Więc co? Auto wytwarzane jest w fabryce Ned-Car w Holandii.W programie Mitsubishi Space Star miał być prawdziwą gwiazdą: samochód dla każdego, jeden do każdego celu. I taka właśnie wszechstronna gwiazda (w wersji GDI 1800 GLX) rozpoczęła długodystansowy test w lipcu 1999 roku. Pierwsze wrażenie było identyczne u wszystkich: odważne zestawienie barw. Ujmując konkretnie: samochód w kolorze "wenecki turkus" okraszony został dwukolorowym kokpitem.Chyba sam producent był nie do końca przekonany do tej kombinacji wizualnej, bo wycofano to zestawienie z oferty. W niczym nie zmieniło to jednak naszego stosunku do samochodu, bo przyzwyczailiśmy się dostrzegać raczej piękno wewnętrzne, czyli to, co się kryje pod kolorami.A tu pod blachami pracował 122-konny silnik benzynowy z wtryskiem bezpośrednim, który miał panować na lewym pasie autostrady, zachowując przy tym szkocką oszczędność. Już z wcześniejszych testów wiedzieliśmy, że tego typu silniki są oszczędne tylko przy częściowym obciążeniu. Nielekka noga albo autostrada oznacza dopłatę ekspresową. Tym razem narzut okazał się dość spory: 9,5 l/100 km na trasie testowej. Taka ilość benzyny wystarczy dla 163--konnego Mercedesa C z kompresorem! Nie do przecenienia natomiast jest wartość użytkowa Space Stara, którą najprościej ująć w trzech słowach: zwrotny, ogromny, wszechstronny. I to właśnie najczęściej się powtarza w księdze testowej auta i potwierdziło się na 100 tys. km w najdziwniejszych sposobach użytkowania.Auto, niczym w reklamie "garbusa", jeździło, jeździło, jeździło... W pierwszej połowie testu - nie licząc trafiającej się czasem niechęci silnika do rozruchu na zimno - wszystko odbywało się bez większych problemów. Po 30 tys. km trzeba było wymienić Klocki hamulcowe. O takiej konieczności samochód powiadomił piskiem, a zatrzymać się było coraz trudniej.Niestety, przy stanie licznika 47 415 km zaczęła się epoka wizyt w serwisach. Spod maski, a dokładniej spod pokrywy zaworów, bardzo do tej pory chwalonego (mimo wysokiego spalania) silnika zaczęły dobiegać niepokojące, głośne dźwięki. Mocy nie brakowało, ale aby uspokoić silnik, trzeba było zamontować zestaw nowych hydraulicznych popychaczy zaworów. Nie problem, w końcu Mitsubishi to trzy lata gwarancji.Trochę po przekroczeniu 48 tys. km pojawiło się kolejne wyzwanie: podnoszenie elektrycznie sterowanej szyby drzwi kierowcy zmieniło się w loterię: zamknie się czy nie. Często trzeba było naciskać przycisk kilkakrotnie, nim szyba się zamknęła. Działo się to nie zawsze, dlatego elektryk przyglądał się samochodowi z bezradną miną.I tak było jeszcze długo, bo przyczyny nie zdołano wykryć. Przy 70 922 km, przy wtórze ponownie piszczących przednich hamulców zajechaliśmy do serwisu, gdzie wymieniono cały układ sterowania szybami.Wymieniono także katalizator, który o kończącej się skuteczności dawał znać tak głośno, że przestawał być słyszlany tylko przy hamowaniu. Okazało się, że pękła obudowa. Reakcja szefa serwisu wskazywała, że to przypadek jednostkowy: "Dlaczego to wszystko musi się przytrafiać właśnie wam?! Inne Space Stary jeżdżą bezproblemowo i bez dotykania latami!" Czy to prawda?Przytrafiło się nam także coś niemiłego: przy pedale gazu wciśniętym w podłogę auto nie chciało jechać. Sposób radzenia sobie z sytuacją, wymyślony przez nas, gdy serwisant rozłożył ręce, był prosty. Należało zjechać na pobocze, wyłączyć silnik, nieco odczekać i ponownie uruchomić silnik. Pomagało aż do następnego razu. Po kilku chybionych diagnozach okazało się, że przyczyną jest zapieczona piasta przepustnicy. Po oczyszczeniu wyglądała jak nowa, a Space Star aż po koniec testu jeździł jak burza.Podsumowanie: Space Star miał kilka usterek usuniętych w ciągu produkcji. Niedoróbki jakościowe i montażowe dałoby się przeboleć, ale niskiej jakości hamulców i kłopotów z silnikiem już nie. Najważniejszy wniosek z testu związany jest z potencjalną ekonomiką silnika z bezpośrednim wtryskiem benzyny. Delikatnie jeżdżący kierowcy go wykorzystają, ale jadąc z dużym obciążeniem, nawet oni nie mają szans na niskie spalanie. Nie rozwiązano problemu związanego z wtryskiem bezpośrednim - osadzania się nagarów.
Gwiazdorskie dąsy
W roku 1998 Mitsubishi wprowadziło niezwykły pojazd: Space Star. Nie kompakt, nie kombi i nie minivan.
Auto Świat
Gwiazdorskie dąsy