Team Porsche, w którym kierowcami byli Niemiec Nico Huelkenberg, Nowozelandczyk Earl Bamber i Brytyjczyk Nick Tandy, wygrał 83. edycję 24-godzinnego wyścigu samochodowego na torze Le Mans. Przejechali 395 okrążeń toru.

To pierwsze zwycięstwo w Le Mans ekipy Porsche od 1998 roku. Niemiecki team triumfował na francuskim torze po raz 17, natomiast Huelkenberg, który doprowadził

Drugie miejsce także wywalczył zespół tego teamu, w którym jechali Australijczyk Mark Webber, Nowozelandczyk Brendon Hartley i Niemiec Timo Bernhard. Pokonali jedno okrążenie mniej niż zwycięzcy.

Trzecie miejsce na podium (393 okrążenia) zajęła ekipa Audi, ubiegłoroczni zwycięzcy: Niemiec Andre Lotterer, Francuz Benoit Treluyer i Szwajcar Marcel Faessler. Team z Ingolstadt zwyciężył w pięciu poprzednich edycjach na Circuit de la Sarthe.

Na 37. miejscu został sklasyfikowany zespół JMW Motorsport jadący Ferrari 458 Italia, którego kierowcą był Jakub Giermaziak. Team Polaka przejechał 320 okrążeń toru.

Wyścig zaczął się wczoraj dokładnie o godzinie 15:00, kiedy to właśnie Kuba za kierownicą Ferrari 458 Italia rozpoczął walkę o historyczny wynik. Wraz ze swoimi partnerami Abdulazizem Al-Faisalem oraz Michaelem Avenattim zaprezentował bardzo mocne tempo na równi ze zwycięskimi ekipami. Jednak nie obyło się bez przygód. Krótki pożar podczas nocnego tankowania oraz uszkodzony amortyzator wymusiły drobiazgowe kontrole wszystkich podzespołów. Na szczęście płomienie nie spowodowały żadnej awarii, ale pechowe wydarzenia kosztowały utratę sporej ilości czasu. Poza tymi incydentami Ferrari spisywało się perfekcyjnie i pozwalało na równą jazdę.

Kuba został uznany przez szefów zespołu najmocniejszym zawodnikiem, co potwierdzały czasy uzyskiwane przez Polaka. Jego kółka były szybsze o ok. 3-5 sek. w porównaniu do czasów okrążenia jego kolegów z ekipy. W efekcie polski zawodnik za kierownicą Ferrari 458 Italia spędził ponad 10 godzin. Ten niezwykły wyścig okupiony został ogromnym zmęczeniem, jednak Kuba cieszy się ze startu w Le Mans i już planuje udział w kolejnej edycji 24-godzinnego klasyka. Póki co pozostaje radość z ukończonego wyścigu.

Kuba Giermaziak: „Jestem niewiarygodnie szczęśliwy z osiągnięcia mety w tym legendarnym wyścigu! To była niezwykła walka, podczas której za kierownicą spędziłem aż 10 godzin. Choć w trakcie całego wyścigu zdołałem się przespać tylko nieco ponad godzinę, to jednak w tej chwili nie ma to znaczenia. Prezentowaliśmy mocne tempo i gdyby nie dwie przygody z autem, moglibyśmy spokojnie być w czołowej piątce. Nasz samochód spisywał się naprawdę dobrze i praktycznie wszystko poszło zgodnie z planem. Chciałbym ogromnie podziękować moim sponsorom – Bankowi Zachodniemu WBK oraz PKN ORLEN, gdyż bez nich ten start byłby niemożliwy do zrealizowania, a także kibicom, których wsparcie pchało mnie do mety.”