Trudno się temu dziwić, bowiem i nadwozie, i zespół napędowy samochodu dobrze nadają się do zarobkowego przewozu osób. Toledo należy do aut, które trudno jednoznacznie zakwalifikować do określonego segmentu rynku. Podobnie jak znacznie późniejsza Skoda Octavia, auto skonstruowane zostało w oparciu o płytę podłogową kompaktowego Volkswagena Golfa, jednak z wyraźnym zamiarem podjęcia współzawodnictwa z autami niższej klasy średniej. Liczby mówią zresztą same za siebie. Nadwozie Toledo ma 4,32 m długości. Pojemność bagażnika wynosi 550 l, a po złożeniu tylnej (dzielonej) kanapy 1360 l, co może wywołać zazdrość u konstruktorów niejednego kombi. Niedostatki miejsca widoczne są z tyłu W odróżnieniu od typowych kompaktów Toledo ma kabinę pozwalającą na w miarę wygodną podróż 5 dorosłym osobom. Sprzyjają temu także obszerne, wygodne fotele przednie i dobrze wyprofilowana kanapa tylna. Kompaktowy rodowód auta można odczuć, podróżując z tyłu, kiedy jadący z przodu nieco zbyt daleko odsuną fotele - miejsca na nogi będzie wtedy za mało. To jednak jedyny taki niedostatek kabiny - z miejscem nad głową nie ma już problemów.Jeżeli chodzi o jakość materiałów wykończeniowych, to nie jest ona zachwycająca, w szczególności w autach, które podobnie jak model opisywany wyprodukowano przed modernizacją w roku 1995. Na ogół dość wyraźnie widać już ich zużycie. Jeśli jest inaczej, to poprzedni właściciele musieli bardzo dbać o auto (egzemplarze po face liftingu wykończono materiałami, które nieco lepiej znoszą upływ czasu). Deska rozdzielcza Toledo wygląda dziś nieco przestarzale, do czego w znacznej mierze przyczyniają się archaiczne, diodowe lampki kontrolne zapożyczone z aut Volkswagena z tamtych lat (także wiele przełącznikówpochodzi z aut VW). Jej przejrzystość i łatwość obsługi nie budzą wszakże żadnych zastrzeżeń. Decydując się na egzemplarz sprzed restylingu, nie ma co liczyć na airbagi (nawet kierowcy), ale w samochodach wyprodukowanych po 1995 roku można je spotkać znacznie łatwiej. Generalnie, jeśli chodzi o wyposażenie auta, to w większości egzemplarzy z wolnossącym silnikiem 1.9 (podobnie jak w wypadku podstawowego silnika benzynowego 1.6) nie powinno się liczyć na zbyt wiele. Do 1995 roku dość rzadkim udogodnieniem było nawet wspomaganie kierownicy. Jego brak to poważna wada, gdyż manewrowanie pozbawionym go, a dosyć sporym i ciężkim autem na pewno nie należy do przyjemności. Kończąc ten wątek, wypada podsumować, że zakup Toledo w wersji po modernizacji (można je łatwo rozpoznać po trapezoidalnym grillu) będzie posunięciem rozsądniejszym niż kupno starszego modelu. Nowsze egzemplarze są nie tylko lepiej wyposażone i wykończone, lecz także mają trwalszy lakier. Bardzo powolny, za to oszczędny i trwałyGdy ktoś przesiądzie się do Toledo 1.9 D z auta o przeciętnej choćby dynamice, będzie czuł się jak powożący dyliżansem, któremu zamiast pocztowych rumaków zaprzęgnięto konie chodzące wcześniej w kieracie. Dobre osiągi to ostatnia rzecz, jakiej należy oczekiwać od wolnossącego diesla z pośrednim wtryskiem. Wyposażone weń auto nie tyle przyspiesza, co rozpędza się do "setki" w 16,5 s. Swe marne osiągi niewysilony motor rekompensuje użytkownikowi niewielkim zużyciem paliwa oraz znakomitą trwałością. Jeśli tylko jest właściwie eksploatowany, to nawet kilkusettysięczne przebiegi nie robią na nim większego wrażenia. To właśnie wysoko cenili sobie taksówkarze, którym w jeździe po mieście jego słabe osiągi nie przeszkadzały. Dla większości