O takiej kradzieży poinformowała pewna właścicielka auta hybrydowego z Warszawy, która zaparkowała na Saskiej Kępie. Gdy rano chciała odjechać, zauważyła, że z jej pojazdu skradziono akumulator. Na zdjęciu opublikowanym na lokalnej grupie na Facebooku widać zbitą szybę i wyrwaną tylną kanapę, spod której wyciągnięto wspomniany akumulator.
Z dużym prawdopodobieństwem była to Toyota — najwięcej hybryd tej marki jeździ po polskich drogach.
Okradają zelektryfikowane samochody
Kradzież tego elementu jest trudniejsza — waży on kilkadziesiąt kilogramów i trzeba włamać się do pojazdu. Bateria może znajdować się także pod podłogą bagażnika. Złodzieje podejmują większy wysiłek, licząc na lepszy zysk. Na samochody hybrydowe panuje obecnie boom (nowe i używane), więc części zamienne są poszukiwane.
Akumulator do pełnej hybrydy (HEV) może kosztować od ok. 2 do nawet 5 tys. zł. Ogłoszeń w internecie nie brakuje.
Jakiś czas temu informowaliśmy o kradzieżach przewodów do ładowania elektryków i hybryd typu plug-in. Odnotowywano je w USA i Wielkiej Brytanii, jednak z całą pewnością ta "moda" również dotrze do Polski, o ile jeszcze nie dotarła. Kable jest dużo łatwiej ukraść. Zazwyczaj kierowcy przechowują je w bagażniku, nie są one zabezpieczone, ani w żaden sposób oznaczone. Przewody do ładowania mają w sobie dużo miedzi, wartościowego metalu w skupie, mogą być też sprzedane w internecie.
Trudno się przed takimi kradzieżami bronić, nie mając do dyspozycji prywatnego garażu. Warto parkować samochód w miejscach, gdzie działa dobry monitoring. W przypadku katalizatorów złodzieje udowadniali, że potrafią dokonać kradzieży nawet w biały dzień.