Pan Adrian zaparkował wieczorem swoje Mitsubishi Pajero pod blokiem kolegi. Kiedy o północy wsiadł do auta i uruchomił silnik zauważył, że pracuje on znacznie głośniej niż dotychczas.
Pewnie uszkodziłem tłumik, albo wypaliła się w nim dziura – pomyślał. Zajrzał pod auto, ale nic podejrzanego nie zauważył – tłumik nie był oberwany, na tablicy rozdzielczej nie świeciła się żadna czerwona kontrolka, więc postanowił dojechać do domu.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy następnego dnia w warsztacie Mitsubishi mechanik wprowadził jego Pajero na podnośnik. Okazało się bowiem, że w układzie wydechowym brakuje katalizatora.
Nie, nie odpadl ze starości. Został bardzo precyzyjnie wycięty między dwoma uchwytami rur tłumika. Mechanik stwierdził, że musiał zrobić to fachowiec używający małej szlifierki kątowej na baterie.
Co robić? Wstawiamy nowy – zapytał mechanik. A ile to kosztuje? 5 tysięcy brutto, plus robocizna 200-300 zł. Za godzinę wyjeżdża pan od nas sprawnym autem – zapewniał mechanik.
Pan Adrian nie był przygotowany na tak duży wydatek związany z wstawieniem nowego katalizatora. Wybrał rozwiązanie tymczasowe – w mejsce katalizatora wspawano zwykłą rurę.
Mechanik na odjezdnym poradził, aby pan Adrian poszukał albo zamiennika, albo katalizatora uniwersalnego. Zamienniki kosztują około tysiąca złotych, a katalizator uniwersalny można kupić w internecie już za kilkaset zł.
Dlaczego giną katalizatory? Komu opłaci się ryzykować i wycinać pod autem fragment układu wydechowego?
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ceramiczne wkłady katalizatorów pokryte są metalami szlachetnymi – platyną, palladem. To dzięki nim w katalizatorze redukowane są szkodliwe substancje zawarte w spalinach: tlenki azotu, węglowodory, tlenek węgla.
Metale szlachetne z wkładów katalizatorów można odzyskiwać. Dlatego w całej Polsce działa dość gęsta sieć punktów skupu katalizatorów (i innych metali). Ceny są zachęcające. Za zużyty katalizator można dostać od kilkuset złotych do nawet 1500 zł.
I właśnie te wysokie ceny i łatwość zbytu skłaniają złodziei do łatwego zarobku. W punkcie skupu nikt o nic nie pyta. Wypłata następuje od razu w gotówce.
Kradzieże katalizatorów to moda ostatnich kilku lat. Mechanicy potwierdzają, że do serwisów przyjeżdża coraz więcej aut, których właściciele zgłaszają problemy z silnikiem lub układem wydechowym, a potem okazuje się, że powodem niedomagań jest wycięty katalizator.
Jak się ustrzec kradzieży katalizatora? To bardzo trudne. Jego wycięcie zajmuje złodziejowi dosłownie kilka minut. Bardziej na kradzież narażone są auta terenowe i wyżej zawieszone (łatwiej dostać się pod auto i operować narzędziami).
Nie należy parkować w nieznanej okolicy, na nieoświetlonych fragmentach ulic czy placów. Jeśli nasz samochód ma wykupione ubezpieczenie AC ubezpieczyciel pokryje koszt zakupu nowego katalizatora i jego montażu.
Przy braku AC – a takich aut jest większość – właściciel musi naprawę sfinansować z własnej kieszeni. Trzeba wtedy szukać albo zamienników, albo katalizatorów uniwersalnych.
Wspawanie rury w miejsce katalizatora nie jest dobrym rozwiązaniem. W nowszych modelach aut w układzie wydechowym za katalizatorem montowana jest druga sonda lambda. Jeśli katalizatora zabraknie, komputer odbierze to jako usterkę i przestawi silnik w tryb awaryjny.
Brak katalizatora będzie także dużym problemem podczas corocznego przeglądu technicznego auta – diagnosta nie dopuści go do ruchu.