Czasem bywa tak, że intuicja podpowiada wyjątkowość pomysłu już po pierwszych szkicach. Tak było właśnie w przypadku Audi e-tron GT quattro, którego wizja, stworzona przez Parysa Cybulskiego — Polaka, pracującego od lat w Audi AG — została zaakceptowana już po pierwszym szkicu. Przy obecnej optymalizacji i mnogości etapów procesu tworzenia nowego modelu samochodu, to naprawdę spektakularne wydarzenie.
I równie spektakularny okazał się finalny efekt. Powstał pojazd, który od razu stał się symbolem awangardy elektryfikacji w Audi i Audi Sport GmbH. Wyznaczył rynkowe trendy i kierunek na przyszłość: połączenie najwyższych osiągów z luksusem i rzemieślniczym doświadczeniem Audi, które od lat zadziwia finezją doboru materiałów i stylistyką w kabinach swoich samochodów. Innymi słowy, Audi e-tron GT quattro to pojazd elektryczny, który nie zawodzi pod żadnym względem i trafia w potrzeby nawet najbardziej wymagających kierowców, którzy czekali, aż jakość Audi trafi na rynek samochodów elektrycznych o wysokich osiągach.
Oczywiście, Audi zadbało o to, aby wygląd zewnętrzny idealnie wpasował się w DNA modelu. Potężne koła, szczelnie wypełniające nadkola kojarzą się z mocą i precyzją prowadzenia — niektórym kierowcom już to wystarczyłoby, aby zakochać się w tym samochodzie. A przecież jest jeszcze długa maska, drapieżny grill i reflektory, a podążając ku tyłowi, natrafiamy na wdzięcznie opadającą linię dachu i muskularne tylne błotniki. Efekt dopełniają bardzo charakterystyczne tylne światła. Co nam mówi taka sylwetka?
To musi jeździć!
Audi e-tron GT quattro to pewność jazdy na długich dystansach i podczas codziennego użytkowania, czyniąca to auto uniwersalnym i wyjątkowym zarazem, bowiem mocny napęd elektryczny sprawdzi się tak samo na torze wyścigowym, autostradzie, w mieście czy na podmiejskiej trasie w spokojnym ruchu. Napęd e-tron jest „zielony” pod wieloma względami, bowiem nie tylko nie emituje spalin, lecz także bardzo wydajnie odzyskuje energię kinetyczną samochodu podczas hamowania, przetwarzając ją w energię, magazynowaną w akumulatorze do powtórnego wykorzystania. Moc hamowania rekuperacyjnego jest ogromna i wynosi aż 360 koni mechanicznych. Można powiedzieć, że Audi opiekuje się energią i dba o nią tak, jak to tylko możliwe.
Audi e-tron GT quattro przyspiesza od 0 do 100 km/h w zaledwie 4,1 sekundy, a prędkość maksymalna sięga 245 km/h i została ograniczona elektronicznie, bo potencjał napędu pozwoliłby zapewne na znacznie więcej. Żeby przejść do konkretów: przedni silnik elektryczny e-tron GT quattro dostarcza mocy 238 koni mechanicznych, a tylny - aż 435 KM. Maksymalna moc całego układu napędowego to natomiast 476 KM, a w trybie doładowania, włączanym za pomocą funkcji kontroli startu, przez 2,5 sekundy dostępne jest aż 530 koni mechanicznych, a moment obrotowy sięga 630 Nm. Rachunek się nie zgadza? No bo skoro auto ma 476 KM, to po co tak mocne silniki elektryczne, których suma mocy sięga aż 673 KM?
Odpowiedź jest prosta: po to, żeby e-tron GT quattro mógł być prawdziwym samochodem sportowym, a nie autem, które co prawda ma na papierze ogromną moc, ale po każdym dynamicznym przyspieszaniu musi chłodzić swoje podzespoły, a moc ulega zredukowaniu. Właśnie po to, żeby zapobiec takim zjawiskom, Audi zaprojektowało i zastosowało tak mocne silniki elektryczne, aby przy znacznych przeciążeniach, towarzyszących nawet wyczynowej jeździe sportowej, zawsze można było dostarczyć wystarczającą siłę napędową do kół jednej z osi, kiedy druga ma problemy z przyczepnością opon do jezdni.
Co ciekawe, po aktywowaniu (przez kierowcę) trybu wysokiej efektywności priorytet zyskuje napęd na przednie koła w celu zaoszczędzenia energii elektrycznej. W normalnych warunkach napędzane są stale przednie oraz tylne koła elektrycznego, czterodrzwiowego coupe Audi. Tryb 4x4 aktywowany jest nawet podczas priorytetowej oszczędnej jazdy, kiedy tylko przyczepność opon do drogi przyniesie zapotrzebowanie na trakcję tylnych kół i dostarczenie im siły napędowej. Elektryczny napęd na cztery koła stale steruje rozkładem momentów obrotowych między osiami - stale, płynnie i niezwykle szybko. Aktywacja silnika tylnej osi następuje na przykład około pięć razy szybciej, niż dostarczenie dodatkowego momentu obrotowego do tylnej osi w klasycznym, mechanicznym napędzie quattro. W ten sposób idea napędu quattro wkroczyła w nową, fascynującą, elektryczną erę.
Akumulator litowo-jonowy Audi e-tron GT quattro zamontowano w najniższym punkcie pojazdu, między osiami, co zapewnia tak ważny dla stabilności jazdy nisko położony środek ciężkości. Rozkład masy pomiędzy osiami to książkowe 50:50 procent. Akumulator wysokonapięciowy (800 V) może przechowywać 86 kWh energii użytecznej (netto) oraz 93 kWh całkowitej (brutto). Ciekawostką jest specjalnie zaprojektowane wgłębienie w module akumulatorowym, przeznaczone na stopy pasażerów tylnej kanapy, pod którą umieszczono dodatkowy poziom akumulatorów. Kolejnym ciekawym faktem jest to, że sztywna, aluminiowa obudowa akumulatora, która ze względów bezpieczeństwa musi być bardzo wytrzymała, została połączona 28 śrubami z nadwoziem i dzięki temu zwiększa sztywność karoserii. A im sztywniejsza karoseria, tym wyższa dynamika jazdy.
Audi e-tron GT quattro można ładować w szerokim przedziale mocy: od 11 do aż 270 kW, prądem przemiennym oraz stałym. Standardowo można ładować elektryczne Audi prądem przemiennym z mocą 11 kW i naładować rozładowane auto przez noc. Opcjonalnie można skorzystać z ładowarki o mocy 22 kW. Stacja ładowania prądem stałym o mocy do 270 kW pozwala w 5 minut naładować akumulator energią, wystarczającą do przejechania stu kilometrów. Ładowanie od 5 do 80 procent stanu naładowania (w optymalnych warunkach pogodowych) trwa krócej niż 23 minuty.
Chcecie więcej? Czujecie niedosyt, patrząc na moc 476 koni mechanicznych? To Audi ma coś dla Was. Jeżeli w nazwie modelu pojawią się dwie magiczne litery RS, to moc całkowita napędu wzrośnie do 598 koni mechanicznych, a moment obrotowy do 830 Nm. W trybie doładowania, możecie liczyć nawet na 646 koni mechanicznych i sprint do pierwszej „setki” w 3,3 sekundy.
Głosujący w plebiscycie Moto Awards mieli rację. To jest naprawdę wyjątkowe auto i zapowiedź nowej ery w motoryzacji, zasługująca na najwyższe uznanie.