Testujemy Chevroleta Orlando 1.4T, czy nowy silnik jest wystarczający?Źródło: Auto Świat
Downsizing trafił pod maski Chevroletów. Jednym z modeli, które mogą się cieszyć z nowego napędu, jest van Orlando. Czy korzysta z niego z powodzeniem?
Z racji małych powierzchni szyb karoseria wygląda nieco przyciężko. Warto jednak docenić przestronne wnętrze w dwóch pierwszych rzędach siedzeń. W trzecim wygodnie będzie wyłącznie dzieciom, ale taka przestronność jest typowa także dla konkurencyjnych kompaktowych vanów. Ważna zaleta pojazdu to pojemny bagażnik. Wprawdzie gdy są wykorzystane wszystkie fotele, do dyspozycji jest tylko 101 l, ale po złożeniu 3. rzędu będzie to 466 l, a do dachu aż 958 l.
Osiągi pojazdu nie zachwycają, a dobre przyspieszenie można uzyskać tylko, gdy korzysta się z górnego zakresu prędkości obrotowych. Mocne wciskanie pedału gazu sprawia, że do uszu jadących dociera charakterystyczny dźwięk silnika – kojarzy się to z gangiem sportowego auta. Powody do zadowolenia daje precyzyjnie pracująca skrzynia biegów.
Orlando nie jest vanem, który polubią miłośnicy komfortowego resorowania. Sztywno zestrojony układ jezdny powoduje, że większość wybojów będzie odczuwalna przez pasażerów. Ale coś za coś. Taka charakterystyka podwozia sprzyja dynamicznemu przemykaniu przez zakręty. Pomaga w tym również precyzyjny układ kierowniczy. Pytanie tylko, czy tego oczekują kierowcy aut rodzinnych.
Nieco ponad 80 tys. zł za dobrze wyposażonego i mocnego vana wydaje się korzystną ceną. Tyle tylko, że bardziej doświadczona konkurencja potrafi być nawet tańsza. Przecież 130-konny, 7-osobowy Grand Scénic w wersji TomTom Edition kosztuje 77 tys. zł.
Zobacz która gwarancja jest najlepsza!
Galeria zdjęć
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.