Przy projektowaniu praktycznego wnętrza producent poświęcił wiele uwagi osobom, które muszą podróżować z tyłu. Mowa m.in. o inteligentnym systemie konfiguracji tylnych siedzeń który pozwala na przewożenie desek surfingowych, zabawek oraz wszelkiego rodzaju drobiazgów. Np. z łatwością można schować 5. siedzenie i podróżować w 4-osobowym składzie. Poza tym fotele da się przemieszczać do tyłu i na boki, a można je również całkowicie schować w podłodze. To dzięki takim właśnie przekonującym rozwiązaniom Meriva uzyskuje przewagę na tle klasowej konkurencji i często wygrywała testy porównawcze, które ukazywały się na łamach "Auto Świata". Działo się tak na długo przed tym, jak wielofunkcyjny minivan Opla pojawił się na naszymredakcyjnym parkingu.
Już po kilku tygodniach zachwyt nad samochodem zachęcił kolegów do spontanicznych komentarzy: "Fantastyczny pojazd podróżny", "Szybki, wygodny, oszczędny! Klasa w pełnym tego słowa znaczeniu". Duży, praktyczny, a do tego bezawaryjny
Jego wielkość sprawdzała rodzina Brzozowskich. Janek (11), Julka (7) oraz Piotrek (6 miesięcy) zostali naszymi kandydatami do odbycia kilku podróży. W bagażniku (350 l) udało się zapakować sporo rzeczy: wózek dziecięcy, lodówkę samochodową i wiele innych drobiazgów.
"Bagażnik swą konstrukcją wymusza układanie rzeczy w kilku warstwach − krytykuje Andrzej (42), ojciec rodziny. - Dlatego zazwyczaj wszystko wygląda na niedbale zapakowane. Ale pomimo tego Meriva zapewnia dużą przestrzeń''. Dotyczy to także pasażerów. "Wnętrze i przestrzeń na nogi są porównywalna z odczuciami wyniesionymi z auta segmentu C" - twierdzi. A trzeba pamiętać, że Opla Merivę zbudowano na płycie podłogowej Corsy.
Sugestie rodziny okazały się zbieżne z naszymi spostrzeżeniami. Opel Meriva to zaskakująco dojrzały pojazd. Odnosi się to też do jego zachowania na drodze. Zawieszenie zestrojono do dynamicznej jazdy, choć w odczuciu Janka i Julki minivan jest wygodny i bardzo "kocha" dzieci. Przebojem okazał się system DVD. Niestety, o ile zintegrowane kino samochodowe cieszyło dzieci, o tyle drażniło naszych kolegów.
Przy stanie licznika 44 210 km Opel Meriva nie dała się uruchomić. Problem ten zaskoczył nas zimą. Po 30 min pojawili się pracownicy serwisu Opla z kablami rozruchowymi. Silnik ponownie "zaskoczył" z pomrukiem łodzi motorowej. W trakcie przeglądu końcowego nasi technicy stwierdzili, że winę za brak prądu ponosi system DVD. Pobiera on prąd z akumulatora nawet wtedy, gdy silnik nie pracuje - pod koniec 2004 r. Opel dokonał poprawek, a z czasem wycofał z oferty system DVD. Modernizacji doczekał się też silnik.
Aby wyciszyć hałas jednostki, Opel wymienił w ubiegłym roku napinacz paska. Same walory użytkowe 100-konnego turbodiesla chwalono na każdym kroku. To konstrukcja odznaczająca się dobrą dynamiką i niskim apetytem na paliwo. Pod koniec testu motor zużywał średnio 5,9 l/100 km.
Największą wadą w koncepcie minivana jest kształt przedniego słupka, a raczej jego gabaryty mocno ograniczające pole widzenia przy skręcaniu. Także nieprecyzyjna skrzynia biegów należy do najsłabszych punktów testowanego auta. Lewarek stawiał duży opór przed wrzuceniem pierwszego biegu. Nie jest to przypadek odosobniony. O tym problemie informowali nas czytelnicy: "Nigdy nie musiałem używać takiego nakładu siły przy zmianie biegów w nowym aucie."
Test przebiegał w zasadzie sielankowo aż do momentu, gdy przy stanie licznika 85 717 km pojawił się metaliczny dźwięk. Okazało się, że to czujnik zużycia okładzin hamulcowych w formie haczyka "drapiącego" o tarczę hamulcową. Oryginalne rozwiązanie. Inaczej wygląda sprawa ze wskazaniami serwisowymi - komputer pokładowy o wszystkim nas informuje. Z doświadczenia wiemy, że interwał narzucony przez producenta (co 50 tys. km) jest trochę na wyrost. Klienci najczęściej pojawiają się w serwisie po 30 tys. km.
W sumie Opel Meriva przeszedł test bez przewlekłych wizyt u mechaników, co zapewniło jej wysoką ocenę. Mały Opel okazał się naprawdę wielki.