Mitsubishi i-MiEV to pierwsze seryjnie produkowane auto elektryczne nowej generacji. Największą różnicą między nimi a "elektrykami" sprzed lat jest sposób magazynowania energii. Niegdyś stosowano ciężkie akumulatory ołowiowe lub niklowo-kadmowe. Obecnie samochody elektryczne są wyposażone w lżejsze i bardziej pojemne baterie litowo-jonowe. Mitsubishi i-MiEV magazynuje energię w modułach tworzących akumulatory. Takie rozwiązanie pozwoliło na zainstalowanie baterii w pozycji pionowej i poziomej. Część z nich znalazło się pod podłogą, co korzystnie wpłynęło na położenie środka ciężkości.

W rezultacie i-MiEV prowadzi się jak typowy miejski samochód. Zasięg 150 kilometrów może wydawać się skromny. Liczba mieszkańców miast, którzy pokonują dziennie większe odległości jest jednak znikoma. Włączenie klimatyzacji albo ogrzewania zmniejsza zasięg, jednak nawet wówczas prądu powinno wystarczyć na dojazd i powrót z pracy. W razie potrzeby baterie można doładować ze zwykłego gniazda 230V. W tym celu wtyczkę należy umieścić z prawej strony pojazdu. Z lewej strony znalazło się złącze do szybkiego ładowania przy pomocy stacji ładowania. Na pojawienie się ich przy drogach przyjdzie jednak poczekać.

Mitsubishi deklaruje, że żywotność baterii pozwali na efektywne użytkowanie samochodu do 10 lat bez konieczności wymiany akumulatorów. Przez połowę tego czasu ogniwa są objęte gwarancją. Na cały samochód przysługuje 3-letni okres ochronny z limitem 100 tysięcy kilometrów. Problem utylizacji baterii jest palącym problemem w przypadku aut na prąd. Przedstawiciele Mitsubishi informują, że baterie, których zmniejszona pojemność uniemożliwi ich dalsze wykorzystanie w samochodzie będą mogły z powodzeniem trafić do wózków widłowych.

Jak i-MiEV spisuje się w praktyce? Wygląda niczym miejski samochód i tyle też miejsca oferuje w kabinie. We wnętrzu zamontowano cztery fotele. Tworzywa sztuczne w kabinie są twarde i bardzo podobne do stosowanych w Mitsubishi Colcie. Pierwsze zaskoczenie przychodzi po przekręceniu kluczyka w stacyjce. W kabinie wciąż panuje idealna cisza. Wystarczy przestawić dźwignię zmiany biegów i lekko wcisnąć pedał gazu, by i-MiEV z lekkim szumem elektrycznego silnika ruszył naprzód.

Motor dostarcza 67 KM przy 2500-8000 obr./min. oraz 180 Nm przy 0-2000 obr./min. Taka charakterystyka jednostki napędowej doskonale sprawdza się podczas jazdy miejskiej. Maksymalny moment obrotowy jest dostępny przy niskich obrotach, więc samochód spontanicznie reaguje na naciskanie gazu. Irytować może jedynie chwilowa ospałość podczas ruszania z miejsca. Później auto żwawo nabiera prędkości i może osiągnąć 130 km/h. Podczas jazdy słychać przede wszystkim szum opon oraz powietrza opływającego karoserię. W mieście szybko docenia się 9-metrową średnicę zawracania oraz niezłą widoczność, która wynika z dużej powierzchni szyb i dosyć wysokiej pozycji prowadzącego.

Za niewielkiego i-MIEVa trzeba zapłacić aż 160,8 tys. złotych! To cena za elektryczny samochód z sześcioma poduszkami powietrznymi, ABS, ESP, elektrycznie sterowanymi szybami i lusterkami, centralnym zamkiem, wspomaganiem kierownicy oraz klimatyzacją. W krajach stawiających na ochronę środowiska i-MiEV budzi spore zainteresowanie. Cena samochodu jest wysoka, jednak rządy idą kierowcom na rękę, zmniejszając podatek na produkt lub wręcz dotując jego zakup. Polski rząd liczy natomiast na wyciśnięcie z obywateli każdej złotówki - i-MiEV jest obłożony normalnymi stawkami podatkowymi, akcyzą oraz - z powodu japońskiego pochodzenia - cłem. Mimo zaporowej ceny firmie udało się już sprzedać kilkanaście egzemplarzy samochodu jutra.