.