użytkowników auta zabiegi obsługowe przy silniku ograniczają się do wymiany oleju, sprawdzenia (co 30 tys. km) i wymiany (co 90 tys. km, w razie wątpliwości warto zrobić to 10-20 tys. km wcześniej) paska rozrządu. Warto też dbać o stan świec żarowych (wymieniamy zawsze komplet!) oraz wtryskiwaczy. Ze względu na prostotę i popularność tego silnika nie wymaga to znaczących wydatków, na przykład komplet końcówek wtryskiwaczy można kupić już za 40 zł.Wypada jeszcze dodać, że w modelu Toledo montowano też turbodiesla 1.9/75 KM, a od 1995 roku - także jednostki z wtryskiem bezpośrednim o mocy 90 i 110 KM. Pozwalają one jeździć tanio i dość dynamicznie, aleznalezienie niezajeżdżonego auta z tubodieslem może okazać się trudne. Toledo było pierwszym autem Seata powstałym po wejściu hiszpańskiej marki w skład Grupy VW. Nikt jeszcze wtedy nie myślał, że będzie ona specjalizować się w autach o sportowym charakterze. I dlatego Toledo, w odróżnieniu od współczesnych Seatów, ma zawieszenie raczej komfortowe niż sportowe. Dobrze wybiera ono nierówności jezdni, zapewniając komfort nawet na długich trasach. Trzeba jednak zachować ostrożność podczas szybkiego pokonywania zakrętów, bowiem nadwozie ma tendencję do pochylania się. Inna rzecz, że silnik 1.9 D zupełnie nie skłania do dynamicznej jazdy, zawieszenie jest więc rzadko wystawiane na próbę. Układ jezdny Toledo na naszych dziurawych drogach broni się nieźle, ale wymaga regularnej troski i wymiany takich elementów, jak tuleje wahaczy przednich, a rzadziej - łączników stabilizatora i końcówek drążków kierowniczych. Z tyłu dokuczają "siadające" sprężyny, problem można rozwiązać przez zastosowanie dodatkowych podkładek w gniazdach mocowania amortyzatorów. Prosta konstrukcja ułatwia naprawyPoza tym autu zdarzają się, nawet dość często, rozmaite drobne usterki, ale nie grożą one nieplanowaną przerwą w podróży, a ich usunięcie nie jest trudne ani kosztowne. Jest tak przede wszystkim dlatego, że konstrukcja samochodu cechuje się prostotą, co więcej - wykorzystane rozwiązania w znakomitej większości zostały wcześniej sprawdzone w popularnych autach Volkswagena. Ma to naprawdę wiele zalet. Po pierwsze, naprawa usterek instalacji elektrycznej nie wymaga testerów ani komputerów, wystarczy zwykły próbnik i w miarę rozgarnięty elektryk samochodowy. To samo odnosi się w znacznej mierze do napraw mechanicznych dzięki temu, że liczni fachowcy doskonale znają zastosowane w aucie rozwiązania. Po drugie, znakomita jest dostępność części zamiennych, bowiem do Toledo pasują elementy, które znajdziemy też w najpopularniejszych autach VW. Ma to oczywiście także wpływ (korzystny) na ich ceny. Toledo byłoby więc niemal idealną propozycją dla poszukujących taniego auta rodzinnego, gdyby nie pewien feler. Jego nadwozie, szczególnie w autach sprzed liftingu, dość marnie zabezpieczono przed korozją. Pół biedy, gdy rdza zjada drzwi czy błotniki, gorzej, gdy skorodowane są progi czy wzmocnienia konstrukcji nadwozia, o co nietrudno, jeśli pojazd nie był dodatkowo zabezpieczany antykorozyjnie. Przed zakupem auta stan karoserii trzeba więc koniecznie starannie sprawdzić, i to nie na ulicy, ale w warsztacie, przy użyciu podnośnika. Naprawa skorodowanego nadwozia będzie bowiem nieopłacalna.
Seat Toledo 1.9 D - Gdyby nie rdza, jeździłby pewnie do końca świata
O takich autach często mówi się pogardliwym tonem: "to idealna dorożka". I rzeczywiście, Seat Toledo z silnikiem dieslowskim cieszył się wśród taksówkarzy sporym powodzeniem.