Volkswagen Crafter: dostawczak do zadań specjalnych

Volkswagen Crafter: dostawczak do zadań specjalnych

Autor Adam Jamiołkowski
Adam Jamiołkowski

Przyjemności z jazdy w nim nie szukajcie. Jeśli jednak macie do wykonania prace, które na pozór wydają się niemożliwe to właśnie znaleźliście pomocnika.

Volkswagen Crafter: dostawczak do zadań specjalnych
Zobacz galerię (20)
Auto Świat
Volkswagen Crafter: dostawczak do zadań specjalnych

Duże, dostawcze samochody sporadycznie wyposażane są w napęd 4x4. Crafter tak naprawdę mocno spokrewniony jest z Mercedesem Sprinterem i w ślad za nim również otrzymał wersję 4x4. Przerabiane w austriackiej firmie Achleitner auto ma podwyższony prześwit, skuteczny napęd i naprawdę wiele potrafi!

Pierwsze wrażenia z jazdy kolosem były trochę niepokojące. Fakt, że imponujące gabaryty wymagają przyzwyczajenia. Ale już po paru dniach oswoiliśmy się zarówno z szerokością, jak i znaczną długością samochodu. W manewrowaniu zdecydowanie pomagają duże, dwuczęściowe lusterka eliminujące martwe pola.

Znacznie trudniej przystosować się do typowo mercedesowskich rozwiązań w kabinie – wycieraczek włączanych obracaną, lewą dźwigienką (na szczęście jest też funkcja jednorazowego użycia poprzez jej naciśnięcie) czy niezbyt przejrzystego sterowania nawiewem. Nieco kontrowersji wzbudziła też deska rozdzielcza – wygląda estetycznie, ale pomimo całej swojej nowoczesności nie mogliśmy w zasięgu ręki znaleźć miejsca na drobiazgi takie jak portfel czy komórkę. Wielkie w górnej części deski są… zbyt wielkie – po wrzuceniu drobiazgów trudno wyłowić je z powrotem. Nie ma co oceniać przestrzeni ładunkowej. Wszak Volkswagen daje wybór wielu wariantów długości całkowitej, wysokości dachu itp.

O ile we wnętrzu doskonale widać Mercedesa, o tyle pod maską znajdziemy bardzo popularną ostatnio w VW dwulitrówkę. To wystarczające, choć nie powalające źródło napędu. Małą pojemność czuć na szczęście głównie przy maksymalnym załadunku lub przy ekstremalnej jeździe (np. w górach). Za to skrzyni biegów (tu znów wraca Mercedes) nie wystawimy pozytywnej opinii – mechanizm haczy, drugi bieg trudno włączyć bez szarpnięcia.

Zupełnie zapominamy o zastrzeżeniach gdy zjedziemy z asfaltu. Szybko potwierdziła się stara prawda – nieważne co mamy „na górze” (choćby autobus), istotniejsze jest podwozie. Achleitner z zadania wywiązał się znakomicie: stały napęd z kompletem blokad (przednia za dopłatą, centralna i tylna w standardzie) oraz reduktorem pozwala na naprawdę dużo. Oczywiście nie zamierzaliśmy stawać do pojedynku z Patrolem GR, ale ośnieżone szutrowe drogi i bezdroża auto pokonywało koncertowo. Tylko trochę szkoda dachu często atakowanego przez gałęzie.

Dostawczy Volkswagen bardzo przypadł nam do gustu. Co prawda trochę za dużo w nim Mercedesa, ale nie na tyle, żeby przysłonić fantastyczne możliwości terenowe i przewozowe. Jako że nie mamy zbyt dużych potrzeb transportowych znaleźlibyśmy mu doskonałe zajęcie. Z tak wielkiej „budy” można by zrobić nadzwyczaj mobilnego i przyjemnego campera.

Nie należy tego VW traktować jako bezpieczniejszego vana – ma wyraźnie podniesiony prześwit i środek ciężkości, przez co na asfalcie sprawdzi się gorzej niż klasyczny. Poza tym przy tak wysokiej cenie zakupu firma korzystająca z Craftera 4MOTION za swoje usługi musiałaby wystawić zabójcze ceny.

Autor Adam Jamiołkowski
Adam Jamiołkowski
Powiązane tematy: