- Audi SQ5 to SUV klasy premium wyposażony w benzynowy silnik V6 mHEV
- Można mieć zastrzeżenia do niektórych elementów wnętrza Audi SQ5, auto nadrabia jednak wszelkie "zaległości" na drodze
- Szczególnie zwraca uwagę praca pneumatycznego zawieszenia Audi SQ5
- Bardzo przyjemny jest też benzynowy 6-cylindrowy silnik. Taki napęd jest już rzadkością
- Samochód do testu użyczył importer, został zwrócony po teście
Na pierwszy rzut oka rewolucji nie ma, raczej wraz ze zmianą modelu Audi Q5/SQ5 upodobniło się do innych aktualnych modeli Audi. Ot, niebrzydki, wypasiony SUV średniej wielkości. Po zmroku wrażenie jest lepsze za sprawą trójwymiarowych tylnych świateł i listwy LED-owej, rewolucji jednak nie ma. Lepiej wsiadajmy i jeźdźmy gdzieś.
Rozrzutny jak Audi SQ5: benzynowe sześć cylindrów
Zanim pojedziemy, warto wiedzieć, co mamy do dyspozycji. Audi SQ5 – najwyższa wersja Audi Q5 – ma pod maską 6-cylindrowego benzyniaka w układzie V – 3.0 V6, co brzmi w tych czasach nie najgorzej, a nawet tak jakby... luksusowo.
SIlnik współpracuje z układem mikrohybrydowym w architekturze 48 V, co w zasadzie odczuwalne jest od samego startu: auto nie jest w stanie poruszać się z większą prędkością na prądzie, ale malutki silniczek wspomagający napędza auto przy starcie z delikatnie wciśniętym gazem, wspomaga silnik spalinowy przy parkowaniu, popycha podczas przyspieszania, wygładza pracę jednostki spalinowej, oszczędza parę procent paliwa – ta technika łączy niski koszt i sporo zalet.
Napęd ma moc 367 KM, co może nie jest w tych czasach wartością szokującą, ale pamiętajmy, że po pierwsze, to nie jest pełna hybryda mająca potężną moc, ale jednocześnie szereg ograniczeń technicznych i eksploatacyjnych, a po drugie, Audi nie idzie drogą poprawności politycznej. W rezultacie owszem, jest elektroniczna blokada prędkości maksymalnej, ale ustawiona na 250 km na godz. a nie jak np. w Volvo na 180 km na godz. Przyspieszenie Audi SQ5 też ma zacne: 0-100 km na godz w 4,5 s. Pamiętajmy cały czas, że mamy tu do czynienia z samochodem spalinowym...
Kokpit Audi SQ5: świetna jakość, mało odkrywczy dizajn
W kokpicie Audi SQ5 zwraca uwagę zakrzywionym szklanym panelem, który łączy tzw. wirtualny kokpit i centralny wyświetlacz dotykowy. Po prawej stronie deski rozdzielczej jest jeszcze jeden wyświetlacz lekko przechylony w stronę pasażera. No cóż – to jest ekran dla pasażera. Na tym ekranie, który podczas jazdy wyświetla obraz niewidoczny dla kierowcy, pasażer może sterować różnymi funkcjami samochodu, na przykład nawigacją i w ten sposób wspomagać kierowcę. Może też korzystać z multimediów, na przykład oglądając film czy też puszczając muzykę. Nie jestem pewien, czy jest to atrakcyjna zabawka dla dorosłych, ale dla dzieci – bardzo zajmująca.
Co do ekranów, to jak dla mnie wirtualny kokpit w SQ5 ma zbyt wiele funkcji i niezbyt wygodnie steruje się nim za pomocą przycisków i gładzików na kierownicy. Można by to uprościć, serio. Tak samo jak z radością bym przyjął mechaniczne sterowanie klimatyzacją. W SQ5 jest do tego dedykowane pole (pasek na dole) na środkowym ekranie – nie jest to najgorsze z możliwych rozwiązań, ale z pewnością nie jest też najwygodniejsze.
