Logo
UżywaneFord wreszcie jest coś wart

Ford wreszcie jest coś wart

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Ford miał w swej histrorii wiele ciekawych modeli, żaden jednak niezaskoczył klientów tak jak Focus prezentujący New Edge Design. Ale jego karoseria, do której wszyscy zdążyli już przywyknąć (choć nikomu się ona nie opatrzyła), nie stanowiła wcale końca zaskoczeń.

Ford wreszcie jest coś wart
Zobacz galerię (3)
Auto Świat
Ford wreszcie jest coś wart

Dostaliśmy tu bowiem zupełnie nowy układ jezdny, który już po pierwszych 900 km jazdtestowych otrzymał taką ocenę (wpis do księgi wozu): "Nawet przy pięciu osobach na pokładzie i wypełnionym po dach bagażniku auto zachowuje się bardzo pewnie. A pełna obsada siedzeń nie obniżyła komfortu podróży". Jest to jednocześnie najkrótszy możliwy opis przestronności wnętrza naszego kombi. Szerokie, duże i wygodne fotele przez cały test sprawowały się znakomicie. Natomiast zawieszenie po prostu zachwyciło od pierwszych chwil. Zakupione do testu długodystansowego auto miało wyposażenie Trend, najczęściej w skali Europy wybierane przez klientów. Samochód nabyto w Niemczech, więc specyfikacja znacznie się różniła od przewidzianej na rynek polski - obejmowała między innymi klimatyzację, ASR, ESP, podgrzewaną przednią szybę, alarm i dwa pakiety: "Turnier", oznaczający w kombi także relingi dachowe oraz "Komfort" z elektrycznie sterowanymi szybami drzwi tylnych oraz zdalne sterowanie centralnym zamkiem. Właśnie niektóre elementy wyposażenia otrzymywały negatywne oceny. Kolejny wpis w księdze auta: "Zdalne sterowanie centralnym zamkiem jest idiotyczne". Redaktor testowy ma tu zupełną rację. No bo sami się w to wsłuchajcie: nacisnąć guzik na pilocie raz - zamknięcie zamków. Dwa razy - uruchomienie alarmu. Kolejne naciśnięcie to odblokowanie drzwi kierowcy, drugie po nim to odblokowanie drzwi pozostałych. Aby otworzyć klapę bagażnika, trzeba dwukrotnie nacisnąć inny guzik pilota. Dostępu do silnika broni maska zamykana na kluczyk, którego dziurki szukać należy pod uchylnym emblematem marki na "grillu". Podobnie jest z wlewem paliwa, tyle że tam przynajmniej nie trzeba wytężać intelektu na szukanie dziurki od kluczyka. Nielogiczne są też wskaźniki blokady tylnych okien (zabezpieczenie przed użyciem przez dzieci). Jeśli widać na nich kolor zielony, to okna są... zablokowane, czerwony zaś - odblokowane! Denerwujący jest też system regulacji wysokości fotela kierowcy korbką (przejęty z modeli Sierra i Mondeo) oraz włączanie spryskiwania szyby przedniej przyciskiem na końcu dźwigni wycieraczek. Pociągnięcie dźwigni do siebie włącza tylko wycieraczkę i spryskiwanie szyby tylnej. Także ogrzewanie przedniej szyby nie uzyskało aplauzu, bo za cenę bezproblemowego pozbywania się oblodzenia w zimie (ile jest takich dni?!) trzeba było codziennie godzić się na połyskiwanie przed oczami drucików i gorszą widoczność w ciemne dni. Najwyższe pochwały nieodmiennie zbierał układ jezdny, nieźle oceniano także 100-konny silnik o aluminiowej konstrukcji. Jego największa wada to uzyskiwanie odpowiednich do mocy znamionowej osiągów dopiero przy brutalnym deptaniu pedału gazu, co oczywiście źle się kończyło pod dystrybutorem na stacji benzynowej. Średnie testowe spalanie wyniosło 9,1 l/100 km benzyny 95-oktanowej. Wypadło więc o niemal dwa litry więcej niż na znormalizowanej trasie pomiarowej - jednak w teście samochód najczęściej jeździł pod pełnym obciążeniem, z całkowicie otwartą przepustnicą. Co jednak w tym najważniejsze, podczas naprawdę ogromnie intensywnej eksploatacji ten Ford nigdy nas nie zawiódł. Jedyne "poważne" zastrzeżenia dotyczyły lekkiego podzwaniania gdzieś w trzewiach klapy bagażnika na złej nawierzchni (drzwi te wymieniono i tak przy przebiegu 66 099 kilometrów z powodu uszkodzenia blacharskiego) oraz brzęczenia blaszanej termicznej osłony katalizatora. Istotniejszą wadą było nierównomierne zużywanie się opon - bardzo zresztą głośnych. Zaprzyjaźniliśmy się z Focusem. Służył wiernie przez 15 miesięcy, nigdy nie domagał się żadnych napraw awaryjnych, o interwencji pomocy drogowej nie wspominając. Mówiąc krótko, zachowywał się tak, jak przystało nowoczesnemu samochodowi: nie rzucał się w oczy i był zawsze gotowy do pracy.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: