Pierwszy rzut oka na potężnych rozmiarów nadwozie zdradza, że mamy do czynienia z czymś więcej, niż praktyczny SUV dla przeciętnego Europejczyka. I nie tylko dlatego, że to Mercedes, czyli cenowa półka osiągalna dla dość wąskiego grona klientów. Klasa M jest po prostu zbudowana z myślą o kierowcach zza Oceanu, gdzie wszystko jest większe niż u nas.

Jak ten "amerykański" SUV o niemieckim pochodzeniu będzie się spisywał na naszych, polskich drogach, miałem okazję sprawdzić podczas jednego zimowego tygodnia spędzonego za kierownicą Mercedesa ML 350, napędzanego 3-litrowym silnikiem diesla V6 o mocy 260 KM i potężnym momencie obrotowym sięgającym 620 Nm.

Jeśli chodzi o wygląd nowej M-klasy, to jego uroda nie jest sprawą oczywistą. Stylistyka tego Mercedesa została mocno skrytykowana w momencie jego debiutu, szczególnie za design tylnej części. Ja przyznam, że w pierwszym momencie podzielałem tę opinię, natomiast z czasem, kiedy napatrzyłem się na "mojego" brązowego SUV-a, zaczął mi się coraz bardziej podobać. Choć tył rzeczywiście sprawia wrażenie trochę za ciężkiego, w porównaniu z estetycznie zaprojektowanym przodem, co psuje całą sylwetkę. Z drugiej strony nie można Klasie M odmówić wrażenia masywności, co daje poczucie bezpieczeństwa i budzi zaufanie już na pierwszy rzut oka. Swoją drogą wspomniany wyżej brąz to bardzo ładny kolor lakieru, który idealnie pasuje do tego modelu.

Zostawię jednak wygląd i skupię się na tym, co najważniejsze dla kierowcy i pasażerów, czyli na wnętrzu i wrażeniach z jazdy. A jest o czym pisać, bo sama kabina oferuje tak dużo miejsca i w tak dobrym stylu, że podróżowanie tym off-roadowym salonem na kółkach to czysta przyjemność.

Kiedy zająłem miejsce za kierownicą, poczułem się w nieco innym świecie. Ale tak to już jest w samochodach spod znaku gwiazdy. Nieziemsko wygodny fotel z szerokim zakresem regulacji, podgrzewaniem oraz wentylacją pozwala poczuć się jak w salonie przed kominkiem. Przy tym poziom wykończenia i jakość materiałów użytych w kabinie są na najwyższym poziomie i nijak się mają do pierwszych generacji Mercedesów ML.

Podobnie wygodnie jest z tyłu, gdzie miejsca nie zabraknie nawet dla najtęższych i najwyższych pasażerów. Nie będzie też problemu z zabraniem bagażu dla całej piątki, bo przestrzeń za tylną kanapą jest tak przepastna, że można się tam zgubić. Wygodnym rozwiązaniem jest przy tym zdalne otwieranie i zamykanie tylnej klapy, co można wykonać albo za pomocą przycisku na pilocie, albo wciskając przycisk w drzwiach kierowcy (otwieranie) lub w samej klapie (zamykanie).

Podróżowanie Mercedesem ML uprzyjemnia nie tylko panoramiczny otwierany dach, przez który pasażerowie mogą podziwiać niebo, ale przede wszystkim świetny system audio Harman Kardon. Dźwięk wydobywający się z niezliczonej ilości głośników i głośniczków, rozmieszczonych przez specjalistów od akustyki, jest tak czysty, że słuchając nagrań z koncertów można zamknąć oczy i poczuć się jak w filharmonii albo na stadionie.

W dotarciu do celu pomoże kierowcy system nawigacji satelitarnej, który działa całkiem sprawnie, choć brakuje w nim polskiego języka. Trochę dziwić może też jakość grafiki, która wydaje się zbyt archaiczna jak na współczesny samochód klasy premium, jednak nie wpływa to w żaden sposób na funkcjonalność, więc w zasadzie nie ma tematu. Na plus zaliczyć można skuteczność wyznaczania dróg, choć znowu, brakuje wielu konkretnych adresów w postaci numerów domów. To jednak też sprawa aktualizacji oprogramowania.

W kwestii bezpieczeństwa natomiast Mercedes ML zapewnia wysokie standardy, bo jest wyposażony w komplet poduszek powietrznych i szereg systemów wspomagających kierowcę, jak choćby asystent monitorujący martwe pole lusterek czy układ zapobiegający niezamierzonemu opuszczeniu pasa ruchu.