Szczególnie jednak dziwnie wygląda panel z przyciskami na drzwiach. Tak naprawdę są dwa panele: jeden z normalnymi przyciskami do opuszczania szyb i drugi, naprawdę spory szklany panel ze sterowaniem pamięcią foteli, z manipulatorem do ustawienia lusterek, a także z przyciskami do obsługi świateł. Przyciski nie są duże, ale jest ich wiele, co prawdopodobnie wymusiło poszerzenie podłokietnika przechodzącego w uchwyt do zamykania drzwi. Ten uchwyt jest ewidentnie za szeroki, przez co niewygodny, że o kwestiach wizualnych nie wspomnę.
Pocieszające, że zaraz skopiują to Chińczycy i wprowadzą do swoich aut akurat w chwili, gdy Audi się z tego wynalazku wycofa – i znów "nasze" będzie na wierzchu.
Audi SQ5: jasna strona kokpitu
Jasnym punktem wnętrza Audi SQ5 są fotele: nieprawdopodobnie wygodne, a jednocześnie świetnie trzymające ciało na zakrętach, pokryte prawdziwą, wysokiej jakości pikowaną i perforowaną skórą, z możliwością precyzyjnego ustawienia w wielu płaszczyznach. To fotele idealne dla kierowców, którzy czasami lubią nacisnąć gaz – na tyle twarde, że przyspieszenie, jakie by ono nie było, nie sprawia, że zapadasz się w plusz. A jednocześnie – podkreślmy to jeszcze raz – fotele są superwygodne.
Wszystko to razem jednak sprawia, że trzeba trochę czasu, aby wjeździć się w ten samochód. W pierwszej chwili wydaje się on dość skomplikowany, nie do końca czujemy jego gabaryty, tak do miasta to nie za bardzo… I tak jest aż do chwili, dopóki nie damy się zaskoczyć.
Audi SQ5: to nie jest zwykłe auto dla ludu
Zaskoczenie przychodzi na tak zwanej niemieckiej autostradzie, gdy swobodnie przyspieszymy do 140 km/h i przestajemy patrzeć na prędkościomierz. A jego strzałka – naprawdę niewiele trzeba – bardzo łatwo przesuwa się w prawo. 180, 190, 200… w samochodzie wciąż nic się nie dzieje, auto prowadzi się pewnie, hałas nie doskwiera. Jestem w stanie uwierzyć w to, że i przy 250 km na godz. zapanowanie nad tym samochodem na autostradzie nie jest żadnym wyzwaniem. Przy 140 km na godz. Audi SQ5 jest cichutkie, spokojne i… wcale nie tak dużo pali. Tego nie dostaniesz w samochodzie za, powiedzmy, 200 tys. zł.
Silnik V6 pracuje jedwabiście i pięknie brzmi i nie da się tego zastąpić dźwiękiem płynącym z głośnika – bo przecież obok dźwięku dostajemy realne poczucie jazdy samochodem z "prawdziwym" silnikiem, których tak wiele już nie zostało.
Co do spalania, to nie udało mi się uzyskać wartości obiecywanych przez producenta, ale też ani przez chwilę nie poruszałem się w sposób zbliżony do tego, co dzieje się podczas testów według normy WLTP. Dynamiczna jazda w różnych warunkach, zupełnie bez oszczędzania, wiąże się ze spalaniem na poziomie ok. 11,5 l/100 km.
Drugie pozytywne zaskoczenie to rozwiązanie problemu wyłączania niechcianych systemów wspomagających kierowcę, m.in. tych, które podpowiadają, że przekraczamy dozwoloną prędkość. Otóż na tunelu środkowym jest przycisk, którym można wywołać odpowiednie menu na środkowym ekranie dotykowym: jeszcze tylko klik i gotowe. Ale jest i prostsza metoda: na kierownicy jest jeden wolny przycisk, do którego można przyporządkować jedno z wielu funkcji, wśród nich wyłączanie wybranych systemów wspomagających. W tym układzie szatański unijny wynalazek staje się łagodny i niegroźny jak owieczka – jeden raz robimy "klik" i mamy go!
