wstąpiły do UE. Odwiedziliśmy Czechy, Słowację i Węgry. W każdym z krajów obserwowaliśmy, jakie auta cieszą się największą popularnością, czy jest dużo ofert sprzedaży i jak kształtują się ceny. Próbowaliśmy ocenić też zmiany na rynku motoryzacyjnym po wejściu do Unii. Czy podobnie jak Polska kraje te zamieniają się w złomowiska zasypywane starymi samochodami sprowadzanymi z Zachodu? Po Skodę do Republiki Czeskiej Najpopularniejszy samochód u naszych południowych sąsiadów to Skoda (z wiadomych względów), która zresztą jest autem często kupowanym także w Polsce. Oferta sprzedaży używanych samochodów tej marki przedstawia się imponująco, jednak ceny często przewyższają notowania w Polsce - np. Octavia 1.6/75 KM LX z 1999 r. w Czechach wymaga wydania 27,8 tys. zł, w Polsce - 26,1 tys. zł; za Fabię 1.9 TDI z 2000 r. trzeba zapłacić 39 tys. zł, w Polsce 31,1 tys. zł. Zdarzają się wyjątki: np. Octavia 1.9 SDI z 2001 r. w Czechach kosztuje 32,8 tys. zł, w Polsce 35,5 tys. zł. Ceny aut w Czechach to przykładowe oferty z tamtejszych komisów, porównujemy je z notowaniami publikowanymi przez polski Eurotax. Jeżeli chodzi o inne marki na rynku wtórnym, to sytuacja przedstawia się nieco inaczej niż w naszym kraju. Czesi sprowadzają z zagranicy tylko nowsze auta. Ich prawo zabrania importu pojazdów starszych niż 8-letnie. Dlatego w komisach mało jest samochodów wyprodukowanych przed 1996 r. W Czechach nie ma akcyzy jak w Polsce, jest za to jednolity podatek wynoszący 19 procent wartości auta. Z wywozem pojazdu do Polski nie ma problemów. Podobnie jak w Niemczech trzeba wykupić miesięczne ubezpieczenie, które w przypadku auta nabytego w Pradze kosztuje 3000 koron (ok. 420 zł), poza stolicą o 2000 koron więcej (ok. 700 zł). Można uprościć sobie te procedury, korzystając z usług Auto Bazáru, który załatwi dokumenty. Pojazdy nowsze, podobnie jak większość Skód, mają często ceny wyższe od oferowanych w Polsce, np. Saxo 1.1/60 KM z 97 r. kosztuje 14,7 tys. zł, w Polsce - 12 tys. zł; Polo 1.2/54 KM z 2002 r. to wydatek 30,6 tys. zł, w Polsce jest o 2 tys. zł tańsze. Po znalezieniu nawet bardzo atrakcyjnej oferty pozostaje jednak istotny problem. Jeśli dodać do ceny wyjściowej auta opłaty fiskale w naszym kraju, zakup przestaje być atrakcyjny. Podobnie jak w przypadku sprowadzania samochodów z innych krajów Unii Europejskiej trzeba zapłacić akcyzę. Jej wysokość uzależniona jest od roku produkcji i pojemności silnika pojazdu (wynosi nawet 65 proc. wartości auta). Na Słowacji wcale nie jest taniejNa Słowacji można taniej spędzić urlop niż w Czechach (ceny są nieco niższe), jednak nie ma to odzwierciedlenia w rynku motoryzacyjnym. Ceny aut są porównywalne, a nawet wyższe. Tu bogatsza oferta dotyczy starszych samochodów (więcej na rynku wtórnym jest wiekowych Skód). Na Słowacji nie ma ograniczeń wiekowych przy imporcie samochodów i podobnie jak w Czechach nie ma też akcyzy. Przy pierwszej rejestracji Słowacy muszą dokonać opłaty na tzw. Fundusz Recyklingowy, co kosztuje 3000 SKK (ok. 330 zł). Oferta dla polskiego klienta nie jest atrakcyjna, np. za Golfa 1.4/75 KM z 98 r. trzeba zapłacić 30,9 tys. zł, w Polsce 27,3 tys. zł; Punto 1.1/55 KM z 98 r. kosztuje 19,3 tys. zł, w Polsce ok. 15 tys. zł. Zdarzają się też auta tańsze niż u nas (np. Polo 1.4/60 KM z 97 r. kosztowało 17,6 tys. zł, w Polsce 18,6 tys. zł), jednak i w tym przypadku po doliczeniu opłat fiskalnych zakup przestanie być opłacalny. Na Węgrzech najwyższe cenyNa Węgry lepiej wybrać się po dobre wino lub salami niż po używany samochód. Ceny są wygórowane, a auta w różnej kondycji (niektóre bez remontu raczej nie dojechałyby do Polski). Węgierskie prawo zabrania sprowadzania pojazdów wyprodukowanych przed 1992 rokiem. Wysokość podatku rejestracyjnego obowiązującego przy dopuszczaniu samochodu do ruchu na Węgrzech zależy od rodzaju silnika i stopnia uciążliwości dla środowiska. Porównując ceny popularnych w naszym kraju Skód (np. Fabia 1.4 Classic z 2000 r. - 33,4 tys. zł, w Polsce 23,5 tys. zł; Octavia 1.6 LX z 98 r. na Węgrzech 29,2 tys. zł, w Polsce 24,6 tys. zł), można wysnuć tylko jeden wniosek - u nas auta są tańsze. Nie chodzi tylko o wyższy koszt zakupu (czasem można trafić na okazję) - po dodaniu akcyzy cena staje się absurdalna.
Dużo ofert, wysokie ceny
To już kolejna wyprawa w celu oceny atrakcyjności zakupu auta z drugiej ręki za granicą. Po sprawdzeniu oferty w krajach "starej" Unii Europejskiej (Niemcy, Francja i kraje Beneluksu) tym razem wybraliśmy się do trzech państw, które podobnie jak Polska 1 maja 2004 r.