Mówisz pick-up, myślisz Hilux. Ten samochód w pełni zasłużył sobie na to, aby stać się synonimem tego typu pojazdów. Sławę zdobył nie tylko niemal 50-letnią służbą w naprawdę ekstremalnych warunkach, ale także dzięki opinii auta niezniszczalnego. Im trudniejszy klimat, im bardziej dziurawe drogi, tym większa szansa że spotkacie tam którąś z ośmiu generacji Toyoty Hilux.
Trudno się zatem dziwić, że od 1968 roku Toyota sprzedała na całym świecie aż 18 mln Hiluxów – to drugi po Corolli najpopularniejszy model japońskiej marki. Co więcej, wiele z nich nadal ciężko pracuje m.in. w krajach trzeciego świata, czy na tak nieprzyjaznym terenie, jakim są pustynie Bliskiego Wschodu oraz północnej i środkowej części Afryki. To jednak nie koniec. Tę terenówkę z nadwoziem pick-upa spotkać można niemal na każdej wojnie.
Szczególnie często widzimy ją na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Hiluxy nie służą tam jedynie do przewożenia żołnierzy i towaru, ale także często przerabiane są na wozy bojowe wyposażone w karabiny potężnego kalibru.
Toyota raczej nie chce być kojarzona z takimi wydarzeniami i ludźmi, co jest zrozumiałe. Z drugiej strony, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, Hiluxy widoczne w relacjach z wojny na Bliskim Wschodzie to dla Toyoty powód do dumy. W końcu niewielu producentów może się pochwalić tak zaprawionym w bojach modelem.
Ale jaki jest nowy Hilux?
Legenda legendą, ale jak wiadomo koncerny - a raczej księgowi - są w stanie zepsuć nawet najlepsze samochody. W przypadku pick-upów najważniejsze są właściwości terenowe i bojowość terenowa, a dopiero na drugim miejscu jest funkcjonalność, w tym m.in. wielkość paki, dostępne wersje kabinowe, łatwość załadunku, czy odporność auta na jak najgorsze traktowanie, a dopiero w następnej kolejności wygląd.
Ale tym razem zaczniemy od niego, bo tu jest sporo zmian i to na dobre. Przód auta stał się bardziej masywny, głównie dzięki większym, bardziej wyrazistym lampom. Pod klosze których trafiły LED-owe listwy świateł do jazdy dziennej. Na szczęście pozostawiono tylny, blaszany (i przede wszystkim odporny na zarysowania) tylny zderzak.
Najnowszego Hiluxa dość mocno ucywilizowano także w środku. Wnętrze nie jest już tak spartańskie i ascetyczne, jak w poprzednich wersjach. W najnowszej odmianie bardziej przypomina kabinę aut osobowych albo modnych dziś SUV-ów. Kierowca nie ma już wrażenia zasiadania w kabinie samochodu dla farmerów. Kabina jest staranniej zmontowana, poprawiły się plastiki, a miejscami nawet pojawił się lakier fortepianowy. Jest nawet 7-calowy ekran systemu multimedialnego (standard od wersji SR). Niestety, sprowadzają nas na ziemie tandetnie wyglądające plastikowe wstawki udające aluminium.
Kolejnym śladem ucywilizowania tego, jeszcze do niedawna, szorstkiego w obyciu twardziela są systemy wspomagające kierowcę i zwiększające bezpieczeństwo, czyli wszystko to, przed czym jeszcze do niedawna dzielnie opierały się tylko pickupy i prawdziwe terenówki. Na pokładzie ósmej generacji Hiluxa pojawił się układ ostrzegający o niezamierzonej zmianie pasa ruchu, systemu rozpoznawania znaków drogowych, wykrywania pieszych, a także system automatycznie hamujący w razie wykrycia zagrożenia.
Napęd, czyli mocna strona nowego Hiluxa
Nowością jest turbodiesel 2.4 o mocy 150 KM oraz 6-biegowy automat. Silnik jest głośny (choć kabina jest lepiej wyciszona niż w poprzedniku), ale za to żwawy bardziej niż wskazują na to dane katalogowe. Spora w tym zasługa dużego momentu obrotowego (400 Nm), dostępnego już od 1600 obr./min. Kierowca do wyboru ma trzy tryby jazdy – oprócz normalnego również Eco oraz Power. W tym ostatnim pedał gazu staje się nieco czulszy, a skrzynia dłużej przytrzymuje poszczególne biegi.
W najnowszej generacji zmodyfikowano także zawieszenie. Oczywiście na tylnej osi pozostały resory, ale teraz lepiej tłumią nierówności. Poprawiło to prowadzenie, ale nadal trzeba pamiętać, że prowadzimy dużego pick-upa – auto buja się na boki w zakrętach i ospale reaguje na ruchy kierownicą. Jednak trzeba pamiętać, że to urok każdego pojazdu zbudowanego na ramie.
Właściwości użytkowe
Imponujące są też prześwit (29,3 cm) oraz kąty natarcia, które odpowiednio wynoszą 31 i 26 stopni. Według informacji producenta Hilux może brodzić do głębokości 70 cm! Równie satysfacjonująca jest też ładowność – od 1040 do 1135 kg. Standardowo Hilux jest napędzany tylko na tylne koła. Toyota nie ma międzyosiowego mechanizmu różnicowego, więc przednie można dołączyć (pokrętłem) jedynie w terenie, a także na nieutwardzonych drogach lub na śniegu.
Na szczęście najnowszą generacją nadal bez obaw można zapuszczać się w nawet bardzo trudny teren. Toyota wyposażona jest w reduktor, blokadę tylnego dyferencjału oraz coś, co przyda się mniej wprawionym w jeździe terenowej kierowcom, czyli w układ wspomagania zjazdu oraz podjazdu.
Ceny
Hiluxa można zamawiać w trzech wariantach kabiny. Od pojedynczej, przez przedłużaną (z małą ławeczką, do podwójnej. Ceny zaczynają się od 109 347 zł (wersja z krótką kabiną i napędem wyłącznie na tył). za wersję z podwójną kabiną trzeba już zapłacić minimum 135 177 zł. W tym przypadku w standardzie dostajemy już napęd 4x4. Oczywiście za widoczną na testowanym egzemplarzu zabudowę przestrzeni ładunkowej jest wyposażeniem dodatkowym. Aktualnie Toyota oferuje 5000 rabatu na każda wersję Hiluxa.