Ceny spadają, gdyż od pewnego czasu na giełdę przyjeżdża więcej osób chętnych do sprzedaży aut niż do zakupu.Dwie średnie wypłaty (czyli około 3 tys. zł) nie zapewniają na rynku wtórnym szerokiego wyboru. Do dyspozycji są głównie Polonezy, Maluchy, Fiaty 125 i samochody z byłego NRD oraz Europy Wschodniej.W sektorze aut rodzimej produkcji w Elizówce obok Lublina najliczniejszą i najtańszą grupę stanowiły Maluchy z 1989 i 1990 roku, lecz zainteresowanie nimi było niewielkie. Właściciel 12-letniego Fiata 126p miał nadzieję, że znajdzie się chętny do zakupu z kwotą 1950 zł. Pozostałe egzemplarze tego rocznika oferowane były o 100 zł taniej, natomiast 1990 rocznik można było nabyć, płacąc 1950-2100 zł. O rok młodsze pojazdy, czyli dziesięciolatki, miały bardziej zróżnicowane ceny: od 2250 do 2700 zł. Pozostałe wystawione do sprzedaży młodsze roczniki wyceniono powyżej 3000 zł.W ostatnim okresie nieco większym wzięciem cieszą się na lubelskim rynku Polonezy Caro z instalacją gazową. Egzemplarze bez "gazu" mimo niskich cen nie znajdują klientów. Sprzedający za 2900 zł Poloneza 1.5 SLE z 1991 roku (przebieg 61 tys. km) kolejny raz przybył na giełdę i oczekiwał na nabywcę podobnie jak inni właściciele Polonezów tego typu.Wśród zachodnich pojazdów mniej zamożni giełdowicze też mogli znaleźć coś dla siebie. W tym sektorze poszukiwane są głównie tanie auta z silnikami Diesla. Najtańsze są jednak kilkunastoletnie i przez to trudniej zbywalne, np. właściciel Mazdy 626 LX 2.0 D żądał 3000 zł (rok 84, przebieg 300 tys. km).Ford Fiesta z 1982 roku (za 2000 zł) z silnikiem benzynowym o poj. 935 ccm i przebiegiem 74 tys. km wzbudzał umiarkowane zainteresowanie - głównie pytano o stan silnika i trwałość nadwozia.Koneserzy i świeżo upieczeni kierowcy zwracali uwagę na bogate wyposażenie (alufelgi, centralny zamek, immobiliser, elektrycznie sterowane fotele i szyby, wspomaganie i regulacja kierownicy, klimatyzacja, deska Digital) Chevroleta Camaro. Cena 7700 zł, przebieg 209 tys. km.Na giełdzie samochodowej w Olsztynie wystawiający auta w sędziwym wieku, jak sami twierdzili, na brak zainteresowania potencjalnych klientów nie narzekali. Większość chciała zamienić wysłużony samochód na nowszy, ale nie nowy. Gdyby pieniędzy wystarczyło na zakup nowego pojazdu, nie trzeba byłoby w upale stać na giełdzie, a wystarczyłoby stare auto zezłomować i udać się do salonu Fiata lub Daewoo po nowy tańszy o 4 tys. (z racji złomowania) samochód. Zdarzają się na giełdach kupcy, którzy poszukują bardzo tanich egzemplarzy w celu ich złomowania i skorzystania z rabatu. Z drugiej strony za 3 tys. zł można znaleźć na giełdzie ciekawe auta. Ciekawe, nie dlatego że dobrze wyposażone i z mocnymi jednostkami napędowymi, ale dlatego że ich właściciele, jeżdżąc przez wiele lat, popra-wiali ich parametry. Volkswagen Golf GTI przeszedł w tym roku (po przejechaniu 300 tys. km) remont silnika. Sprzedający zapewniał, że jednostka napędowa została lekko tuningowana. Przednie koła zaopatrzono w tarcze wentylowane i amortyzatory gazowe. Golf miał kosztować 4,5 tys. zł, a więc w dwóch średnich wypłatach się nie zmieścił. Zainteresowanie oglądających wzbudzał 10-letni Fiat 125 2.0 wyposażony w jednostkę napędową przełożoną z Mirafiori. Auto po kapitalnym remoncie silnika, zawieszenia i karoserii było do kupienia za 4,2 tys. zł. Miało zamontowaną instalację gazową oraz alufelgi. Przypominająca nieco Suzuki Alto Łada Oka 650 z roku 1991 wyceniona została na 2 tys. zł. Cena okazała się na tyle atrakcyjna, że jeden z klientów udał się do bankomatu po pieniądze. Kilkunastoletni Trabant 1.1 kosztował 4 tys. zł. Jednak jego właściciel był skory do opuszczenia ceny.
Na każdą kieszeń
Aby nabyć auto używane, nie potrzeba dużej gotówki. Kilka tysięcy złotych wystarczy, żeby z bazaru motoryzacyjnego odjechać własnym samochodem.