To, co nie do końca zachwyca w ruchu autostradowym, to sposób działania asystenta pasa ruchu, któremu próbowałem dać szansę, ale w końcu go wyłączyłem. Szczerze powiedziawszy to od samochodu tej klasy można wymagać więcej
A najlepsze w Audi SQ5 jest…
Można mieć różne zastrzeżenia do nowego Audi SQ5 (wiadomo: jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził), ale jedna rzecz jest w tym aucie fenomenalna: to pneumatyczne zawieszenie, które niezależnie od ustawień przykleja samochód do asfaltu.
W wielu autach, nawet drogich, jest tak, że gdy zbyt szybko "napadniemy" na poprzeczną nierówność, na przykład śpiącego policjanta, auto ma ochotę oderwać się od nawierzchni, a gdy już pewnie usiądzie na ziemi, to jeszcze buja się do przodu i do tyłu kilka razy. W takiej sytuacji w Audi SQ5, gdy przy prędkości na przykład 70 km na godz. wjedziemy na garb mający spowolnić kierowców do 30, czujemy wyraźnie, że dosłownie nic się nie dzieje: samochód przejeżdża przeszkodę, po czym ląduje i bez choćby jednego wahnięcia jedzie dalej. Amortyzacja pierwsza klasa. Jest to powtarzalny efekt niezależny od kształtu przeszkody i niemal niezależny od prędkości. Tak samo na zakrętach: auto wychyla się o tyle, byś poczuł, że skręcasz, ale na tyle mało, że cały czas masz poczucie pełnej kontroli. To samo przy przyspieszaniu: nie ma żadnego unoszenia przodu, po prostu wciskasz gaz i samochód rusza do przodu – równo, bez utraty przyczepności, stabilnie. Owszem, to zawieszenie nie jest supermiękkie i przejechanie po przeszkodzie jest odczuwalne w środku, ale wrażenie stałej przyczepności i pełnej kontroli nad samochodem jest po prostu znakomite. To jest coś, co sprawia, że ten samochód bez najmniejszej wątpliwości zachowuje się jak samochód z górnej półki.
I wcale nie mam na myśli tego, że SQ5 to auto, które świetnie nadaje się do jazdy po torze. Nic z tych rzeczy – to auto świetnie nadaje się do jazdy na co dzień, do czego zresztą zostało zaprojektowane.
Aha, teoretycznie SQ5 może jeździć także po drogach nieutwardzonych, ma nawet ustawienie off-roadowe, ale nie przypuszczam, aby – statystycznie – przydawał się on często właścicielom tego modelu samochodu.
Reasumując…
Po paru dniach jazdy SQ5 jednak stwierdziłem, że jazda nim sprawia przyjemność także w mieście, choć upieram się, że pewne rzeczy można by w nim uprościć. Można by także zmniejszyć ilość czarnego błyszczącego tworzywa, które pewnie szybko porysuje się i będzie psuć efekt. SQ5 to jednak mimo pewnych zastrzeżeń świetne auto rodzinne z dużą ilością miejsca w drugim rzędzie i pz rzyzwoitym bagażnikiem, a przede wszystkim jeżdżące dobrze niezależnie od tego, czy chcemy powolutku przemieszczać się po mieście czy gnać autostradą.
To wszystko oczywiście kosztuje – minimum 368 tys. zł. Cena testowego egzemplarza, który został solidnie "dopasiony", to 475 tys. 550 zł. Niemało.
Solidna czwórka z plusem w klasie premium.
Audi SQ5 – dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | t. benzyna V6 |
Pojemność skokowa (cm3) | 2995 |
Moc maksymalna (KM/obr./min) | 367/5500-6300 |
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) | 550/1750-4000 |
Skrzynia biegów/napęd | 7b. aut/napęd 4x4 |
Opony testowanego auta | 255/40 R21 |
Dł./szer./wys. (mm) | 4717/1900/1649 |
Masa własna/ładowność (kg) | 2115/495 |
Pojemność bagażnika (l) | 520 |
Pojemność zbiornika paliwa (l) | 65 |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 4,5 s |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Spalanie (dane techniczne) | 8,3 l/100 km |