Niemiecka autostrada A95 w okolicach Garmisch-Partenkirchen, brak ograniczeń, lewy pas, 240 km/h na prędkościomierzu i nagle – tracisz kontrolę nad swoim superautem. Odbijasz się od barierki kilkukrotnie, twoją świadomość zagłusza nieznośne trzaskanie, nie masz nawet czasu się pomodlić. Sekundy później zdajesz sobie sprawę, że raczej nadal jesteś na tym świecie, ale twoje auto, warte jeszcze chwilę temu milion złotych, teraz nadaje się już tylko na złom.
Tę przerażającą historię przeżył pewien 71-letni Niemiec, który na wskutek zablokowania koła (jak twierdzi Policja – uszkodzenia opony), rozbił swojego McLarena MP4-12C. Patrząc na zdjęcia aż trudno uwierzyć, że kierowca opuścił wrak samochodu o własnych siłach i miał tylko lekkie obrażenia ciała.
W galerii znajdziecie więcej zdjęć z tego i innych wypadków superaut – ku przestrodze!
Galeria zdjęć
Gdy przy 240 km/h tracisz panowanie nad autem, nie masz czasu się modlić.
Części robitego auta były rozrzucone w promieniu 400 metrów.
Z McLarena MP4-12C został złom. Auto można rozpoznać już tylko po felgach.
Policja musiała zamknąć autostratę w obydwu kierunkach na kilka godzin.
Kierowca zawdzięcza przeżycie tego wypadku mocnej konstrukcji samochodu (karbonowy monokok), oraz barierkom energochłonnym, które nie pozwoliły mu wydostać się poza jezdnię.
Audi w wodzie...
...tak, to niestety wspaniałe RS6. Wbrew pozorom jednak wypadek nie wydarzył się przy dużej prędkości...
...28-latek, który pożyczył samochód od swojego 25-letniego kolegi, pomylił biegi!
Zamiast ruszyć do tyłu, ruszył do przodu. Dwa metry dalej już nurkował. Na szczęście zdążył sie wydostać z tonącego samochodu.
Przenosimy się do Rosji. Oto Nissan GT-R, a właściwie to co z niego zostało.
Autem kierował piłkarz reprezentacji Rosji Andriej Jeszczenko.
31-letni obrońca pędził 170 km/h gdy stracił panowanie nad pojazdem.
Auto wypadło z jezdni, zahaczyło o maszt i zatrzymało się na ogrodzeniu
Po drodze ofiarą Nissana padł jeszcze betonowy słup. Siła uderzenia musiała być ogromna, konstrukcja nie wygląda na delikatną.
Według świadków, kierowca był pijany.
Jeszczenko opuścił auto o własnych siłach, ale gdyby podróżował z pasażerem miałby na sumieniu życie ludzkie.
Mniej dramatyczna kraksa, ale samochodu szkoda: kierowca tego LaFerrari stracił panowanie nad autem podczas ulewy.
Blisko 1000-konne hiperauto jako nowe kosztowało ok. 3 milionów euro.
Wypadek wydarzył się w Chinach. Kierowcy nic się nie stało. Tuz po wydaku prawdopodobnie najpierw wrzucił zdjęcie na Facebooka, a dopiero potem zawiadomił Policję.
Jak wiadomo, byki są roślinożerne. Ten biały osobnik jednak nażarł się niezdrowo... strachu.
Jak ustaliła Policja, przyczyną wypadku była próba ominięcia pasa mocującego leżącego na autostradzie.
27-letnia kobieta kierująca Lamborghini Gallardo Spiderem wpadłą w poślizg i zatrzymała sie dopiero na zjeździe z autostrady, która musiała zostać zablokowana. Zwróćcie uwagę na wystrzelone pałąki przeciwkapotażowe.
Pozostajemy przy Lamborghini Gallardo, tym razem jednak z zamkniętym nadwoziem.
Kierowca tego samochodu przesadził z prędkością przejeżdżając przez miasteczko pod brytyjskim Leicester.
Auto wpadło w poślizg, uderzyło w drzewo i straciło koło, które według zeznań świadków minęło o włos idące chodnikiem dziecko. Kierowca wysiadł uśmięchnięty i ogłosił zszokowanym gapiom, że „Jest tak bogaty, że zaraz idzie sobie kupić nowe Lambo”.
W tunelu w Pekinie kierowca tego Lamborghini ścigał się z Ferrari. Podczas wyprzedzania jednego z aut, samochód zawadził o krawężnik i uderzył w ścianę tunelu.
Aż trudno uwierzyć, że pasażerka odniosła tylko lekkie obrażenia, a kierowca wyszedł z wypadku cało. Oboje mieli 21 lat.
Poznajecie to auto? Przyjrzyjcie się dobrze.
Mała podpowiedź...
Nadal nie wiecie?
To rzesztki Lamborghini Huracana, które we wrześniu 2014 r. wypadło z autostrady na Węgrzech. Na YouTubie można obejrzeć nagranie onboardowe z tego wypadku. Zrobił je pasażer, a opublikowała je węgierska policja. Co ciekawe – zarówno kierowca Lamborghini jak i pasażer wyszli z wypadku (ledwo) żywi, choć prędkość była bliska 300 km/h!
Kolejny smutny widok dla pasjonatów sportowych aut: w Szanghaju ktoś rozbił jedno z 918 Porsche 918.
Auto wpadło w poślizg gdy kierująca Porsche kobieta próbowała zbyt szybko pokonać zakręt. Podobno pomyliła pedały gazu i hamulców.
Efekt: mnóstwo połamanego karbonu, wyrwane zawieszenie, odpalone poduszki powietrzne.
Kierowca tego McLarena F1 nie zdążył wyhamować przed korkiem na autostradzie A48 w Niemczech. Szkody wyceniono na 100 tys. euro. Kierowcy nic się nie stało.
To było kiedyś Ferrari 458 Italia. Podczas pożaru uległo niemal całkowitej degradacji...
W naszym zestawieniu nie przez przypadek dominują wypadki z udziałem Lamborghini. Tym razem w USA kierowca tego Gallardo się zagapił i zaparkował pod Saabem kombi. Szkoda jednego i drugiego...
Nurkujący Bugatti Veyron – to boli. W 2009 r. właściciel wartego 1,3 mln auta niestety nie mógł ubiegać się o odszkodowanie z ubezpieczenia, bowiem ktoś nagrał jego „incydent” i eksperci nie ocenili go jako wypadek...
Japonia, tym razem ubezpieczenie zadziałało. Kierowa Enzo został zepchnięty z pasa ruchu przez inny samochód i udzerzył w barierę. Ubezpieczenie zajęło się wypłata odszkodowania, a warsztat naprawił auto. Kierowca – tylko lekko wystraszony.