To wszystko jednak nic w porównaniu do przyjemności z samej jazdy tym kolosem. Po wciśnięciu przycisku start do uszu dociera cichy szmer sześciocylindrowego silnika, który od razu znika i w kabinie jest tak cicho, że można usłyszeć swój oddech. Fakt, kabina jest naprawdę dobrze wygłuszona, dzięki czemu po zamknięciu drzwi człowiek przenosi się do innego, lepszego świata, wyłożonego jasną, przyjemną tapicerką i intuicyjnie rozmieszczonymi przyciskami na konsoli środkowej. Jedynie przyzwyczajenia wymaga obsługa automatycznej dźwigni zmiany biegów umieszczonej tam, gdzie w europejskich samochodach znajduje się dźwignia odpowiadająca za wycieraczki. Ich obsługę przeniesiono natomiast na lewo. Wymaga to przyzwyczajenia, bo z początku górę biorą odruchy wyuczone w "zwykłych" autach.

3-litrowy silnik V6 Mercedesa ML 350 dysponuje mocą 260 KM i potężnym momentem obrotowym 620 Nm, a przy tym zapewnia wysoką kulturę pracy. Co więcej, mimo masy własnej przekraczającej dwie tony ten niemiecki kolos przyspiesza bardzo żwawo (do "setki" w niewiele ponad 7 sekund!) i w każdej sytuacji kierowca ma pod prawą nogą zapas mocy. Przydaje się to oczywiście podczas wyprzedzania, którego konieczności nie brakuje na polskich drogach.

Co ciekawe, tak dobre parametry i wysoka masa nie przeszkadzają w oszczędnej jeździe. W trasie udało mi się uzyskać średni wynik na poziomie 7-7,2 l/100 km, przy którym komputer wskazywał zasięg ponad 1000 km na jednym baku paliwa. W mieście oczywiście jest już gorzej, bo zapotrzebowanie na olej napędowy mieści się w przedziale od 12 do nawet 20 l/100 km, w zależności od stopnia zakorkowania drogi.

Na słowa uznania zasługuje doskonałe pneumatyczne zawieszenie AIRMATIC, które dysponuje kilkoma trybami pracy. W ustawieniu comfort jest bardzo… komfortowe i świetnie tłumi wszelkie nierówności. Po przełączeniu w tryb sport nadwozie lekko się obniża, a zawieszenie usztywnia, co wpływa na poprawę trakcji na szybkich łukach.

Ale to nie wszystko. W razie konieczności pokonania trudniejszego terenu, głębokiego śniegu czy mocno dziurawej drogi z głębokimi koleinami, za pomocą jednego przycisku można zwiększyć o 6 cm prześwit. Sam napęd na cztery koła, nawet w wersji podstawowej, świetnie radzi sobie z pokonywaniem głębokiego, kopnego śniegu czy błotnistych dróg, co miałem okazję sprawdzić osobiście w takich właśnie, trudnych warunkach zimowych. Przy zjeździe ze  stromego i śliskiego zbocza kierowcę może wspomóc układ Down Hill Assist, który będzie utrzymywał stałą, ustaloną przez kierowcę, prędkość zjazdu. To też, wbrew pozorom, bardzo przydatny w terenie system.

Natomiast za dopłatą dostępny jest też rozszerzony pakiet off-roadowy, z kilkoma poziomami ustawień napędu - włącznie z przełożeniem redukcyjnym - który czyni z M-klasy pełnowartościową terenówkę. Oczywiście jeśli ktoś nie zdecyduje się na zamontowanie "upiększaczy" w postaci niskich progów i dodatkowych chromowanych rur z przodu auta.

Za przyjemność jazdy w amerykańskim stylu, niewyobrażalnym komforcie i z możliwością zjechania z utwardzonych szlaków Mercedes życzy sobie 282 tys. złotych za wersję ML 350 CDI. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę to, co w tej kwocie oferuje Mercedes Klasy M oraz profil statystycznego kierowcy tego modelu, mogę powiedzieć, że na pewno nie. Bo płacąc za samochód mniej więcej tyle, co za mieszkanie, można oczekiwać najwyższej jakości i najlepszych doznań pod każdym względem. A to właśnie oferuje Klasa M.

Dane techniczne: Skoda Yeti

350 CDI
Liczba i układ cylindrów V6
Rodzaj napędu diesel, turbodoładowanie
Pojemność skokowa [cm3] 2987
Moc maksymalna 260 KM przy 3600 obr./min
Maksymalny moment obrotowy 620 Nm przy 1600 obr./min
Przyspieszenie 0-100 km/h 7,4 s
Prędkość maksymalna 224 km/h
Średnie zużycie paliwa (dane producenta) 6,8 l/100 km
Średnie zużycie paliwa (dane testowe) 7,0-7,2 l/100 km