Niedoświadczony obserwator mógłby uznać, że model 150 to tylko face lifting dotychczasowego. To byłoby błędne – wprowadzono zupełnie nową serię, żadna część karoserii nie jest zgodna z elementami poprzednika. Pod względem technicznym różnice są mniejsze – zwłaszcza podstawowych założeń konstrukcyjnych.
Osobom, które przesiądą się tu z poprzednika, oprócz nowego i nowoczesnego kokpitu rzuci się w oczy brak dźwigni reduktora. Czyżby Toyota chciała oszczędzić na tej przekładni? Nie, teraz uruchamiana jest ona przełącznikiem. Poza tym zachowano dodatkowy przycisk do blokowania centralnego mechanizmu różnicowego. Oba przełączniki można uruchamiać oddzielnie.
Kto po nowym modelu spodziewałby się znaczącego skoku jakościowego, może poczuć się zawiedziony – nie jest źle, ale też trudno mówić o wyszukanej elegancji. Za to bez wątpienia poprawiła się funkcjonalność. Do ciekawostek zaliczymy elektryczne składanie 3. rzędu siedzeń. Ale czy musi on kosztować aż 25 tys. zł? Może już lepiej było wprowadzić mechaniczne składanie za bardziej rozsądną cenę…
Pojawiło się sporo nowości, które ułatwiają jazdę w terenie, np. system zmiennych stabilizatorów KDSS dostępny niemal we wszystkich wersjach. Odmiana Prestige zawiera „pakiet terenowy”: regulację prędkości Crawl Control, system kamer „Multi-terrain Monitor”, który za pomocą 4 kamer kontroluje obszary niewidoczne dla kierowcy przed, obok i za pojazdem i wyświetla obraz na centralnym monitorze, pełną blokadę mechanizmu różnicowego osi tylnej, monitor pokazujący kąt skrętu kół oraz przypominający rozwiązania Land Rovera system „Multi-terrain Select”. MTS ingeruje w charakterystykę regulacji elektronicznych systemów antypoślizgowych.
Paleta możliwości rozciąga się od „mud&sand” (błoto i piasek) – gdzie w interesie optymalnego utrzymania rozpędu dopuszcza się duży poślizg kół – do „rock” (skała) gdzie koła praktycznie nie mogą obrócić się w miejscu – aby dać możliwość elastycznego wspinania się bez uszkodzeń.
W praktyce w terenie wszystko to działa w sposób imponujący. Dzięki możliwości wyłączenia lub przesterowania wspomagaczy, doświadczeni kierowcy mają możliwość samodzielnego reagowania, mniej doświadczeni mogą posiłkować się elektroniką.
Również na normalnych drogach Land Cruiser prowadzi się przyjemnie: bardziej poręcznie i bezpośrednio niż dotychczas, w sumie też bardziej sztywno. Sterowanie przejętej w zasadzie z poprzednika automatycznej skrzyni działa zdecydowanie lepiej – z większą konsekwencją wykorzystuje przekładnię hydrokinetyczną.