Owszem, egzemplarze trafiające na europejski rynek produkowane były w Anglii, ale przeważająca część podzespołów, w tym większość jednostek napędowych, była dziełem japońskich inżynierów. Jedynie wersja z dieslem 1.9 dCi jest niepodważalnym dowodem wpływu Renault. Skąd więc chętnie rozpowszechniana teoria o "francuskim" Nissanie? Wydaje się, że to najprostszy sposób uzasadnienia większej niż w przypadku poprzednika (P11) ogólnej awaryjności.Opinię popsuły usterki "wieku dziecięcego"Niezawodny wizerunek Primery, wypracowany przez wcześniejsze generacje, szczególnie ucierpiał w początkowym okresie produkcji. Sporo kłopotów sprawiało szybko zużywające się zawieszenie, z którego bardzo często dochodziły denerwujące odgłosy. Szczególnie nietrwałe okazały się sworznie wahaczy, które początkowo wytrzymywały zaledwie 20-40 tys. km. Równie szybko zużywały się łączniki tylnego stabilizatora. W obu przypadkach słabość została dostrzeżona przez producenta i wprowadzonoczęści lepszej jakości (w 2004 r.). Niestety, jedynie w oryginale zmieniono konstrukcję łączników (wymagało to m.in. powiększenia otworów w stabilizatorze) i na dobre wyeliminowano kłopoty z trwałością. Natomiast osoby mające Primerę z początku produkcji i obsługujące ją poza ASO mogą nadal narzekać na krótką trwałość tego elementu, bo zamienniki nie zostały poprawione.Przy zakupie warto też zwrócić uwagę na stan poduszki przedniego wahacza - wypełniona olejem po pewnym czasie traci szczelność, trzeba wtedy wymienić cały wahacz (oryginał kosztuje 1055 zł). Tylne zawieszenie z belką skrętną poza wcześniej wspomnianymi łącznikami stabilizatora jest właściwie bezawaryjne. Dość częstą usterką modelu P12 są wycieki z przekładni kierowniczej. Problem jest o tyle poważny, że producent nie przewidział nowych uszczelniaczy jako części zamiennej, a wymiana przekładni to wydatek około 3000 zł. Dziwi również brak dostępu do oryginalnych drążków kierowniczych - w ASO dokupimy jedynie końcówki drążków.Na szczęście są one dostępne jako zamienniki, a niektóre warsztaty (również ASO) opracowały własny sposób na wymianę uszczelniaczy przekładni kierowniczej, ograniczając koszt naprawy do kilkuset złotych. Niekiedy można się było spotkać z dziwnym zjawiskiem samoczynnego włączania się kamery cofania podczas hamowania. To wina zawilgocenia wiązki elektrycznej tylnej lampy (powstaje zwarcie). Wymieniając ją na nową, usterkę usuniemy za 280 zł.W Primerze natkniemy się na dużą ilość elektronikiUżytkując Primerę, z pewnością zetkniemy się z uszkodzonymi siłownikamicentralnego zamka. Tu francuski producent tego elementu próbował zaoszczędzić i zastosował plastikowe tryby, które z czasem po prostu się ścierają, a koszt jednej sztuki to 580 zł - alternatywą może być jedynie część używana, ale to ryzykowny zakup, bo za chwilę może stać się to samo. Poza tym wyposażenie auta jest dość niezawodne, ale pod warunkiem, że w instalacji nikt nie "dłubał" - jak większość nowoczesnych aut również ostatnia Primera ma centralny komputer koordynujący pracą wszystkich zespołów auta. Niefachowa ingerencja powoduje, że auto zaczynają dręczyć trudne do szybkiego zdiagnozowania usterki - ten problem dotyczący szczególnie aut powypadkowych.Oferta silników nie jest zbyt bogata. Podstawowa jednostka to benzynowy silnik 1.6 (seria QG 16) o mocy 109 KM, ale na rynku wtórnym nie jest on zbyt popularny. Poza tym do ważącego prawie 1300 kg auta okazuje się po prostu za słaby. Lepszy wybór to motor 1.8/116 KM (seria QG18), który przyspieszeniem na poziomie 11,9 s do 100 km/h też nie zachwyca, ale ma wyraźnie lepszą elastyczność. Oba miewają problemy z nadmiernym zużyciem oleju, które w niektórych przypadkach sięga nawet do 1 l/1000 km. Tymczasem producent dopuszcza tylko 0,5 l na tym dystansie. Jeśli będziemy mieli pecha i zaobserwujemy w naszym egzemplarzu taki problem, pomoże tylko wymiana pierścieni tłokowych (poprawiona konstrukcja). Warto się jednak przed tym zastanowić - w ASO za taki zabieg zapłacimy 3,5 tys. zł. Może więc taniej będzie systematycznie sprawdzać i dolewać oleju.Tego typu uciążliwości rzadko występują w silniku 2.0/140 KM, który wydaje się najbardziej wart zakupu. Przemawia za nim dobra dynamika, przyzwoite spalanie (średnio na poziomie 9 l/100 km) i najmniej zawodna konstrukcja. Jeśli pominąć koszty dolewanego oleju, to obsługa wymienionych silników nie jest kosztowna, rozrząd napędzany jest bezobsługowym łańcuchem, więc właścicielowi pozostaje wymiana filtrów i oleju. Czasami zdarza się uszkodzenie przepływomierza (produkcji Boscha), ale koszty wymiany nie są bardzo wysokie (410 zł).Wśród diesli mamy do wyboru dwie jednostki: francuską 1.9 dCi i japońską 2.2 dCi. Ze względu na wyższą niezawodność lepiej wybrać silnik większy, tyle tylko, że znacznie trudniej go spotkać. Początkowo diesel 2.2 dysponował mocą 126 KM, jednak okazał się zbyt paliwożerny i po roku produkcji zmieniono mu oprogramowanie, podnosząc moc do 139 KM - stał się oszczędniejszy i bardziej dynamiczny. Silnik produkcji Renault budzi więcej kontrowersji, gdyż w Renault Lagunie dał się poznać jako wyjątkowo awaryjny. Tymczasem mechanicy zajmujący się Nissanami mocno na niego nie narzekają. Jak to wytłumaczyć? Na potrzeby Primery częściowo zmienił się osprzęt silnika, ale słynna z częstych awarii turbosprężarka firmy Garet pozostała ta sama. Trzeba jednak zaznaczyć, że największe kłopoty z tym silnikiem firma Renault miała w latach 2001-2002, a w Nissanie zaczęto go montować od 2003 roku, więc już po poprawkach. Wpływ na dłuższą żywotność turbin może mieć też częstsza wymiana oleju - w Nissanie co 15 tys. km, Renault pod wpływem marketingowców zaleciło co 30 tys. km, czyli stanowczo za rzadko. Osoby, które wybiorą benzynowy silnik 2.0 lub któregoś z diesli, nie będą narzekać na osiągi. Układ jezdny jest bezpieczny - auto prowadzi się pewnie i gwarantuje niezły komfort. Można się jednak przyczepić do niedostatecznego wyciszenia pracy zawieszenia i zbyt dużej średnicy zawracania (12,2 m). Podczas jazdy mogą denerwować też dość częste trzaski dochodzące z tapicerki. Niestety, jeśli chodzi o jakość zastosowanych we wnętrzu materiałów, opisywana Primera wypada wyraźnie gorzej od poprzednika.Odważne kształty godzą się z funkcjonalnościąAtutem samochodu jest dość dobre wyposażenie. W standardzie znajdziemy aż 6 poduszek powietrznych, klimatyzację, dwupłaszczyznową regulację kierownicy, "elektrykę" szyb i lusterek. W bogatszych wersjach, np. Visia, można spotkać ESP i reflektory ksenonowe. Znakiem rozpoznawczym modelu jest kamera cofania, po wrzuceniu wstecznego obraz z niej możemy obejrzeć na dużym wyświetlaczu na centralnej konsoli. Nadwozie jest bardzo efektowne, chociaż nie wszyscy zaakceptują oryginalne wzornictwo. Jednak nowatorskie kształty wcale nie pozbawiły Primery funkcjonalności. Dostępne są trzy wersje: sedan, hatchback i kombi i każda sprawdzi się w roli auta rodzinnego - wnętrze jest dość obszerne. Wystarczająco pojemne okazują się też bagażniki, nawet niepraktyczna wersja sedan pomieści w kufrze 450 l.W Polsce Nissan Primera nie sprzedawał się aż tak dobrze, jak konkurencyjne Renault Laguna, ale wybór zadbanych aut i tak jest dość dobry.Zdaniem fachowcaW przypadku Primery P12 nie należy ulegać powszechnej opinii mówiącej o dużej awaryjności tego modelu. To, że w początkowym okresie było kilka wpadek, nie ma obecnie większego znaczenia. Wszystkie egzemplarze, które przeszły okres gwarancyjny, dolegliwości "wieku dziecięcego" mają już wyeliminowane. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do niezawodności, niech poszuka auta poliftingowego, które wyraźnie poprawiono. Wiele osób ma rozterki przy zakupie wersji z dieslem 1.9 dCi, ale nie ma szczególnych powodów, by bać się tego silnika - jego awarie w Primerze nie są częste.Mariusz Michlicki,kierownik serwisu w ASO Nissana Jaworski-Gajewski NASZ WERDYKTAtutem Primery jest nietuzinkowa sylwetka, ale poza nią i kilkoma gadżetami, np. kamerą cofania, to dość przeciętny samochód, nie wyróżnia się ani właściwościami jezdnymi, ani osiągami. Mimo to niezależnie od wersji nadwoziowej będzie dobrym autem dla rodziny. Niestety nie jest już tak niezawodna jak poprzednik. Wina leży po części w próbach szukania oszczędności (współpraca z Renault), ale i w większym skomplikowaniu konstrukcji, chociaż warto podkreślić, że egzemplarze produkowane od 2005 roku są dużo lepsze. Obiektywnie oceniając to auto, można stwierdzić, że nie jest to zakup bardzo ryzykowny. Większość konkurentów również bywa zawodna, ale kiedyś Nissan świecił przykładem...
Nissan Primera - Co się stało z legendą niezawodności?
Nissan Primera P12 wszedł na rynek już po przejęciu firmy przez Renault, ale prace projektowe rozpoczęły się dużo wcześniej. Więc teoria, że auto nie ma już nic wspólnego z japońską marką, jest dużym nadużyciem.